A Curse So Dark and Lonely recenzja

Historia opowiada o siedemnastoletniej Harper, która w wyniku wielu zbiegów okoliczności trafia do alternatywnego świata prostu w ręce księcia Rhena. Przeklętego księcia. Niestety, mimo usilnych prób dziewczyny, nie ma żadnej możliwości na powrót do swojego świata, dlatego Harper musi nauczyć się żyć w Emberfall, gdzie czas coraz bardziej przybliża ich wszystkich do powrotu bestii.

Zacznę od tego, że od zawsze byłam ogromną fanką "Pięknej i Bestii". Tak więc retellingi tej baśni są dla mnie niemalże zawsze czymś świetnym. W tym przypadku było podobnie. Historia zaczyna się dosyć szybko. Lekkie wprowadzenie w sprawę księcia oraz Bestii, a następnie porwanie przyszłej ukochanej. No... może nie do końca porwanie, a niefortunny zbieg okoliczności, bo wbrew pozorom to nie Harper miała być "wybranką" naszego księcia, co jednak sprawia, że książka staje się o wiele ciekawsza. Harper to dziewczyna z mocnym charakterem. Nie przypomina księżniczek, które już dobrze znamy. Nie jest niesamowita pięknością, ani nie wyróżnia się jakimś wielkim talentem. Jest zwykłą dziewczyną z naprawdę dobrym serce. To co spodobało mi się też bardzo w postaci Harper jest to, że diewczyna cierpi na porażenie mózgowe, w wyniku którego jej lewa noga nie jest w pełni sprawna, mimo tego Harper nie daje się powstrzymać chorobie przed tym co chce osiągnąć. Uważam to za mega motywujące, dla ludzi, którzy również muszą się zmagać z podobnymi problemami zdrowotnymi i daje im pewnego rodzaju kopa, żeby się nie poddawali.
Co do samej fabuły to oczywiście jako, że jest to retelling Pięknej i Bestii, tu również jest motyw klątwy, która może zostać przełamana jedynie przez prawdziwą miłość. Jednak, sprawa Bestii jest już o wiele ciekawsza. Książę zamienia się w nią wraz z końcem jesieni, która raz za razem zaczyna się od nowa. Myślę, że jest to naprawdę fajne spojrzenie na tę historię i osobiście bardzo mi się spodobało. Sam Rhen jest postacią dosyć ciekawą. Książę po tak wielu próbach rozkochania w sobie porwanych samic jest bardzo zmęczony. Jedyne na czym mu zależy w tym momencie, to brak nowych ofiar Bestii.
Romans między głównymi bohaterami rozwija się powoli i w naturalny sposób. Uwielbiam to jak wygląda ich relacja, Harper zdecydowanie nie można zaliczyć do usłużnych bohaterek. Kiedy nie zgadza się z decyzją księcia, od razu mu się sprzeciwia, nie zważając na to, że jest następcą tronu. Rhen jednak nie ulega jej tak szybko, między ich dwójką dochodzi do starć charakterów, żadne z nich nie da sobie skakać po głowie.
Nie jest to idealna książka, ale jest bardzo dobra i jako retelling sprawdza się świetnie. Język również nie jest aż tak trudny jak się tego obawiałam, chociaż nie polecam tej książki na sam początek przygody z anglojęzycznymi pozycjami.