Trupojad - trudno o bardziej wymowny tytuł dla zbioru opowiadań grozy. Kojarzy się jednoznacznie i nie pozostawia żadnych wątpliwości co do intencji antologii – zawarte w niej opowieści bez wątpienia mają straszyć. Mają sięgać do lęków czytelnika, pokazywać ciemną stronę ludzkiej duszy i szeroki wachlarz potworności znajdujących się wokół nas w świecie realnym i tym istniejącym wyłącznie w naszej wyobraźni.
Zbiór „Trupojad: nie ma ocalenia” jest pokłosiem konkursu przeprowadzonego w 2007 roku przez wydawnictwo Red Horse. W szranki stanęło wielu pisarzy-amatorów, najlepsi z nich dostali szansę debiutu na łamach antologii grozy. W zwycięskiej grupie znalazło się trzydzieści jeden opowiadań – ilość, która pozwoliła wydawnictwu na złożenie dwutomowego zbioru opowieści z dreszczykiem.
Pierwszym elementem, który przyciągnie uwagę czytelnika, będzie okładka. Prosta, wymowna, sugestywna i... dziwnie znajoma. Po krótkim przeszukaniu pamięci (i zasobów internetu) z łatwością odkryjemy jej tajemnicę. Grafika na okładce „Trupojada” jest bowiem „silnie inspirowana” plakatem do filmu „The Broken” z 2006 roku. Mówiąc dosadniej – autorka projektu nie wysiliła się zbytnio, kopiując pomysł i rysunek.
W pierwszym tomie otrzymaliśmy piętnaście opowiadań w różnym stopniu ocierających się o tematykę grozy – w niektórych przypadkach mamy do czynienia z pełnoprawnym horrorem, w innych – opowieści niesamowite, z dreszczykiem.
Co konkretnie zaserwowano w menu „Trupojada”?„Z pamiętników obłąkanego grabarza: Trupojad” – Piotr Połubiński
Wspomnienia ponurego grabarza, przeplecione historią tytułowego trupojada, zapalczywie wygrzebującego i konsumującego skruszałe zwłoki z cmentarnych grobów.
Genialne otwarcie zbioru. Opowiadanie brudne, śmierdzące zgnilizną, plastyczne i sugestywne do granic wytrzymałości. Tekst poprowadzony bezkompromisowo i co najważniejsze ze świetnym zakończeniem.
9/10„Cyklon” – Alicja Getek
Wariacja na temat tego, do czego może doprowadzić głód nikotynowy.
Krótka opowieść, która ucieka z głowy zaraz po przeczytaniu. Niestety ucieka na tyle skutecznie, że po kilku dniach od skończenia lektury, bez sięgnięcia po egzemplarz „Trupojada” nie jestem w stanie przypomnieć sobie o czym tak naprawdę to opowiadanie było...
5/10„Pokój” – Daniel Greps
Młody mężczyzna kupuje mieszkanie od pewnej staruszki. Kobieta przestrzega go, by po zapadnięciu zmroku pod żadnym pozorem nie zaglądał do jednego z pokoi, gdyż według niej jest to pokój nawiedzony. Jak łatwo się domyślić nie byłoby żadnej opowieści, gdyby bohater zastosował się do przestrogi starszej kobiety...
Pomysł na fabułę opowieści nie jest być może nazbyt oryginalny - podobne opowiadanie, pt.: „Drzwi do...”, mieliśmy okazję przeczytać w pierwszym tomie „Księgi Strachu”. Jednak w odróżnieniu od tekstu Białołęckiej, tutaj pojawia się bardzo pożądany w opowieściach grozy klimat – prawdziwy dreszczyk, przemykający po plecach czytelnika.
7/10„Cierpliwość” – Robert Cichowlas
Ojciec zabiera swojego małego synka na wystawę masek. Między eksponatami znajduje zdezorientowane i zapłakane dzieci, które przyszły na wystawę ze swoimi rodzicami, ale w jakiś sposób zgubiły się podczas zwiedzania...
Opowiadanie pierwszego „niedebiutanta” w gronie autorów antologii Red Horse. Tekst ciekawy, z dreszczykiem i świetnym zakończeniem. Twórczość Cichowlasa śledzę od dłuższego czasu i z zadowoleniem zauważam, że za każdym razem jest coraz lepszy, wciąż się rozwija. Plastyczny język, w końcu (!) zabarwienie humorem. Aż szkoda, że opowieść taka krótka...
8/10„Opowieść oszusta” – Jakub Małecki
Pracownik bankowego działu kredytów opowiada o układzie, jaki zawarł z ekscentryczną, przypadkiem poznaną dziewczyną i o tym, jak doszło do tego, że zaczął handlować ludzkimi duszami.
