*współpraca reklamowa z Izą Maciejewską i Wydawnictwem Magnolia*
Iza Maciejewska to autorka, o której słyszałam wiele dobrego, której książki czekają na mojej półce na Legimi w kolejce do czytania, i które stale były odkładane na później. Teraz po poznaniu twórczości autorki całkowicie rozumiem zachwyty czytelników i sama zapisuję się do grona jej fanów. Książka należy do literatury młodzieżowej ale to także romans w gatunku young adult, który niesie w sobie wiele wartości i nauk życiowych.
Weronika jest niepozorną nastolatką, która żyje z dnia na dzień, bolesna przeszłość odbiła się na jej psychice, a wciąż pracująca i nieobecna matka nie pozwala jej osiągnąć duchowej równowagi. Dziewczyna ma przyjaciółkę, za której sprawą wpada w tarapaty. Kara na nią nałożona przez dyrektora szkoły jest nie tylko surowa, ale także nietypowa. Nastolatka ma spędzać czas z chorą i już niepełnosprawną dziewczyną. Początkowy bunt i niezrozumienie, zmienia się w przywiązanie i przyjaźń, a Weronika niemal staje się członkiem rodziny Sylwii, dla obcych dla siebie ludzi. Jednak życie Weroniki nigdy nie było spokojne i wciąż nie jest. Jeden z braci Sylwii darzy ją niechęcią, a zaborcza najlepsza przyjaciółka pokazuje prawdziwą twarz, do tego rodzinne sekrety zaczynają wychodzić na jaw.
To było coś. Fabuła mnie wciągnęła od samego początku. Weronika jest osobą uległą i poddającą się manipulacji, co chyba także dostrzega dyrektor jej szkoły, który decyduje się na niekonwencjonalną karę dla nastolatki. Choć wydawać by się mogło, że to koniec świata dla nastolatki, zarówno Weronika jak i Sylwia zaskakują. Wero z powodu tego jak szybko dostosowała się do nowej sytuacji, początkowe opory zmieniają się w chęci, ale przede wszystkim zaczyna zauważać jak toksyczną osobą jest jej najlepsza przyjaciółka. Z drugiej strony Sylwia zmagająca się z nieuleczalną chorobą, która wydaje się pogodzona z losem, ale w głębi siebie się boi i nie chce umierać, każdy dzień jest dla niej walką o wszystko, a pomimo tego wciąż jest dla wszystkich tym dla nowej koleżanki promykiem światła.
Książka to dosłownie kopalnia wartości, autorka skupia się na postrzeganiu osób niepełnosprawnych czy chorych, pokazuje jak ważne są zdrowe relacje międzyludzkie, ale także daje wskazówki jak rozpoznać te toksyczne. W historii znajdziemy także delikatny wątek miłosny, dotyczący pierwszej miłości, która nie zawsze jest taka o jakiej się marzy. To także opowieść o zawodzie i stracie, która powoduje pustkę w sercu.
Dla mnie ta historia to niemal majstersztyk, troszkę żałuję, że nie jest ona dłuższa, i że niektóre wątki nie zostały bardziej rozwinięte, ale już wiem że będzie kontynuacja, i z tego powodu jestem mega zadowolona, bo bohaterowie ne zasłużyli na takie zakończenie. To książka zabiera czytelnia w bardzo emocjonalną podróż, przez tematy trudne i bolesne, oraz także nie do końca zrozumiałe wydarzenia czy zachowania, ale przez to autorka pokazuje naturę człowieka, która jest skomplikowana i każdy reaguje inaczej.
Jestem zachwycona tą książką, opisana historia na długo zostanie w mojej pamięci. Dla mnie to była opowieść przy której czułam całą gamę emocji, rzadko kiedy zdarza mi się płakać przy czytaniu, ale tutaj niewiele brakowało, żebym nie potrafiła utrzymać łez. Historia bawi, czasami irytuje, wzrusza i łamie serca, ale przede wszystkim uczy. Do tego napisana jest w bardzo przyjemnym i dość lekkim stylu przy poważnych i trudnych tematach, a osiągnięcie takiego rezultatu to prawdziwa sztuka. Szczerze polecam i niecierpliwie czekam na zapowiedzianą kontynuację.