Wolicie jak pierwszy tom cyklu czy serii książkowej jest swoistym wprowadzeniem do historii, czy może od razu autor wali z grubej rury i zaczyna od wrzucenia czytelnika w wir akcji?
Moim zdaniem, wszystko zależy od tego, jak zostanie wszystko poprowadzone. Spotkałam się z książkami, które się rozwlekały na setki stron, nic nie wnosząc do powieści, oprócz wprowadzenia i omówienia postaci. Oczywiście najlepsze są takie, które przeplatają ze sobą akcję i opisy i wydaje mi się, że właśnie takie idealnie połączenie osiągnęli Szymon Julian Brennenstuhl i Katarzyna Weronika Janoska w “Vasharoth. Ścieżki przeznaczenia”.
Obecnie jestem już po lekturze drugiego temu i przebierając nogami, czekam na informacje o trzecim tomie, ponieważ z tomu na tom akcja nabiera tempa.
Od samego początku autorzy zadbali, byśmy się nie nudzili. Informacje, jakie musimy od samego początku przyswoić, są tak obszerne, że bałam się sięgnąć po ten tytuł. Jendak jeśli tak jak ja obawiacie się zasypania nowymi pojęciami, imionami i innymi ważnymi informacjami, śpieszę z informacją, że autorzy zadbali o przejrzyste wprowadzenie i słowniczek, który pomaga nam wszystko ułożyć.
Świat Erethreis jest pełen magii, oraz istot magicznych, jednak za tym wszystkich stoją bogowie, którzy podzielili się obowiązkami. Każdy z nich stworzył inną rasę i przekazał coś swoim podopiecznym. Bohaterów, których tu spotkamy, jest kilku i ich losy nie są jeszcze związane, jednak jestem pewna, że to się zmieni. A w chwili, gdy się spotkają, wszystko nabierze głębi i wszystkie nasze pytania zyskają odpowiedzi. Ta książka jest tylko wprowadzeniem, jednak tak dobrym, że obiecuję wam, że nie będziecie mogli się od niej oderwać.
Czytacie książki z polecenia znajomych?
Dzięki Luizie @vaconafa miałam możliwość sięgnięcia od razu po oba tomy Vasharotha, ale to nie wszystko, wraz z książkami, otrzymałam od niej zestaw merchu, który jest tak genialny, że muszę znaleźć miejsce na niego, by móc uhonorować tak dobrą książkę. Jak już jesteśmy przy merchu, to jeśli jesteście fanami artów, naklejek, plakatów i innych bardzo potrzebnych drobiazgów, to bardzo wam polecam zamawianie tego wszystkiego na stronie Vasharoth.pl
A może skuszą was arty, które są już w książce?
Ja jestem zachwycona całą oprawą graficzną książki, autorka dała z siebie wszystko i dała nam kawałek swojego serca i chyba duszy, bo bardzo często wracam do tej książki po ty, by przejrzeć wszystkie arty.
Jak pisałam, jest to dopiero początek i obiecuję wam, że nie zawiedziecie się, sięgając po ten tom i zalecam przyszykowanie sobie od razu drugiego tomu, ponieważ tam dopiero się zacznie zabawa.
Wiecie, na czym się najbardziej zawiodłam?
Na tak małej ilości scen z Souijim. Przecież to zbrodnia. To właśnie on rozpoczął przygodę ze światem Erethreis i liczyłam, że to jemu będziemy cały czas towarzyszyć. Jednak wtedy na przód wychodzi Annabel, która swoim charakterem kupiła mnie od razu. Przebiegła i pewna siebie, diabelni piękna i nigdy niewstydząca się swoich atutów, lecz również opiekuńcza, sprawiedliwa i skrzywdzona. Przecież to idealna bohaterka.
No i na koniec muszę wspomnieć o humorze. Zastanawiacie się pewnie, po co humor w fantastyce, no cóż, jest on potrzebny, a ja go uwielbiam i nie wyobrażam sobie tej książki bez humoru tak jak bez artów.
Luizie dziękuję za wspaniały prezent a autorom, za tak wspaniałą historię, o której nigdy nie zapomnę. A wam ją gorąco polecam.