Stara żwirownia wypełniona wodą i samochód stojący nad urwiskiem w pełnym letnim słońcu, z małą dziewczynką "gotującą się" w środku. Robert Małecki ponownie zaczyna cholernie mocnym wejściem.
Trup małej choć jest punktem wyjścia dla Urwiska, bynajmniej nie stanowi przedmiotu śledztwa gliniarzy z bydgoskiego Archiwum X. Herman i Borewicz zajmują się sprawą zaginięcia matki dziewczynki. Ta zniknęła, gdy prokurator przedstawił jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci własnego dziecka. Rzecz działa się w 2017 roku i do dziś nikt nie natrafił na ślad Moniki Chudzińskiej. Bydgoscy śledczy przyjeżdżając do Torunia, gdzie mieszkała zaginiona, będą starali się odpowiedzieć na pytanie: co się stało z Moniką? Szybko okazuje się, że w aktach jest sporo nieścisłości i luk i od początku śledztwo było prowadzone pod kątem samobójstwa kobiety. Herman i Borewicz również nie wykluczają takiej ewentualności, zwłaszcza, że Monika, po śmierci dziecka przeżyła załamanie nerwowe i leczyła się psychiatrycznie. Tymczasem w Toruniu znika kolejna dziewczyna, którą Borewicz, zwany przez znajomych "Zero Siedem", poznał w swojej nieoficjalnej pracy - w tajnym klubie dla swingersów. "Zero Siedem" rozpoczyna więc drugie, nieformalne śledztwo w tajemnicy przed partnerką i przełożonymi...
W Urwisku pada takie zdanie: "Tylko trupy mówią prawdę". A co jeśli tego trupa nie ma? Drugi tom nowego cyklu kryminałów Roberta Małeckiego, to kolejna mroczna opowieść o Złu, które drzemie w każdym z nas i naprawdę niewiele trzeba, aby się zbudziło i - jakby to ujął jeden taki prezes - "pokazało pazurki". Śmierć dziecka i zaginięcie jego matki do podwójna tragedia dla całej rodziny. Dla nich, wznowienie śledztwa, to rozdrapanie dopiero co zasklepionych ran. Z kolei dla śledczych, to okazja na naprawienie błędów swoich poprzedników oraz szansa na odkrycie sekretów, które na zawsze miały pozostać pogrzebane.
Z początku akcja Urwiska biegnie niespiesznie, wręcz ospale. Policjanci odwiedzają kolejne osoby w różny sposób związane z zaginioną Moniką Chudzińską: rodzinę, sąsiadów, znajomych. Powoli odsłania się nam obraz kobiety i jej relacji z poszczególnymi figurami na tej kryminalnej szachownicy; na jaw wychodzą kolejne skrywane fakty. Drugi fabularny tor to kłopoty Borewicza w drugiej robocie. Aby rozkminić ten wątek, dobrze jest znać Wiatrołomy czyli pierwszy tom cyklu Herman & Borewicz. Tajny i ekskluzywny klub dla nadzianych swingersów przeżywa kryzys, bowiem wszystkie toruńskie media huczą o zaginięciu dziewczyny, która brała udział w ostatniej orgii, ale podawała się za zupełnie kogoś innego. Sytuacja robi się nerwowa, bogate zboczki zaczynają trząść gaciami, a intratny biznes wisi na włosku. Poza tym, zaginiona wydaje się mieć jakiś związek z oficjalną sprawą prowadzoną przez Archiwum X. Akcja więc z każdym rozdziałem zagęszcza się i nabiera tempa.
Robert Małecki jak zwykle kluczy i myli tropy, wodzi czytelnika za nos, wyprowadza go w pole. To, dla odbiorcy, zawsze jest świetną zabawą. I choć oczywiście ważne są odpowiedzi na pytania: kto? dlaczego? i gdzie?, to jednak mam wrażenie, że to bohaterowie i ich historie są tym, co najważniejsze w prozie tego Autora. Życiorysy kolejnych postaci Roberta, niczym u Harlana Cobena, są poskręcane i niejednoznacznie. Dobro nie jest do końca dobrem, a Zło - złem. Mówiąc krótko: nic nie jest oczywiste.
Urwisko to kolejny bardzo dobry kryminał w dorobku laureata Nagrody Wielkiego Kalibru i Nagrody Kryminalnej Piły. Robert Małecki bardzo dobrze czuje się w kryminale miejskim, a ta powieść wydaje się jedynie to potwierdzać.
© by MROCZNE STRONY | 2023