❤️Recenzja❤️
"Nic co dobre, nie mogło mnie poruszyć, ponieważ to, co złe, ciągnęło mnie w dół i zatapiało."
Jaymerson miała wszystko. Chłopaka, którego znała cała szkoła, przyjaciół, dobrą reputację, stopnie, których można jej pozazdrości. Była piękna, mądra i dobra. Jednak co w momencie, kiedy to wszystko za sprawą jednego straszliwego wydarzenia się zmieni? Co, kiedy to wszystko wydawało się tylko złudzeniem, kłamstwem, iluzją?
Kiedy otwiera oczy, nie jest świadoma tego, co czeka ją za murami szpitala. Musi dojść do niej świadomość, że straciła chłopaka oraz od nowa musi nauczyć się chodzić i żyć z bólem, który przecina jej serce. Jest to trudne... Płacz, bezsilność, złość i smutek. To, co było, już nie wróci.
Przyjaciele okazali się jej największymi wrogami. Drwiny, wyśmiewanie, słowne docinki. Łamią ją i sprawiają, że jest bezsilna. Ale na jej drodze pojawia się pewna dziewczyna poznana na rehabilitacji oraz brat bliźniak jej zmarłego chłopaka, którego szczerze nienawidzi. To właśnie oni są jej najbliżsi. Oni pomagają przetrwać jej piekło, które pojawiło się na jej drodze. Co w momencie, kiedy zacznie czuć coś więcej do Huntera? Czy nienawiść będzie prowadziła do miłości?
"The Boy She Hates" to książka, która uświadamia nas, że nie zawsze żyjemy w świecie realny. Często coś, co wydaje nam się być prawdą, okazuje się kłamstwem, które zamienia się w pył pod wpływem jednego zdarzenia. Trzeba mieć odwagę, aby to przezwyciężyć.
Bohaterowie dali nam się poznać z każdej strony, ale do Jaymerson i Hunter byli głównymi bohaterami tej powieści. To jak na początku pałali do siebie nienawiścią. Nie potrafili zamienić słowa tak, aby nie polały się wióry. Ale z czasem zrozumieli, że nie są sobie obojętni... Coraz częściej myśleli o sobie. Ale co zrobić, kiedy dla innych stanowili zakazaną miłość? Jak ona mogła zdradzić swojego zmarłego chłopaka a on własnego brata. Przecież to jest nie do pomyślenia, ale serce nie sługa...
Sięgając po tę książkę, nie spodziewałam się, że ona mnie dosłownie złamie... Ta historia jest tak bolesna, ale zarazem unikalna. Nie ma drugiej takiej książki, która doprowadzi was kilkukrotnie do łez, a zdania bohaterów sprawią, że serce pęknie na milion kawałków.
Akcja tej książki nawet na chwilę nie zwalnia. Co chwilę ktoś lub coś nas zaskakuje. Pióro autorki jest niezwykle lekkie i przyjemne. Będą momenty, które wprawią was w osłupienie, ale także zaskoczą. Ojj będzie taki element. Nie wiedziałam, czy to prawda, czy tylko mi się wydaje. Ale sami musicie się przekonać, jak było naprawdę.
Tej książki nie można wypuścić z rąk. Kiedy zacznie się ją czytać, wciąga nas do świata, którego jedyną ucieczką jest napis "koniec" na końcu książki, ale nawet wtedy przejmuje kontrole nad myślami.
Zdarzyło mi się to pierwszy raz, ale nie potrafiłam przeczytać żadnej innej książki po jej skończeniu. Potrzebny był mi totalny reset, aby móc wziąć do ręki inną książkę.
Tylko to zakończenie... Za szybkie. Zostawiające nas z dużym niedosytem. Mam nadzieję, że książka doczeka się kontynuacji, bo bohaterowie mnie w sobie rozkochali i chciałoby się ich jeszcze więcej.