Robert i Anika spotykają się przypadkiem na hotelowym korytarzu, jak w piosence Seweryna Krajewskiego:
"Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila
Splecione ręce gdzieś na plaży oczu błysk
Wysłany w biegu krótki list
Stokrotka śniegu dobra myśl
To wciąż za mało moje serce żeby żyć"
Jedno spojrzenie i niespodziewana iskra. Nagle stają się nawzajem swoimi obsesjami. Żadne z nich nie może zapomnieć o tym drugim, choć nic się w zasadzie nie wydarzyło.
Oboje przyjechali do Torunia na konferencję. Zbliżyła ich do siebie niespodziewana awaria prądu.
Anika nie jest sama. Ma partnera, Kacpra, z którym planuje ślub. Ma też syna, Kubusia, lat dziewięć.
Kacper jest zakochany w swojej wybrance, lecz jego miłość nosi ślady obsesji. Jest chorobliwie zazdrosny. Kobieta czuje, że coś jest nie w porządku. Z jednej strony docenia starania opiekuńczego partnera, z którym zamierza związać życie, z drugiej jakaś myśl nie daje jej spokoju. Czy na pewno tego chce?
Robert Kepler mieszka z żoną i synem. Z Kingą jest w separacji, choć żyją pod jednym dachem. Oddalają się od siebie, przez co cierpią nie także oni, lecz także Igor, siedemnastoletni miłośnik parkuru.
Mężczyzna nie chce zapomnieć o niedawno poznanej kobiecie, cieszy go więc fakt, że połączy ich współpraca zawodowa. Okazuje się bowiem, że jest kontrahentem firmy, w której ona pracuje jako asystentka prezesa.
Kobieta długo opiera się podszeptom pożądania. Robert, były piłkarz, bardzo jej się podoba, lecz przecież ma narzeczonego oraz syna, który ubóstwia przyszywanego tatę.
Przez pierwsze dwieście stron książki nie dzieje się prawie nic. Po dramatycznym wstępie, przykuwającym uwagę, byłam bardzo zaciekawiona, jak dojdzie do tych wydarzeń, lecz im dłużej czytałam, tym bardziej miałam ochotę zrezygnować. Anika i Robert wymieniają uśmiechy, zdarza im się lekki flirt czy muśnięcie ręki. Miałam ochotę potrząsnąć bohaterką, żeby wreszcie zaczęła działać i podjęła jakąś decyzję: albo jest z Kacprem i odprawia Roberta, albo rzuca narzeczonego i decyduje się na nowy związek. Tymczasem ona ciągle się zastanawia. Stoi na rozdrożu i nie jest w stanie podjąć samodzielnej decyzji.
Czwórka bohaterów: Anika, Kacper, Robert i Kinga, ma jakieś tajemnice, których nie chce wyjawić przed partnerem/partnerką. Prawdopodobnie szczera rozmowa uzdrowiłaby sytuację albo chociaż pomogła wyklarować sprawy na tyle, by mogli podjąć jakieś konkretne działania, jednak oni wolą robić uniki, przez co sprawy komplikują się jeszcze bardziej.
"Tysiąc obsesji" to przede wszystkim romans, lecz, szczęśliwie, książka ma także drugi wątek, toczący się równolegle. Kiedy Robert traci możliwość intratnej posady i zastanawia się jak zabezpieczyć finansowo przyszłość rodziny, pojawia się jego doradca, Adi Tefler, który proponuje mu wejście w spółkę z Rosjaninem, Wiktorem Sukorowem. Mężczyzna jest "biznesmenem" o niejasnych powiązaniach w rosyjskiej ambasadzie. Do Roberta odzywa się agent ABW Tomasz Piasecki, ostrzegając go przed przyszłym wspólnikiem. Były piłkarz jest jednak zdesperowany i głuchy na głos rozsądku. Nawet nie przypuszcza, w co się pakuje...
Ten drugi, sensacyjny wątek, był zdecydowanie lepszy i mocniejszy od romansowego. Na jego rozwinięcie czekałam przez połowę książki, ale było warto. Powieść oceniam na średnią 7/10: 6 za romans i 8 za intrygę kryminalną.