Okrutna bestia recenzja

„Okrutna bestia” to drugi tom Okrutnego dziedzictwa Sophie Lark. Liczyłam na naprawdę fajną lekturę, bowiem pierwsza część była całkiem dobra. Jednakże mocno się przeliczyłam. Początek zapowiadał się dobrze, pierwszy rozdział bardzo mnie zaciekawił i jeśli całość pozostałaby w tym klimacie, książka byłaby o niebo lepsza.

W tym tomie naszymi głównymi bohaterami są Mikołaj Wilk i Nessa Griffin. Mikołaj „Miko” 10 lat temu stracił siostrę bliźniaczkę. Dziewczyna popełniła samobójstwo, po tym jak została pobita, zgwałcona i upokorzona przez polską mafię. Mikołaj poprzysiągł zemstę i po kolei likwidował oprawców, którzy doprowadzili jego siostrę do ostateczności. I jak zabicie dwóch z nich poszło mu wyjątkowo prosto, tak przy ostatnim pojawiły się schody. Mikołaj zostaje złapany i gdy już myśli, że to koniec jego życia, ktoś postanawia go zatrudnić (dobre, co? ). A mianowicie Tymon Zając, zwany Rzeźnikiem - a tego mieliśmy przyjemność poznać w pierwszej części tej serii. Mężczyźni wyjeżdżają do Ameryki i tam chcą stworzyć własne mafijne imperium. Ale niestety nie wszystko idzie po ich myśli. Co stało się z Rzeźnikiem , zapewne wiecie z poprzedniej części. Z kolei Mikołaj wraz ze swoimi ludźmi „osiedla się” na stałe, ma swój klub z tancerkami, do którego pewnego dnia zawita Nessa Griffin, a to z kolei pozwoli Mikołajowi na wprowadzenie nowego planu w życie…

„Okrutna bestia” to zdecydowanie lekka historia, którą bardzo szybko się czyta, jednakże mnie osobiście trochę wymęczyła. W praktycznie całej książce nic takiego się nie dzieje, dopiero pod koniec akcja trochę przyspiesza, jednakże wcale nie ratuje to tej książki. Postać Mikołaja została wykreowana zdecydowanie lepiej niż Nessy, bowiem ta dziewczyna była całkowicie bez wyrazu. Była delikatna, bojaźliwa, wręcz miałka, a jej rozmyślania nieraz mnie irytowały. Zazdroszczę jej szybkiego opanowania języka polskiego, bo dla wielu jest to wyzwaniem życia, a dla niej niczym szczególnie trudnym! :P Do tego ogrom nic nie wnoszących do fabuły opisów, skutecznie zniechęcał mnie do dalszego czytania. Multum rozmyślań głównej bohaterki, tak samo jak opisy jej dnia - no emocji w tym było tyle, że szok :( Zabrakło mi tu też tego humoru, który w „Brutalnym księciu” pojawiał się w dialogach między bohaterami oraz napięcia i pożądania między Mikołajem a Nessą - tego też tu nie było praktycznie w ogóle. A szkoda. Niestety ta część nie przypadła mi do gustu. Na tą chwilę nie wiem czy sięgnę po kolejne książki z tej serii. Ale może Wam „Okrutna bestia” przypadnie do gustu, kto wie? ;)