To była miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko spójrzcie na tą okładkę zachwyca i od razu rzuca się w oczy. Od razu się w niej zakochałam i nie mogłam się doczekać momentu, kiedy będę mogła poznać treść skrywającą się pod nią. Gdy wzięłam ją w swoje ręce i zaczęłam czytać, wiedziałam, że przez długi czas nie wypuszczę jej z rąk. Ale czy treść była równie piękna, co okładka? Powiem tak, moim zdaniem nawet lepsza niż okładka! A to chyba dużo znaczy….
Przy recenzji ,,Barmana Okrytego Piórami”, czyli 2 tomu mojej ukochanej dylogii Mimi Noxy napisałam, że po ,,Sekrecie” myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, ale jednak nie. Zostałam zaskoczona przez kontynuację, która była prawdziwym rollercoasterem emocji i wszystkiego. Tym razem zmieniłam zdanie! Mimi Noxa to zdecydowanie moja ulubiona polska autorka, udowodniła mi już trzykrotnie, że potrafi zaskakiwać i z pewnością teraz jestem pewna – zaskoczy nas w swoich powieściach niejedną niespodzianką i na pewno jeszcze wiele mnie zaskoczy, i to nie raz.
,,Diana i Chaos” to 1 tom trylogii Zonta. Jest to zarazem kolejna emocjonująca, a także piękna historia prosto ze Wszechświatów – świetnie rozbudowanego uniwersum autorki. Po raz kolejny zostałam pozytywnie, ale i negatywnie zaskoczona. Pozytywnie, bo jest to moja nowa książkowa miłość, a negatywnie, bo 2 tom jest potrzebny na wczoraj i czuję się tym faktem jako czytelnik zdruzgotana. Czytałam tę niezwykle baśniową opowieść jak zaczarowana. Strony się przewracały, godziny mijały, a ja wciąż czytałam. Nic poza Dianą i Chaosem mnie nie obchodziło. Chociaż tak naprawdę w głębi duszy byłam gdzie indziej, a nie we własnym pokoju przy biurku. Razem z Dianą dokonywałyśmy złych wyborów. Gubiłyśmy się i nie chciałyśmy pogodzić się z przeznaczeniem. Przecież świat jest tak rozległy, dlaczego nie można by zwiedzić Wszechświatów wzdłuż i wszerz? A gdy na drodze stanął Pan Chaosu – przepadłam całkowicie i zakochałam się bezpowrotnie.
Chociaż nie spotkaliśmy się pierwszy raz, bo również pojawił się w ,,Barmanie…”, gdzie wydawał się dość intrygującą postacią, teraz poznałam go od innej strony, która oczarowała mnie.
Niejeden raz w czasie lektury chciałam go przytulić i wesprzeć, bo wiele wycierpiał. A to co robił dla Diany było piękne. Rozpływałam się czasami. Jeżeli chodzi o Dianę - to polubiłam ją. Popełniła wiele błędów, ale kto ich nie popełnia. Poza tym kim ja sama jestem, żeby ją oceniać. Właśnie przez te wszystkie decyzje, była prawdziwa, krucha i ludzka, a o takich bohaterach czyta się najlepiej. Prócz tego ona ma zaledwie szesnaście lat, a to nie jest wiek, w którym myśli się, aż tak racjonalnie i jest się konsekwentnym swoich decyzji, co też wynikało u niej z wychowania. Całe życie przygotowywała się do roli, którą miała pełnić, ale bardzo nie chciała. No już nie przesadzajmy! Moje serce skradła też całkiem mała bohaterka, ale również ważna – myszka Zizi.
Styl pisania Mimi Noxy jest niezwykły, polubiłam go już wcześniej, a tym razem przekonałam się, że jest to autorka, która potrafi niezwykle i klimatycznie snuć opowieści. Jak przy dylogii opisy były malownicze i rozległe tak tutaj widać jak styl ewoluował i to na dobre. DiCH zostało napisane w niezwykłym, malowniczym, baśniowym języku. Czasami czytałam je po dwa razy, tak mi się podobały. Nie obyło się też bez emocji, wszystko przeżywałam razem z bohaterami, a na koniec poleciały łzy. To było mocne, ale i dobre zakończenie
Świat przedstawiony jest cudownie. Autorka wszystko dopieściła i postarała się stworzyć własne, oryginalne uniwersum, co nie przeczę jej się udało. W środku książki na początku możemy znaleźć drzewo genealogiczne, które naprawdę było bardzo potrzebne. Rodzina Bóstw jest dość duża, a same postacie Bóstw interesujące. W pewnym momencie przypomniałam sobie Percy’ego Jacksona i przedstawionych tam przez autora greckich bogów, ale w DiCH mamy wymyślonych w pełni przez autorkę, co mi się bardzo podobało. Każde Bóstwo jest inne, ma inne moce, charaktery, że wow! To zdecydowanie powiew świeżości w literaturze polskiej fantastyki, ale nie tylko w polskiej. Gdyby powieść została przetłumaczona zagranicą na inne języki – mogłaby być bestsellerem i tego życzę autorce.
Reasumując ,,Diana i Chaos” - albo raczej mogłabym nazwać ją świetnym retelingiem ,,Pięknej i Bestii” z nutką bajki o kopciuszku - jest to niezwykła, malownicza powieść, od której nie sposób się nie oderwać. Myślę, że każdy znajdzie wniej coś dla siebie. Mamy tutaj wspaniale przedstawiony świat fantastyczny, żywych bohaterów oraz dobrze przemyślaną i poprowadzoną fabułę! A zakończenie zaskoczy Was niejednym plot twistem, mogę Wam to obiecać. To co, przeczytacie? Czy dla zachęty mam coś dodać? W razie czego dodam dodatkowy argument: Najchętniej przeczytałabym ją jeszcze raz i przeżyła tą przygodę na nowo. Naprawdę. Nie mogę się doczekać tego co przyniosą kolejne tomy, ale jednocześnie się tego boję. Czekam na kolejne tomy, a wam polecam nadrobić twórczość Mimi Noxy!