Pamiętam to jak dziś - ktoś niecierpliwie puka do drzwi wejściowych, które otwiera moja mama. Tuż za nimi stoi Kasia - koleżanka ze szkoły mojej siostry, zapłakana. Mama zapytała - co się stało, a ta łkając mówi: Freddie nie żyje! Ja miałam całe sześć lat i choć wiedziałam, kto to jest - bo słuchaliśmy Queen w domu, to nie rozumiałam tej histerii...
Dziś mam dużo więcej i chyba w końcu ją rozumiem.
"Somebody to love. Życie, śmierć i spuścizna Freddiego Mercury'ego" to opasłe tomiszcze. Tekstu jest dużo, kilka zdjęć też się tutaj znajdzie - i to z różnych epok życia piosenkarza. Zdarzało mi się wielokrotnie dać się porwać książce tak, że nie wiedziałam o bożym świecie, ale nigdy w przypadku biografii! Takie coś zdarzyło mi się po raz pierwszy. Zaczęłam czytać w piątek i w piątek popołudniu skończyłam, nie wiedząc do końca jak to się stało?
Tytuł idealnie charakteryzuje to, co znajdziemy w treści. Dodatkowo autorzy opisali dość szczegółowo historię wirusa HIV i rozwój AIDS. Chcąc, nie chcąc AIDS stanowi nierozerwalną część życia jednej z największych gwiazd muzyki w historii świata. Obie części - narodziny gwiazdy i rozwój choroby przeplatają się, w ten sposób nie tylko poznajemy Freddiego, ale i historię tego śmiercionośnego wirusa. Wszystko jest napisane niezwykle płynnie i kiedy zacznie się czytać wpada się świat muzyki, kolorów i oczywiście tamtych lat, z którego nie chce się wychodzić.
Farrokh Bulsara, czyli późniejszy Freddie Mercury urodził się, aby być gwiazdą. Od najmłodszych lat wiedział kim chce być i choć wielokrotnie ponosił porażki, to nigdy nie zawrócił ze swojej ścieżki ku sławie. Szczegółowo opisano proces powstawania Królowej - Freddie śpiewał w różnych zespołach, ale jego myśli i plany zawsze obracały się wokół zespołu Smile. Po wielu perturbacjach, w końcu dołączył do zespołu, ukończył artystyczną szkołę, zaprojektował logo - które nie wiem czy wiecie - składa się ze znaków zodiaku jego członków, pisał teksty i tworzył utwory.
Autorzy z pieczołowitością opisali powstawanie największych hitów kwartetu - podczas czytania nie mogłam powstrzymać się od nucenia, ponieważ doskonale je słyszałam. Każdy utwór miał też historię - niezależnie od tego, co Freddie na ten temat mówił w wywiadach. Nie mieli łatwo w drodze na szczyt. Na początku stale się coś działo, co uniemożliwiało im start, a późniejsze recenzje krytyków też nie były zbyt przychylne. Życie uczuciowe wokalisty Queen było jak sam Mercury, szybkie i nieprzewidywalne. Robił to, co chciał i na co miał ochotę. Nieprzeciętnie i wszechstronnie utalentowany - w życiu prywatnym niezwykle skryty, a na scenie był niczym huragan.
"Przez większość czasu udaję - przyznawał Freddie. - To jak aktorstwo. Wychodzę na scenę, udaję macho i tak dalej. Myślę, że >>The Great Pretender<< to świetny tytuł, bo ja też jestem tym, który wciąż udaje".
Autorzy przybliżają również sytuację polityczną ówczesnych czasów i homofobiczne nastroje wśród społeczeństwa. Przez co można zrozumieć aurę tajemnicy, co do orientacji seksualnej wokalisty, którą utrzymywał przecież przez całe swoje życie.
Był świadomy tego, że jest chory, a mimo to nie zwolnił tempa życia i nadal miewał wielu partnerów. Można wysunąć na tej podstawie wnioski, jak lubimy to robić, ponieważ to łatwe i przecież nas nie dotyczy. Jednak kiedy zobaczymy przed oczami obraz człowieka, który całe życie musiał udawać kogoś kim nie był - bo tego oczekiwali od niego inni, to raczej nie wystawimy żadnej oceny i może spróbujemy zrozumieć niektóre z jego wyborów. Niezwykle ciekawa i intrygująca biografia, nacechowana wzlotami i upadkami postaci, która była i jest zjawiskiem, mimo że wiele lat już Go z nami nie ma.
Narracja jest pełna cytatów z wypowiedzi bliskich Freddiego, doskonale wplecionych w tekst, stanowiący pełen zapis życia gwiazdora i wydarzeń, które nastąpiły po jego śmierci. Opis charytatywnego koncertu, który odbył się po jego śmierci na Wembley, wraz z wypowiedzianymi przez Lizę Minnelli słowami spowodował, że się wzruszyłam - tak w trakcie czytania biografii.
Polecam nie tylko fanom, ale także chcącym poznać niezwykle kolorową i niezwykle złożoną postać, która zmieniła historię i to nie tylko tę muzyczną.
"Nikt inny w historii muzyki popularnej nie połączył tak rocka z operą, musicalu z metalem, teatralności w styluNoëla Cowarda z wodewilem jak Freddie Mercury. I chociaż pozostali członkowie też mieli na koncie przeboje, tylko Mercury mógł skomponować największy z nich, czyli >>Bohemian Rhapsody<<.