„Vasharoth. Ścieżki przeznaczenia” to książka, której na początku bardzo się obawiałam. Od pierwszych stron zostałam przygnieciona historią, nad którą myślałam, że nie nadążę i nie zapanuję. Jak się później okazało, książka jest miażdżąca, pewnie, ale jak w genialny sposób!
„Vasharoth” to dzieło pary debiutantów – Katarzyny i Szymona, którzy spełnili swoje marzenia i wydali historię high fantasy. Czym się wyróżnia na tle innych i dlaczego warto ją przeczytać? Już Wam mówię!
Erethreis to świat niezwykle nasycony magią. Magia przejawia się dosłownie wszędzie. W roślinach, w zwierzętach, w kamieniach szlachetnych… Każda istota rozumna też jest w stanie nabyć zdolności magiczne.
Erethreis zamieszkuje osiem ras rozumnych, a są to: ludzie, elfy, elfy nocy, krasnoludy, orkowie, gobliny, jaszczuroludzie i rasa eso – uznawana już za wymarłą. Każda chętna istota może wstąpić do Akademii magii – organizacji nauczającej, stojącej na straży „światowego pokoju”. Można także przynależeć do Gildii poszukiwaczy, gdzie cel najwyższy to odnajdywanie artefaktów – magicznych przedmiotów.
W takiej oto otoczce poznajemy historię pięciu głównych bohaterów książki „Vasharoth”. Jest to Souji, Annabel Bavis, Seth Vilijow, Beatrice Angello i Vivien Mori. Już zapowiada się intrygująco, prawda?
“Vasharoth” to przede wszystkim świetnie skonstruowane postaci, mrok, ale też i baśniowość. Autorzy mają niesamowitą zdolność sprawiania, że czujemy się tak, jakbyśmy stali obok bohaterów książki. Jest to fantastyka na naprawdę dobrym poziomie. Książka wciągnie, zaangażuje i zauroczy nie tylko samą historią, ale też i opisami fauny i flory.
Jest to książka typu „jasna cholera, jak ja to zapamiętam?” przez kilka pierwszych stron. Jednak nie jest to „jasna cholera, nic nie rozumiem”. Książka jest napisana bardzo ciekawie i angażująco. Pomysł jest oryginalny, a to, jak wszystko jest przedstawione, to majstersztyk. Od tej książki nie można się oderwać. Na początku mamy zarysowaną historię, skomplikowane imiona dodatkowo utrudniają sprawę w poukładaniu tego wszystkiego w głowie, ale nie brak tu logiki. Nic nie jest stworzone „na pałę”, na szybko, bez pomyślunku. Gdy przebrniemy przez początkowe „jasna cholera, jak ja to zapamiętam?”, zdajemy sobie sprawę z tego, że to w zasadzie nie jest takie trudne. Dodatkowo fakt, że książka jest wciągająca, sprawia, że nim się obejrzymy, jesteśmy przy końcowych stronach.
Największym plusem książki jest dokładność, precyzja w kreowaniu świata, sposób opisania wszystkiego tego, co autorzy mieli na myśli, a także to, że możemy świat poznawać, eksplorować i przy tym czujemy się tak, jakbyśmy uczestniczyli w wydarzeniach. Autorzy mają niezwykle plastyczny język, który przenosi nas do świata tak bardzo odmiennego od rzeczywistości, że podczas czytania książki czujemy się jakbyśmy faktycznie byli na miejscu akcji. „Vasharoth” porusza wyobraźnię. Autorzy malują słowem, sprawiając, że nawet mroczne stworzenia, których istnienie nie ma (chyba!) racji bytu, stają się dla nas w tej chwili realne.
Żeby zobrazować to, co mam na myśli, posłużę się przykładowym fragmentem, który zapadł mi w pamięć. Wyobraźcie to sobie… Moczary, gęsta mgła, wilgotne powietrze, gigantyczne omszałe drzewa, jadowite stworzenia czające się poza zasięgiem wzroku… Nieposkromiony labirynt bagien, dzikość, brak drogowskazów, zgodność, jedność z naturą… i cztery plemiona plemion jaszczuroludzi. Jaszczuroludzkie miasto. Każde plemię jest negatywnie, a wręcz wrogo nastawione do obcych… Nie będę Wam spojlerować o co chodzi, ale czy nie zapowiada się intrygująco? Chcielibyście znaleźć się w takim miejscu? Osobiście uwielbiam taki leśny, mroczny klimat. Język, jakim pisana jest książka, zachęca do wyruszenia gdziekolwiek, poznawania nieznanego, eksplorowania. Jednak podczas czytania nieustannie mamy wrażenie, że gdzieś czai się coś niebezpiecznego. Mrok, jaki otacza tę książkę i niektóre postaci, jest niesamowity. Obezwładniający, bezgraniczny, fascynujący.
Ogromnym plusem książki jest to, że nieważne, z jakiej perspektywy napisany jest dany rozdział, to i tak czyta się wszystko bardzo dobrze. Każdy z bohaterów jest inny, ma inny temperament, wyróżnia się czymś innym. Osobiście najbardziej polubiłam się z Annabel i przypadł mi również do gustu mroczny Souji. Autorzy wykreowali bohaterów tak, że od razu coś „klika” i chcemy poznawać ich historię. Tutaj każda postać zapadnie w pamięć. Czy to za sprawą swojej historii, oryginalności, poczucia humoru, otaczającego mroku czy innych atrybutów J Jedni są bardziej zagubieni od drugich, inni – bardziej zdeterminowani, pewni siebie, czy też pełni sprzeczności. Jest to ogromny plus, bo kto lubi czytać książki mdłe, które opowiadają o nijakich bohaterach? Nikt! A więc „Vasharoth” jest książką, na której się nie zawiedziecie – tutaj nawet grzybko-świnka Kuhna jest opisana tak, jakby była kolejnym cudem świata. Chcę powiedzieć przez to, że autorzy musieli kierować się zasadą, że albo coś robią na 100%, albo wcale - i perfekcyjnie to widać pod każdym możliwym aspektem.
Warto też wspomnieć o tym, że książka jest przepięknie wydana. Widać, że autorzy włożyli całe swoje serce nie tylko w napisanie książki, ale też w dopracowanie najdrobniejszych szczegółów – wybór przyciągającej wzrok okładki, niesamowite grafiki, a nawet coś, co dla niektórych może być błahostką, a jak dla mnie również sprawia, że książka prezentuje się niesamowicie – dobrej jakości papier.
Dodatkowo na końcu książki znajdziemy zbiór informacji w formie słowniczka z używanymi pojęciami, a także mapki. Otrzymujemy także coś, czego często mi brakuje w książkach – spis określający sposób wymawiania imion, nazwisk i nazw ras, pojawiających się w książce.
Już mówiłam to wiele razy, ale będę powtarzała do skutku – gdybym znalazła się w jednym pomieszczeniu z autorami, a siedziałabym na krześle, to autentycznie wstałabym i zaczęłabym im bić brawo. To naprawdę niesamowicie utalentowani ludzie, którzy za sprawą „Vasharoth” przenoszą nas do innego świata.
Książka będzie idealna dla osób, które lubią porządne opisy, dopracowaną wizję świata, dobrą akcję i postaci wyróżniające się, na długo zapadające w pamięć.
Dziękuję autorom z całego serca za możliwość patronowania książce!