Czytaliście już tą książkę?
Jeżeli jeszcze nie to wiedzcie, że musicie przygotować się na prawdziwy rollercoster emocji. Nie powiem, zmroziło mnie na początku jak zobaczyłam, że ten grubasek ma 500 stron. Do tego niewielka czcionka i najgorsze scenariusze miałam już przed oczami. Ale Kochani, co to była za książka. Na początku ciężko było mi się w nią wczuć, ale gdy przebrnęłam przez początek, miałam wrażenie, że strony przewijają się same. Historia opowiada o Larissie i Nathanie – osobach, którzy zostali skrzywdzeni przez najbliższe osoby.
Larissa doświadczyła chorobliwej wręcz opieki ze strony matki. Ciągłego pilnowania, prześladowania, wmawiania jej, że ludzie potrafią tylko krzywdzić i ranić. Jej nadopiekuńczość doprowadza do tego, ze Larissa jedyne o czym marzy, to żeby uwolnić się od matki i wyjechać na studia, co de facto jej się udaje. Nasza bohaterka, mimo swej niepewności, co czeka ją w dorosłym życiu, postanawia czerpać z niego najwięcej jak się da. Z niewinnej dziewczyny zmienia się tak, że w pewnym momencie potrafi pokazać pazurki i zadbać o to, co dla niej najważniejsze.
Nathana zaś skrzywdził ojciec. Ten, który był dla niego autorytetem i zaraził go pasją do boksu. Pewna sytuacja doprowadziła do tego, że więzi które ich łączyły, zostały zerwane. Nie potrafił wybaczyć ojcu krzywd, które mu wyrządził. Stał się okrutnym, aroganckim mężczyzną, który nie stronił od przemocy i używek, a zło ma wprost wymalowane na twarzy.
Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zmienić nastawienia chłopaka przede wszystkim do samego siebie. Wszystko się zmienia w momencie, gdy przypadkiem trafia na Larisse. Dziewczynę, która jest ucieleśnieniem dobra i niewinności.
Dziewczynę, którą matka ostrzegała zwłaszcza przez takimi mężczyznami jak Nathan. Nasz bohater natomiast, jedynie czego pragnie to udowodnienie dziewczynie, że zasługuje na jego i jego miłość. Czy mu się to uda?
Na początku czułam ogromną frustrację i złość czytając, co matka robi własnemu dziecku. Każda strona przesiąknięta jest emocjami, a bohaterowie są bardzo dobrze przemyślani. Z jednej strony mamy Larisse – dziewczynę ociekającą niewinnością i delikatnością, a z drugiej zaś strony mamy Nathana – boksera, który kiedy trzeba staje się opiekuńczym i delikatnym mężczyzną. Autorka zdecydowanie zadbała o to, abyśmy nie nudzili się przy lekturze. Zwroty akcji, niespodziewane sytuacje dodają tylko tajemniczości tej historii, zaś cięty jezyk bohaterów – humoru, który wręcz uwielbiam. Fani sportu również znajdą coś dla siebie, gdyż sceny walk czy sparingów są ciekawie opisane. Przyjaciele przedstawieni w książce są pięknym wypełnieniem tej historii, bo dzięki nim bohaterka wie, że nie wszystko jest czarno-białe jak zawsze powtarzała jej matka.
No i koniec. Zakończenie tej historii sprawiło, że mam ogromy mętlik w głowie. Doszło do tego, że zaczęłam rozumieć psychiczne zachowania tej matki. Jedno jest pewne, autorka zadbała idealnie o to, abyśmy zostali z jedną wielką niewiadomą. Przypomniała mi też o tym, że nie warto skreślać się i innych na starcie, gdyż nigdy nie wiemy jaki los przygotowało dla nas życie. Pamiętajmy, że najgorszy krok to ten, którego nie zrobimy oraz że stojąc w miejscu, tak naprawdę cofamy się. Czasami warto złapać byka za rogi i zawalczyć o to, co dla nas ważne.
Podsumowując – polecam książkę z czystym sumieniem 💛💛💛