Główna bohaterka, tytułowa nimfomanka Anita, to kobieta w średnim wieku, która opowiada o swoim życiu, w którym niewątpliwie coś poszło nie tak. Poznajemy jej historię od najmłodszych lat. Nie było ciekawie, nie było kolorowo, życie ją zniszczyło, tylko że ona sama nie próbowała za wiele zmienić. Są momenty, kiedy na chwilę (ale tylko na chwilę) przystaje i się nad tym zastanawia, co zrobić, by zacząć od nowa, ale nigdy nie wychodzi... Mam wrażenie, że Anita cały czas się nudzi, jej życie jest nudne, sama jest nudna i JA przy tym wszystkim strasznie się nudzę. Kolejne i kolejne seksualne ekscesy mnie nużą, nie są ciekawe, gdyż to nie jest TEN typ erotyka, który sprawia frajdę. Bohaterka jest uzależniona od seksu, jest obleśna, wulgarna, zaczepia facetów na ulicy i się z nimi bzyka za śmietnikiem czy gdziekolwiek akurat się znajduje. Momenty w których pojawia się rodzina Anity utwierdzają mnie w fakcie, że ta kobieta jest pusta i strasznie jej nie lubię i to właśnie nie dlatego, że jest puszczalska, tylko dlatego, że nie ma skrupułów, nie ma szacunku dla bliskich, obcych ani nawet dla siebie, jest straszna i ani trochę jej nie współczuję. Na pierwszy rzut oka Nimfomanka wydaje się być książką rozrywkową, erotykiem, potem staje się coraz smutniejsza i smutniejsza, by finalnie okazać się po prostu słabą książką, której nie warto czytać.