Tesco jest wszędzie – recenzja
Wojciech Brzoska urodził się w 1978 roku; pochodzi z Sosnowca, aktualnie mieszka w Katowicach. Jest autorem kilku książek poetyckich: Blisko coraz dalej(2000), Niebo nad Sosnowcem (2001), Wiersze podejrzane(2003),Sacro casco (2006), Przez judasza (2008), Drugi koniec wszystkiego (2010). Współautorem filmu Scrafitto(2005), płyty NIE-takty (2008) oraz laureatem wielu nagród. Jego wiersze zostały przetłumaczone na angielski, niemiecki, czeski, słowacki, słoweński i serbski. Tvp kultura zrealizowała o nim film dokumentalny pt. Wierszem2.
Na temat samej książki, zacznę pisać dość banalnie, mianowicie skupie się trochę na okładce. Co tam widać? Pustkę. Mur z napisem „Judeochrześcijaństwo - Nie!”, kontener na śmieci bliżej niezidentyfikowane, ale na pewno niepotrzebne i plac, przestrzeń. Po okładce się nie ocenia książek, jednak tytuł tego zbioru jak i samo zdjęcie na okładce w pełni odzwierciedlają głębię wygrawerowaną w sercu tego młodego poety. Tesco jest wszędzie to autorski wybór utworów z dziesięciu ostatnich lat, utworów przedstawiający dokładnie taki wizerunek świata, jak na okładce. Pustego świata. Nie czyta się tych wierszy z uśmiechem na twarzy, bo utożsamianie boga, ale nie tego Najwyższego, tylko boga jako priorytetowej wartości, z wszechobecną siecią Tesco, nie jest radosnym spostrzeżeniem. Tak jak ten kontener mieszczący w sobie całe mnóstwo, bliżej nieokreślonych odpadów, kontener jaki możemy spotkać przed każdym supermarketem, jest tylko zbiorem nie posegregowanych odpadów ludzkich, jak tesco będące miejscem „spędu” producentów tych odpadów, tych rozdartych między powinnością a niemocą spadkobierców wiary i religii… tak też bagaż nałożony na barki, choć własny, jest ciężarem.
Wojciech Brzoska skonfrontował Boga z Tesco. Dlaczego? Bóg jest wszędzie, Tesco też. Wszechobecność komercji i konsumpcjonizmu są już tak dalece posunięte, że stają się one niejako bogami. Pustkę jaką napotykamy patrząc wpierw na okładkę, a potem analizując kolejne wiersze, wypełnić można tylko poezją. Warto wspomnieć w tym momencie, że podejmowany temat jest tak samo jak Bóg, bóg i tesco wszechobecny. Wielu współczesnych twórców zarówno w świecie filmu, teatru, muzyki, czy wreszcie literatury, zarówno w formie prozatorskiej, jak i poetyckiej nawiązuje do tematu globalizmu, konsumpcjonizmu, zagubienia w świecie idei, a wręcz czasami podejmuje niniejsze tematy, jako główne. Jest to dowód na potrzebę mówienia o tym i autor potrafił to zauważyć. Potrafił w sposób prosty, dobitny i widzialny oczami zwykłego człowieka, przedstawić nurtujące świat dylematy i wyjść naprzeciw wyzwaniu podzielenia się swymi refleksjami z czytelnikiem.
Jakby uzupełnieniem całego obrazu naszkicowanego przez poetę jest wszechobecna śmierć. Pojawia się ona niemal w każdym wierszu, w przeróżnej postaci; ponieważ śmierć też jest nieodłącznym elementem każdej egzystencji, jest wszędzie i nigdy nie wiadomo, gdzie nas dopadnie… W przeróżnej postaci, ponieważ nikt, kto się z nią nie zbratał nie jest w stanie powiedzieć jaka na prawdę jest i całe wyobrażenie człowieka o niej, jest tak samo mgliste, jak codzienna walka ‘nieugiętych staruszek atakujących drzwi autobusu’, jak powracająca „okrutna prawda” o przytłumionych marzeniach i bóg…
Zachęcam do zapoznania się osobiście z tym tomikiem nie tylko osoby lubiące poezję, gdyż przystępny, prosty w zrozumieniu język daje możliwość spojrzenia na świat i poezję z nieco innej perspektywy. Kwestie, które są poruszane dotykają każdego z nas bez względu na pochodzenie, stanowisko, status, czy ideologię i niezależnie od podejścia do życia dają obraz nie zawsze radujący serca.