Tekst z polotem. Historia opowiedziana dowcipnie i zgrabnie. Fabularnie – strzał blisko środka tarczy, a wykonanie rekompensuje wszelkie braki. Odrobinę zawodzi dość dziwaczna końcówka, jednak całość wywiera bardzo pozytywne wrażenie.
8/10„Melodie naszych sąsiadów” – Robert Wieczorek
Bohaterka opowieści – Anna, nocami słyszy intrygujące melodie, dobiegające z mieszkań jej sąsiadów. Po pewnym czasie zaczyna zauważać niepokojące ją rzeczy i zachowania wśród sąsiadów, i kojarzyć je z możliwościami prowadzącymi do przerażających wniosków.
Opowiadanie proste, z udanym klimatem stopniowego popadania głównej bohaterki w obłęd.
Choć nie rzuca co prawda na kolana, to ciekawi. Plus za ciekawe zakończenie.
6/10„Prezent” – Krzysztof Gonerski
Powrót ojca rodziny z delegacji ściśle połączony jest z oczekiwaniem jego dziecka na upragniony prezent. Co dokładnie przywiezie swojej pociesze kochający rodzic?
Debiut naszego redakcyjnego kolegi. Przemyślana fabuła podana niestety w dość lakonicznej i oszczędnej formie. Jeden z naszych czołowych filmowych recenzentów wychodzi jednak ze starcia z literaturą grozy jak widać z tarczą, co daje nadzieję, że niebawem być może jeszcze o nim usłyszymy.
6/10„Zniknięcie” – Tomasz Duszyński
Prywatny detektyw zostaje wysłany na rejs luksusowym statkiem oceanicznym, z zadaniem rozwikłania zagadki tajemniczych zniknięć, jakim ulegają pasażerowie tego ekskluzywnego liniowca.
Ciekawa ghost story. Z pewnością zyskałaby zarówno na klimacie, jak i na samej atrakcyjności, gdyby autor umiejscowił akcję w polskich realiach. Umiejętnie zbudowana atmosfera nawiedzonego statku, dobrze nakreślone sylwetki bohaterów, interesująca opowieść.
8/10„Szczelina” – Paweł Pietrzak
Na jednej ze ścian bloku pojawia się tajemnicza szczelina. Z dziwacznego otworu wyłaniają się lęki i pragnienia mieszkańców.
Opowiadanie proste, zarówno fabułą, jak i od strony wykonania. Całkowicie jednowątkowe, opowiedziane dość szorstkim językiem, ale potrafiące zaciekawić.
5/10„Renowator” – Tim Borys
Bohater opowiadania przyjmuje w antykwariacie zlecenie i podejmuje się renowacji zabytkowego osiemnastowiecznego sekretarzyka, który dawniej był własnością pewnego pisarza. Wkrótce okazuje się, że renowator sprowadził tym samym do swojej pracowni znacznie więcej, niż tylko sam mebel.
Fabuła niestety łatwo przewidywalna i mało odkrywcza, za to całkiem ciekawie opowiedziana. Dobra, można powiedzieć „oldschoolowa” ghost story.
6/10„Wierna rzeka” – Aleksandra Zielińska
Josephine umyka pogoni, lecz zostaje ranna. Powraca do przytomności w Corbeau – miasteczku, w którym poznaje tajemniczego gadającego kruka...
Polskie realia muszą być dla autorki zupełnie nieciekawe, bo zaproponowała nam opowieść osadzoną we Francji, najwidoczniej stanowiącej według niej znacznie większy potencjał pod kątem grozy, niż kraj nad Wisłą. Trudno identyfikować się z tymi wszystkimi żulietami, czarlsami, talejrandami. O wiele łatwiej z Cześkiem, Mańką, czy nawet z Reksiem.
Sama opowieść wypada niespecjalnie, tym bardziej, że fabuła jest, krótko mówiąc, nudna. Najsłabszy tekst w zbiorze.
4/10„Moja lewa ręka” – Radosław Kowalik
Historia pisarza, który w wyniku wypadku samochodowego zmuszony jest posługiwać się podczas pisania lewą ręką. Niebawem okazuje się, że opowieści grozy, które tworzy znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości...
Opowiadanie spokojnie mogłoby dostać podtytuł – „Być jak Stephen King”. Tekst formą, fabułą i sposobem narracji widocznie wzorowany jest na dziełach mistrza horroru. Niby nic złego nie ma w czerpaniu z dobrych wzorców, tylko po co nam polski klon, piszący jak King i jak King osadzający akcję w zupełnie nam obcych, amerykańskich realiach? Minus właśnie za te realia i za przewidywalne zakonczenie, zaś za samą opowieść plus, choć podczas lektury nie opuszcza czytelnika wrażenie, że to wszystko miał już gdzieś okazję wcześniej widzieć.
