„Miłość najlepiej widać na przykładach, nie w definicjach.”
Nie wiem nawet jak zacząć opowiadać Wam o tej książce, jeszcze jest tyle emocji we mnie po jej lekturze. Jak mam ubrać w słowa to, co kotłuje się w mojej głowie i przedstawić to, co czuję? Postaram się, jednak napisać o niej najlepiej jak umiem. Antologia „Modern love” jest zbiorem, kolekcją jak zaznacza autor najbardziej poruszających opowieści o miłości, którymi podzielili się czytelnicy „New York Times” i nie ma znaczenia, że dotyczą ludzi, którzy mieszkają setki kilometrów od nas. Miłość nie zna granic ani tych prawdziwych, ani tych w naszej wyobraźni. Książka jest dla wszystkich, którzy kochają, byli kochani, stracili kogoś, cierpieli, albo tęsknią za prawdziwym uczuciem. Wyznania szczere i prawdziwe.
Jan Paweł II powiedział: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością.” O tym jest ta książka, o miłości i jej wielu twarzach. Zapraszam do lektury mojej recenzji, w której zadaję przewrotne pytanie: Czym jest miłość? A nie, Co to jest miłość?
Lektura „Modern love” uświadomiła mi, jak bardzo uwielbiam prawdziwe historie prawdziwych ludzi. Nie te, oparte na faktach, ale właśnie te prawdziwe nieubarwione w żaden sposób fikcją literacką.
Modern love to kalejdoskop doświadczeń i najlepiej odpowiada na pytanie, czym jest miłość, lepiej niż jakikolwiek słownik. To nie będą opowiadania o miłości, która często kojarzy się wszystkim z bukietami kwiatów, czy czekoladkami. To są opowiadania o miłości, która wciąż wymyka się słowom, która zniesie wszystko, niezłomna i często wcale nie jest piękna. Opowiadania zwyczajnych ludzi, zawarte w tej książce są do bólu prawdziwe, zarówno mroczne jak i jasne. Poruszające, wywołujące uśmiech na twarzy, ale też takie, po których trudno powstrzymać się od łez wzruszenia. Po przeczytaniu książki nasuwa się jeden wniosek, że miłość to nic innego, jak trwające całe życie dążenie do bliskości z innymi ludźmi.
„Modern Love” to przedstawienie miłości w wielu jej odmianach. Tej romantycznej, rodzinnej, dzieci do rodziców i odwrotnie, platonicznej oraz sposobu, w jaki się ona objawia zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Każde opowiadanie jest inne i dotyka różnych tematów. Niektóre z nich są bardziej zwyczajne, dotyczą pogodzenia się z sytuacją po zakończeniu związku lub małżeństwa, podekscytowania z powodu poznania kogoś nowego, radzenia sobie z dezaprobatą rodziców, uzyskania drugiej szansy na miłość. Inne są bardziej niezwykłe, szokujące i wzruszające. Żona, która prowadzi męża (wkrótce żonę) na pierwszy etap operacji zmiany płci, kobieta, która pisze „ogłoszenie”, aby znaleźć dla męża nową miłość po jej zbliżającej się śmierci, lęki matki nastoletniego chłopca z autyzmem, który zaczyna postrzegać dziewczyny, w innym kontekście niż koleżanki.
Kwintesencją całej antologii i dla mnie najwyższym poziomem miłości jest opowiadanie Elizabeth Fitzsimons – Pierwsza lekcja macierzyństwa. – Kobiety, która podjęła się adopcji niepełnosprawnego dziecka. Miała wybór, w momencie, gdy okazało się, że to dziecko jest poważnie chore, mogła je „wymienić” na zdrowe. Podjęli oboje z mężem decyzję o adopcji Natalie, ponieważ od początku uważali ją za swoje dziecko, które zdążyli już pokochać całym sercem. Elizabeth na koniec pisze tak: „Niemniej z mojego punktu widzenia podjęliśmy jedyną możliwą decyzję, ponieważ od początku uważaliśmy Natalie za nasze dziecko i pokochaliśmy ją. Nie podjęlibyśmy się odpowiedzialności i wychowania niepełnosprawnego dziecka, gdybyśmy mieli wybór, i na początku, kiedy go mieliśmy, wyraźnie to zaznaczyliśmy. A jednak jesteśmy silniejsi, niż przypuszczaliśmy”. Czyż może być piękniejszy i bardziej przemawiający obraz miłości niż ten, który widzimy w historii Elizabeth? Siedziałam, patrząc nieruchomym wzrokiem w okno, a po policzku toczyła mi się łza i myślałam, że to właśnie jest miłość. Najwyższy jej poziom. Każdy może jej doświadczyć, tylko trzeba jej dać szansę. Lepiej obdarzać innych miłością i samemu być kochanym, niż ze strachu przed kłopotami i zranieniem, żyć na pustyni uczuć.
Jest w tej książce jeszcze wiele innych historii, które chwytają za serce, ale nie sposób tu o wszystkich pisać, więc zachęcam do lektury książki. Przeczytałam tę antologię w ciągu kilku godzin, bo czyta się ją jak najlepszą fikcję. Zupełnie zapomina się o tym, że to literatura faktu. Tylu emocji i przeżyć dawno nie dostarczyła mi żadna książka. Jest naprawdę wyjątkowa i ogromnie się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Idealna dla tych, którzy lubią czytać o miłości i różnych jej odmianach oraz skomplikowanych relacjach międzyludzkich, bo „Modern love” jest wypełniona opowieściami o miłości. Tej romantycznej pełną uniesień, takiej, jaką żywimy do członków naszych rodzin, miłości między rodzicem a dzieckiem oraz o tym, co dobre i złe i co może znaleźć się pomiędzy. To było wzruszające, rozdzierające serce, afirmujące życie i ogólnie po prostu niewiarygodnie ludzkie. Miłość nie jest nowoczesna, jak sugeruje tytuł tego zbioru, miłość jest ponadczasowa.
„Ponieważ prawdziwa miłość, nigdy nie ginie bez śladu. Może się zgubić z kartką papieru, albo przerodzić w dzieło sztuki, książkę. Może z niej powstać dziecko, albo wywołać związek innej pary, nie ugruntowując własnego. Najważniejsze, że pozostaje żywa, czeka cierpliwie na promień słońca, żeby się przebić przez topniejący lód, aby zająć swoje prawowite miejsce w ludzkich sercach.”