Każdy z nas przynajmniej raz w życiu znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Chcieliśmy usilnie coś zrobić, a to okazało się niemożliwe prawda? Ile razy słyszeliśmy od "życzliwych" głową muru nie przebijesz? Ja myślę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Sporo zależy od nas samych. Od naszego nastawienia, determinacji w dążeniu do określonego celu. Owszem są sytuacje i zdarzenia, które wymagają od nas nie lada poświęceń. Wszystko zaczyna się w głowie...
"Uważaj, na co się zgadzasz,
na co pozwalasz innym.
W taki sposób dajesz
przyzwolenie na to,
jak będą z tobą postępować". Kaja Kowalewska
W Pietruchach szykują się zmiany. Dziewczyny postanawiają zawalczyć o siebie i być szczęśliwe. Nie będą w nieskończoność czekać na odpowiedni moment, bo ten może nigdy nie nadejść. Jeżeli nie teraz to kiedy?
Sylwia pomimo diagnozy postawionej przez lekarza nie załamuje się, wręcz przeciwnie zapisuje się na kurs tańca i postanawia z życia czerpać jak najwięcej.
Malwina cierpi na zespół stresu pourazowego i korzysta z pomocy psychologa. Została nauczona, że samemu trzeba rozwiązywać swoje sprawy, a nie wykorzystywać innych. Osoba, która tłumi wszystko w sobie, cierpi podwójnie.
Wiktoria przygląda się rozpadowi swojego związku. Postanawia się zbuntować, ma już dość bycia służącą. Ksawery nie dorósł do roli ojca i partnera.
Każda z dziewczyn posiada pewien dar. Wspólnie się wspierają i jedna przy drugiej trwają.
Kolejne spotkanie z bohaterkami mazurskiej wsi przyniosło zaskoczenie. Już samo to, że zrobiły krok w przód i postanowiły wyrwać się ze stuporu, zasługuje na podziw. Niestety mentalność ma to do siebie, że ciężko ją zmienić. Wiele spraw zostaje przemilczanych, brudy pierze się we własnym domu, a czas leczy rany. Tak było, jest i będzie. Zgwałcona kobieta otrzymuje łatkę, że jest sama sobie winna, bo ubrała się wyzywająco i sama kusiła. Rodzinne rytuały-bicie, kary. To jest takie nieświadome serwowanie innym tego, co się samemu przeżyło. I tak z pokolenia na pokolenie. Chyba że znajdzie się ktoś, kto w końcu to ukróci i pójdzie po rozum do głowy, że więcej z tego szkody niż pożytku. Są zachowania, które z automatu powtarzamy po rodzicach. Przez lata tolerujemy różne zachowania bliskich, nie zwracając uwagi na to, że tak nie można. Dopiero gdy opadną przysłowiowe "klapki" zauważamy to co jest widoczne gołym okiem. Dlaczego tak długo się na to godziliśmy? Czy to była miłość, zauroczenie czy może przyzwyczajenie?
"Podświadomość zawsze mówi prawdę, tylko my nie chcemy jej słuchać".
Uroki mieszkania na wsi tutaj wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą, więc trzeba uważać, żeby nie stracić reputacji, bo co ludzie powiedzą.
Autorka zagłębia się w ludzką psychikę. Pokazuje to czego nie widać lub to, czego dostrzec nie chcemy. Bardzo podobała mi się interpretacja Biblii i nawiązanie do mitologii. Życie trochę podobne jest do gry. Znając dotychczasową trasę, można wybrać inną, ale pytanie, czy lepszą? Jakie przeszkody na nas czekają, tego nie wiemy. A jakie będzie zakończenie, zależy tylko od nas samych.
Nie powielajmy błędów naszych rodziców. Nie bądźmy tak jak oni. W życiu warto być sobą i napisać nowe zakończenie. Książka skłania do głębokich refleksji nad życiem, przemijaniem, nad tym co jest nam dane tu i teraz. Warto posłuchać intuicji i uwierzyć w siebie.
Polecam!
Wioletko dziękuję za egzemplarz do recenzji.