Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam tak świetną obyczajówkę. „Iluzja” to bez wątpienia książka, która w swojej historii ma drugie dno, ale myślę, że tutaj jest ich nawet kilka.
Molly McKenzie jest znaną blogerką modową, a swoim zabawnym i błyskotliwym podejściem do tego, co robi i kocha, przyciąga mnóstwo obserwujących. Gdy jej menedżer, który jednocześnie jest jej chłopakiem, informuje ją, że ma szansę na zostanie gospodynią telewizyjnego programu na temat kreowania wizerunku, jej największe marzenia są na wyciągnięcie ręki. Jednak dziewczyna musi zdobyć doświadczenie w pracy z młodzieżą, dlatego czym prędzej musi znaleźć jakąś lokalną fundację. Wybór pada na „Most”, gdzie trafiają młodzi dorośli z rodzin zastępczych, którzy, mimo że osiągnęli już pełnoletność, nadal walczący z traumami i demonami przeszłości, potrzebują pomocy w odnalezieniu się w życiu, na które kompletnie nie byli przygotowani.
Sam Whittaker początkowo nie chce, by do jego projektu dołączył ktoś, kto nie ma pojęcia o działaniach na rzecz potrzebujących, ale kiedy dostrzega, że Molly się stara, zgadza się.
Oboje na co dzień żyją w dwóch odrębnych światach, w których pozornie panują całkiem inne wartości. Takie zderzenie sprawi, że oboje będą musieli się zastanowić nad tym, czym kierowali się dotychczas w życiu. A Molly będzie musiała zadać sobie ważne pytanie, czy jej życie nie było tak naprawdę tylko iluzją?
Szczerze? Wiedziałam, że to może być jedna z tych książek, których nie czytam na co dzień, ale nie spodziewałam się takiej książki.
Myślałam, że to będzie jedna z tych książek, w których każdy z bohaterów na końcu przechodzi zmianę, zdając sobie sprawę, że czegoś mu brakuje, a jego życie było namiastką prawdziwego — szczególnie jeśli chodzi o Molly. Tak było, ale to, co autorka zafundowała po drodze, przerosło moje wszystkie oczekiwania.
Głowni bohaterowie są kompletnie różni od siebie. Ona jest zabawna, entuzjastyczna, błyskotliwa, elegancka i umiejąca zachęcić do siebie innych. Natomiast Silas jest honorowy, uczciwy i bardzo rzetelny, czasem mało elastyczny. Naturalny spokój i niesamowita kontrola to określenia, które idealnie do niego pasują.
Ich relacja rozwijała się swoim tempem. Powoli i subtelnie. Jednak tutaj wcale nie chodziło o nich, a o ich podopiecznych. „Most” to jedno z niewielu miejsc, gdzie młodzi dostawali szansę na lepsze jutro. To dom, gdzie pomagano, wspierano i kochano. To właśnie tutaj trafiali specjaliści w sztuce przetrwania, którzy dalej walczyli, którzy dostawali nadzieję i pomoc na zaczęcie nowego życia.
Bez dwóch zdań autorka podjęła się trudnego tematu i całkiem dobrze jej to wyszło. Oprócz tego „Iluzja” ukazuje częściowo życie influancera od kuchni i całą pewnością nie wygląda to tak kolorowo, jakby mogł się o zdawać. Dodatkowo mamy tutaj motyw wiary i religii, który w połączeniu z całością sprawia, że książka jest poruszająca, wzbudzająca emocje, które nakłaniają do refleksji na temat naszych życiowych priorytetów.
Polecam wam tę książkę z całego serca.