6/10„Z miłości do ciała” – Anna Szczęsna
Całkiem sympatyczny short ujmujący tematykę miłości do ciała w dosłowny sposób, z dwóch różnych punktów widzenia. Krótkie, zgrabne, ale niestety równie krótko zalega w głowie.
7/10„Obowiązek szkolny” – Wiesław Karasiński
Szkolny pedagog zostaje wysłany do rodziny chłopca, który nie dopełnia obowiązku nauki. Na miejscu okazuje się, że ośmiolatek, używając swoich niecodziennych zdolności, zdołał zdominować najbliższe otoczenie i całkowicie je sobie podporządkować.
Ciekawy i pomysłowy tekst. W zamyśle przypominający „Cudowne życie” Jerome`a Bixby ze zbioru „Tygrus tu, tygrys tam”. Umiejętnie zbudowana atmosfera nieco odrealnionego, opanowanego przez chłopca-tyrana domu i świetne zakończenie.
9/10„Na południe od wtedy, na północ od teraz” – Paweł Paliński
W barze szybkiej obsługi bohater poznaje niepozornego z wyglądu, spokojnego i miłego Edwarda. Po chwili mężczyzn zaczepia agresywny młody człowiek, insynuując im kontakty homoseksualne. W jednej chwili bohater obserwuje diametralną zmianę w zachowaniu nowopoznanego mężczyzny, a zagrożenie ze strony młodego obrońcy moralności okazuje się być niczym w porównaniu z ekstremalną brutalnością Edwarda.
Zdecydowanie najlepsze opowiadanie w zbiorze. Świetna, żywa fabuła, znakomicie opowiedziana żywym, plastycznym językiem. Jedyny minus – to ponownie pojawiające się w „Trupojadzie” niepolskie realia...
Mimo to 10/10
Pokrótce to właśnie dostajemy na talerzu, zamawiając danie pt.: „Trupojad: nie ma ocalenia”: wspaniała przystawka, różnorodny posiłek główny i genialny deser.
Przystawka („Z pamiętników obłąkanego grabarza: Trupojad” Piotra Połubińskiego) zachęcająca do dalszej lektury, konkretna, ale nie w pełni sycąca. Wyśmienity aperitif do dalszej uczty.
Danie główne składające się z opowiadań zbioru. Różnorodne i jak to zwykle bywa w posiłku – znajdą się w nim składniki smaczne i te, które lubimy znacznie mniej. Wszystko jednak komponuje się w smakowity, sycący obiad.
Na koniec genialny deser („Na południe od wtedy, na północ od teraz” Pawła Palińskiego), który pozostawi nasze podniebienia w pełni zaspokojone i na długo pozostanie w naszej pamięci.
W słowach wstępu do lektury „Trupojada” zachęca czytelników Jarosław Grzędowicz. Na dobrą sprawę trudno o lepszego przewodnika po świecie horroru z kręgu polskich pisarzy grozy. Jednak w tym konkretnym przypadku Grzędowicz nie zaprezentował raczej niczego specjalnego. No ale jak sam napisał we wstępie: „[...]mało kto je (wstępy – dop. red.)czyta.”
Istotnym elementem, tym bardziej przy antologii powstałej na bazie opowiadań amatorskich, wyłowionych z konkursu, jest fakt opatrzenia każdego tekstu krótką notą o autorze, przybliżającą nam sylwetki pisarzy, dla których debiut w „Trupojadzie” jest być może pierwszym krokiem na szersze wody literatury grozy.
U kilku autorów daje się zauważyć ciągoty do kreowania opowieści na obcym gruncie i umiejscawiania akcji za granicą, w obcych nam realiach. W niektórych przypadkach nie czyni to różnicy w odbiorze historii, jednak łatwiej jest się chyba czytelnikowi przekonać do swojsko brzmiących imion i naszych rodzimych okolic.
Po konfrontacji z „Księgą Strachu”, która ukazała się na rynku wydawniczym w tym samym czasie okazuje się, że amatorska scena literackiego horroru radzi sobie zdecydowanie lepiej, niż profesjonaliści i tzw. „starzy wyjadacze”.
Pierwsza odsłona „Trupojada” prezentuje się bardzo przyzwoicie i, co ważne – daje nadzieję na równie udany drugi tom opowieści grozy, który wydawnictwo Red Horse zaserwuje nam w tym roku.