Kiedy sięgamy po jakąś książkę zazwyczaj mamy wobec niej jakieś oczekiwania - mniej lub bardziej uświadomione. Nie jestem w stanie dokładnie określić czego oczekiwałam po lekturze ,,Modern Love'' ale z całą pewnością nie tego, że poczuję się wręcz niezręcznie czytając niektóre z wybranych przez Daniela Jonesa historii.
Ale może zacznijmy od początku. Książka składa się z czterdziestu dwóch historii, rozdzielonych między cztery tematy. I tak oto możemy poczytać o poszukiwaniach miłości, o miłości w wydaniu rodzinnym, o ciężkich chwilach, które zdarzają się w związkach i po prostu o miłości. Daniel Jones wybrał dla nas najlepsze historie, które ukazały się w prowadzonej przez niego rubryce New York Timesa. Brzmi wspaniale, prawda?
Niestety wspaniałe nie jest.
Nagromadzenie krótkich, nacechowanych mocno emocjonalnie tekstów prowadzi do szybkiego przeładowania czytelnika. Były momenty (szczególnie w części ,,trzymając się na zakrętach''), kiedy po prostu miałam już dość, a dość miałam dlatego, że zaczęłam lekturę od raka, potem płynnie przeszłam do rozterek związanych z tym, jak wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, że jego bezdomna z wyboru biologiczna matka za kilka lat się już naprawdę nie odezwie bo po prostu gdzieś umrze, żeby przejść do śmierci małej córeczki, gwałtownego rozwodu, autystycznego dziecka i związku z mężczyzną, który okazał się być transseksualną kobietą.
To było dla mnie za dużo i za szybko. Takie przeładowanie doprowadziło do tego, że czytałam kolejne historie raczej z obojętnością, niż ze wzruszeniem na które część z nich zasługiwała, a był to po prostu wynik reakcji obronnej mojej psychiki.
Czasami nie mogłam się też pozbyć wrażenia, że czytane przeze mnie teksty są zbyt intymne, jakby ocierały się o emocjonalny ekshibicjonizm, jakby ich publikowanie było w pewnym sensie nie fair. Najlepszym tego przykładem będzie tekst zatytułowany ,,Dwóch facetów, dziecko w drodze i ja'', opowiadający o ciężarnej kobiecie, która nie potrafiła wybrać między Przystojniakiem, którego poznała przez znajomych, a swoim narzeczonym, ojcem dziecka. Więc funkcjonowała w wygodnym emocjonalnym trójkącie w którym Przystojniak wiedział o narzeczonym, ale narzeczony o ,,zastępczym ojcu'' nie wiedział.
I nie zrezygnowała z tego trójkąta nawet, gdy wyjechała zamieszkać z ojcem dziecka.
I to było dla niej tak ważne, że napisała o tym do gazety.
Mam tylko nadzieję, że narzeczonego uprzedziła o tym fakcie (znaczy, nie o tym, że pisze do NYT, ale o tym że kogoś emocjonalnie ma na boku) i że się biedak nie dowiedział o tym z rubryki Modern Love. Nie chcę sobie nawet wyobrażać tego, jak bardzo druzgoczące mogłoby być coś takiego połączone ze świadomością, że kilkaset tysięcy osób dowiedziało się o tym, jakim jesteś ,,frajerem''.
Konkludując: książka jest emocjonalnie przeładowana, a jej zakres tematyczny jest naprawdę bardzo szeroki. Nie znajdziemy tu standardowych historii miłosnych kończących się happy endem, raczej będziemy sięgać głębiej i dalej. A to, w połączeniu z mnóstwem tekstów pisanych przez różnych autorów, może dość szybko zmęczyć czytelnika. Mnie zmęczyło.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl