Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki. I powiem Wam, że mam różne, mieszane odczucia. Napewno nie jest to lektura dla każdego. Sama się zastanawiałam, czy chce poznać jej zakończenie. Odkładałam i wracałam, bo jednak ciekawość zwyciężyła.
"Nimfomanka – takie zabawne słowo… Większość facetów, słysząc je, ironicznie się uśmiecha. Niektórzy żartują, że spotkanie takiej kobiety byłoby spełnieniem ich najskrytszych marzeń. Nie potrafią sobie tylko wyobrazić, ile bólu kryje się w duszy tej, która nie potrafi zapanować nad własnym ciałem "
" Nimfomanka", to przerażająca, a zarazem smutna historia Anity. Anita nigdy nie zaznała prawdziwej miłości. Już od najmłodszych lat czuła się niekochana, brakowało jej bliskości drugiej osoby. Tak się złożyło, że wychowywał ją dziadek. Dziewczyna nie mogła z nim porozmawiać na wszystkie tematy. Miała też ciotkę, mieszkającą w Niemczech, ale to nie było to samo. Ciotka tylko pomogła pozbyć się "problemu".
Ksiazka podzielona jest na dwa okresy. Możemy zobaczyć jak toczy się życie Anity teraz. Czy walczy ze swą chorobą? Czy sobie z nią radzi, jak traktują ja inni. Widzimy jak wygląda jej normalny dzień, co czuje. Ale możemy także cofnąć się do jej dzieciństwa i poznawać, jak wyglądało jej życie. Gdzie choroba miała swój początek. Widzimy, ile musiała ona przejść.
W moim odczuciu, z jednej strony jej wspolczułam. Było mi jej żal. Nie miała nikogo bliskiego tak naprawdę. Podjęła kilka złych decyzji. Była młoda, zagubiona. Nie znała życia. Chciała się wyrwać z domu dziadka i być wolna.
"Nie jestem wariatką w potocznym tego słowa znaczeniu, bo nigdy nie brakowało mi sprytu i inteligencji. Jednak przerażająca autodestrukcja, w której każdego dnia się pogrążam, świetnie mówi sama za siebie – pomimo tego, że nie jestem głupia, od długich lat robię wszystko, żeby się wyniszczyć… Fizycznie, psychicznie, moralnie. Pod każdym względem".
Ale z drugiej strony czułam obrzydzenie. Niektóre momenty były straszne, przerażające. I to nie tylko zachowanie Anity, ale także tych mężczyzn. Mężczyzn, którzy ją wykorzystywali. Nie ważne czy to młody chłopak (tak nawet był seks z nieletnim), pan mecenas, mąż, gangster czy student, który chciał się akurat zabawić i zadzwonił po kumpli. Takie okropne sytuację nie powinny się przydarzyć nikomu. Najgorsza ze scen dla mnie, a raczej najbardziej odrażająca. To, gdy doszło do gwałtu. Tak w moim odczuciu to był gwałt. A po wszystkim Anita wraca do domu i mówi do siebie, że jest chociaż nasycona (same słowa na k.... szły mi do głowy). Wiele razy miałam ochotę potrząsnąć Anitą by się ogarnęła. Przecież miała ona syna.
"Wtedy właśnie, tamtego chłodnego jesiennego popołudnia, stojąc pośrodku cichej sopockiej uliczki, zrozumiałam, że nigdy na dobre się nie zakorzenię, bo zawsze będzie się za mną ciągnąć przeszłość. Dotarło też do mnie, że jestem jak bluszcz – oplatam się wokół kolejnego faceta i tkwię przy nim, bojąc się zrobić samotny krok do przodu. A może po prostu tak rozpaczliwie szukam miłości, że rzucam się w każdy kolejny związek na oślep, bez zastanowienia, całą sobą? Może tak bardzo boję się być sama, że każda najżałośniejsza namiastka uczucia jest dla mnie czymś lepszym niż pustka, którą od dzieciństwa widzę wokół siebie? Może tonę, łapiąc się każdego męskiego ramienia, a kiedy coś się nagle kończy, szukam następnego?"
Podsumowując, nie jest to lektura dla każdego. Część z Was pewnie przeczyta z ciekawości, część pewnie będzie zniesmaczona i rzuci książkę w kąt, a część będzie współczuć bohaterce. Ja jestem, gdzieś w środku. Czy polecam? Tak jak już napisałam, mam mieszane odczucia.Nie zapominajmy, że to jest jednak kontrowersyjny temat. Najlepiej samemu sprawdzić i się przekonać. Po tej szokującej lekturze, muszę sobie znaleźć coś lżejszego.