Ostatni lot recenzja

Nie macie wrażenia, że ostatnio w wielu thrillerach są poruszane ważne kwestie społeczne? Czy tylko ja na takie trafiam (a raczej wybieram :D)? „Ostatni lot” także jest taką lekturą, ale jeżeli sięgacie po thriller dla pełnej napięcia akcji to również się nie zawiedziecie. Zarys fabuły jest prosty. Dwie kobiety, dwa kierunki podróży i zamiana, która sprawi, że ich życie już nigdy nie będzie takie samo. Zresztą obie tego właśnie chciały – zniknąć, zacząć od nowa, oderwać się od przeszłości. Ale czy jest to w ogóle możliwe? Książka rozpisana jest na wątek Claire oraz Eve, więc śledzimy dwie perspektywy, przy czym wydarzenia związane z pierwszą kobietą dzieją się w czasie teraźniejszym, a przy drugiej zanurzamy się w przeszłe wydarzenia. Ostatecznie wszystko ładnie splata się w spójną całość. Autorka podejmuje takie tematy jak przemoc domowa, błędy z przeszłości, samotność czy przyjaźń. Na uwagę zasługuje fakt, że wszystkie kobiece bohaterki, również te drugoplanowe, wykreowane są na silne postaci, które pomimo trudności potrafią sobie poradzić. Do tego zdecydowanie wszystkim chce się kibicować. W książce nie brakuje napięcia, ale głównie wybija się klimat osaczenia i zagrożenia. Szczególnie odczuwalny jest w początkowej i końcowej części, środkowa nieco zwalnia z tempem. „Ostatni lot” to wciągający, świetnie napisany thriller. Aż trudno uwierzyć, że to debiut. W dodatku autorka pisała go, pracując jako nauczycielka i samotnie wychowując dzieci. W książce znajdziemy krótką rozmowę z Julie Clark, która wyjaśnia dlaczego poruszyła właśnie takie tematy. Dowiemy się też, że wstawała przed 4 i pisała do 6, a potem ruszała do pracy. Szacunek! Pierwszy raz widziałam także, żeby autor w podziękowaniach zwracał się do bookstagramerów („dzięki Wam promowanie książek jest łatwiejsze i o wiele przyjemniejsze”). Podsumowując, ważne tematy, świetny klimat, wciągająca akcja z ciekawym zakończeniem oraz autorka, która wydaje się być bardzo fajną osobą. Zdecydowanie polecam, jeśli lubicie takie historie!