„A oni doszukują się Bóg wie jakich sensów, dopowiadają cuda, kształtowani nadzieją i własną wyobraźnią, jak mózg, podpowiadający określone, znane mu, wyuczone kształty – często niemające żadnego związku z rzeczywistością”.
R. Pawlak, „Honor”.
Siedzę przed monitorem już od jakiegoś czasu i myślę, jak stworzyć tę grozopinię, by napisać o książce, nie o sobie.
Pozamiatała mną.
Zastanawiam się, na ile to, co dzieje się ze mną prywatnie, wpłynęło na nadanie słowom autora dodatkowych znaczeń, których on wcale nie miał w zamyśle. A może jednak uznać, że Pawlak jest po prostu świetnym obserwatorem otaczającej rzeczywistości i przez krzywe zwierciadło fantastyki ukazuje to, co trapi współczesnego człowieka?
„Pusty Ogród” to zbiór ośmiu opowiadań, których akcja toczy się w uniwersum, poznanym przez nas w powieści „Podarować niebo”. Nie chcę streszczać tutaj żadnego, więc by przybliżyć Wam ich treść, pozwolę sobie przytoczyć fragment opisu okładkowego: „Adam próbuje wyprowadzić ludzi spod ognistej apokalipsy na Ziemi. Fomin wyciąga rękę do tajkonauty, z którym wygrał rywalizację o prymat między gwiazdami. Chce ocalić jego honor, bo tylko tyle może zrobić jeden pilot dla drugiego. Rudzik rozpaczliwie namawia Twardzielców do uratowania jego syna. Jos Fullerheim popełnia głupi błąd. A stary gubernator Amir Krast pragnie już tylko godnej śmierci, choć do końca zamierza pozostać samcem alfa”.
Nie tak dawno pisałam opinię o „Podarować niebo” i tak naprawdę mogłabym tutaj skopiować jej treść. Kolejny raz mamy do czynienia ze świetnym kawałkiem fantastyki pisanej tak, jak czasem niestety mam wrażenie, już się nie pisze. Każde zdanie jest wyważone, słownictwo bogate, konstrukcja – przemyślana. Klasyka w najlepszym znaczeniu tego słowa. Pawlak operuje warsztatem, z którego każdy (nie tylko młody pisarz) powinien korzystać. A dla czytelnika to tylko uczta dla oczu (i mózgu). I od razu zaznaczam, tego zbioru nie pochłania się w dwa wieczory. Czyta się powoli, delektując każdą stroną, akapitem czy nawet zdaniem. To nie jest lektura dla tych, co w pędzie wolą lekkie i łatwe czytadła, to coś dla wymagających, chcących się zatrzymać i niezadowalających się byle czym.
I nawet przyczepić się mogę do dokładnie tych samych rzeczy, co w recenzji „Podarować niebo” – gdy coś się unosi albo upada, autor dokładnie zaznacza, czy dzieje się to w dół, czy w górę, jakby sam czasownik był niejednoznaczny. A i wydawca mógłby pochylić się bardziej nad opisem na okładce – niewielkie błędy, ale jednak się pojawiają. Wydawnictwo IX, wiecie, jakie mam o Was zdanie i że wymagam od Was perfekcji. Wobec innych nie zawsze jestem tak surowa w ocenie.
Tyle, jeśli mowa o technicznych aspektach. A treść? Zbiór rozpoczyna opowiadanie „Rudzik”, które rozłożyło mnie na łopatki. To opowieść o chorobie dziecka, o odpowiedzialności ojca, o matce, której problemem jest przymus kontroli, przede wszystkim zaś o lęku. Identyfikowałam się z bohaterami tak bardzo, czułam to, co oni, że kolejne opowiadanie – „Pusty Ogród”, które w swych notatkach określiłam jako spektakularne, nie mogło zrobić na mnie takiego wrażenia. Ale każdy z tekstów, które autor zamieścił w „Pustym ogrodzie”, jest opowiadaniem albo świetnym, albo bardzo dobrym, w najgorszym zaś razie zwyczajnie dobrym. I tak jak otwarcie zbioru jest przejmujące, tak i zamykające go opowiadanie „Dom Krastów” wyzwala ogrom emocji.
Teraz o mnie. Kiedy chodzę ulicami miast, lubię spoglądać na najwyższe kondygnacje kamienic. Zazwyczaj ludzkie spojrzenie zatrzymuje się co najwyżej na wysokości pierwszego piętra, jednak wyżej czasem można dostrzec cuda architektoniczne. Ozdobne tynki, akanty, płaskorzeźby, nieregularne kształty balkonów czy okien – zwykle niższe kondygnacje są uboższe w tego typu zdobniki. Jeśli patrzysz gdzie indziej niż wszyscy, dostrzegasz więcej. Czytając dzieło Romualda Pawlaka, mam wrażenie, jakby autor robił to samo – patrzył uważniej na wszystko, „tam gdzie wzrok nie sięga”, dostrzegał więcej w codziennym życiu i przekładał swoje doznania za pomocą science-fiction na treść literacką. Ale u Pawlaka to ludzie są najważniejsi. Portrety psychologiczne bohaterów są zarysowane w taki sposób, że bez problemu możemy utożsamić się z wybranymi postaciami lub w swoim otoczeniu znaleźć osoby o podobnym charakterze.
O czym według mnie traktuje zbiór „Pusty Ogród”? To opowieści o lęku, o samotności w tłumie, o zaufaniu, o odpowiedzialności, o wiedzy, która jest niczym wobec utartych przekonań, o stracie, ciekawości, poszukiwaniu porozumienia i przede wszystkim o tym, że w każdej sytuacji, nawet w najbardziej zrujnowanej rzeczywistości, znajdzie się powód, by żyć.
Nie potrafię, pisząc tę opinię, nie porównywać „Pustego Ogrodu” do „Podarować niebo”. Obie książki łączy to, że są napisane (tu parafrazuję samą siebie) z klasą, wyczuciem, tak przemyślanie, że czasem miałam wrażenie, że to nie akcja książki mnie porwała, a warsztat autora oczarował. Choć przyznaję, że tym razem nie poczułam takiego uniesienia umiejętnościami warsztatowymi pisarza, bowiem właśnie takiego wysokiego poziomu oczekiwałam, a pozwoliłam sobie na więcej refleksji. Te – biorąc pod uwagę otaczającą rzeczywistość – okazały się bolesne.
Ale cytując Pawlaka „Może tak właśnie było dobrze, szpetota na zewnątrz łatwiej pozwalała się pogodzić z mrokiem i złymi myślami w głowie”.
Polecam Wam tę książkę. Bardzo.
P.S. Zapomniałam wspomnieć o okładce. Świetna!
https://grozownia.pl/2022/01/19/pusty-ogrod-romuald-pawlak/