Wampiry... Stwory, które zyskały rozgłos i popularność dzięki Bramowi Stokerowi. Nie wiem czy zależało im na sławie; czy mówią teraz "dzięki, Bram", czy może "niech ci diabły dupsko przypiekają"? Tak czy inaczej, pomimo 125 lat, które upłynęły od premiery kultowej Draculi, wampiry wydają się wciąż bardzo aktywne zarówno w literaturze, jak i filmie. Tak do końca nie rozumiem fenomenu krwiopijców, ale też nie muszę wszystkiego ogarniać, co nie? Mnie wampiry nigdy do siebie nie przekonały, ale jako łowca dobrych historii nie stronię od takich, w których te istoty pojawiają się. Lubię, gdy twórcy wychodzą poza wytarte schematy, schodzą z wydeptanych szlaków. Dzięki temu jest szansa, że dostaniemy coś nowego, świeżego i po prostu dobrego. Czasami się nie udaje i czuję rozczarowanie. Tak było w przypadku Poradnika zabójców wampirów klubu książki z południa bardzo lubianego przeze mnie Gready'ego Hendrixa, ale już Twierdza F. Paula Wilsona, Miasteczko Salem Stephena Kinga czy wreszcie NOS4A2 Joe Hilla, to były dla mnie przyjemne, pozytywne zaskoczenia. Gdy jakiś czas temu w ręce wpadło mi Delirium debiutującego tą powieścią Jarosława Dobrowolskiego, nie wiedziałem czego się spodziewać. Miałem pewne obawy, ale jednocześnie chciałem wierzyć, że będzie co najmniej spoko - wiecie, zgodnie z życiową filozofią Jacka Reachera: "licz na najlepsze, szykuj się na najgorsze". Z takim nastawieniem siadałem do lektury, choć po przeczytaniu opowiadania Ona o dwóch duszach autorstwa Dobrowolskiego, które trafiło do antologii Tryzna, byłem nastrojony mocno pozytywnie. I jak się miało wkrótce okazać, to było dobre podejście.
Do malutkiej wsi Jagniątkowo, gdzieś w Bieszczadach, wprowadza się Konrad Harkov - wampir, który targany wyrzutami sumienia nie chce już dziabać ludzi po szyjach. Kupuje więc dom na wzgórzu i zaszywa się tam, topiąc głód krwi w alkoholu. Kilka miesięcy później dochodzi do wypadku samochodowego, w którym ranna zostaje Marta. Kraksa z udziałem sarny i auta ma miejsce w środku lasu i w nocy. Ranną i jej synka znajduje Borys - właściciel okolicznej knajpy, a do tego leśny włóczykij, który zawozi poszkodowaną do... Konrada. Dlaczego do niego? Bowiem w Jagniątkowie rozniosła się wieść, że nowy mieszkaniec wioski jest lekarzem. Tak krzyżują się ścieżki Harhova, Borysa i Marty, i tak zostaje zakłócony spokój tego pierwszego. Jak ma się wkrótce okazać, wypadek w lesie pociągnie za sobą lawinę zdarzeń, a w spokojnych lasach pogranicza zagości chaos i pradawne siły, które właśnie budzą się z długiego snu.
Delirium, to zupełnie nowa opowieść o wampirach; świeża, z dodatkiem rodzimego folkloru i mitologii słowiańskiej, pełna barwnych i ciekawych postaci, z głównym bohaterem na czele. Bohater-krwiopijca nie jest w literaturze niczym nowym, ale ten wampir - wampir Konrad - kąsa inaczej. Jarosław Dobrowolski stworzył bowiem potwora ze skrupułami, wyrzutami sumienia i czymś będącym zarysem kodeksu moralnego. Mógłbym nawet zaryzykować porównanie, że Konrad Harkov, jest trochę jak seryjny morderca Dexter Morgan, choć wampir siłą rzeczy ma znacznie więcej do powiedzenia, chociażby przez kilkusetletni bagaż doświadczeń. Również miejsce akcji odkrywa w Delirium szalenie ważną rolę. Bieszczady nie od dziś są uznawane za miejsce niezwykle klimatyczne, pełne magii, ale i wzbudzające grozę. Autor wydaje się zdawać z tego sprawę i wykorzystuje to na potrzeby fabuły. Robi to w sposób swobodny, wręcz naturalny. Mamy tu więc zapierające dech w piersi opisy starych lasów, które kryją wiele tajemnic. Mamy góry, leśne strumienie, ukryte wśród drzew kryjówki, dziką zwierzynę i kłusowników oraz przemytników kursujących między Ukrainą a Polską.
W Delirium pojawiają się także zmiennokształtni, są też prastare demony i całkiem ludzkie potwory o zgniłych duszach i przetrąconej moralności. Dobrowolski serwuje nam ciekawą i wciągającą opowieść ze sporą dawką grozy i przygody; pełną tajemnic, niedopowiedzeń, znaków zapytania i zwrotów akcji. Na samym początku trochę się obawiałem, że to będzie część większej całości. Jak Nowy dom na wyrębach Stefana Dardy, którego fabuła nagle urywa się, a Ty musisz sięgnąć po kolejny tom, aby dowiedzieć się co jest dalej. Tutaj nie ma takiego problemu. Delirium stanowi zamkniętą opowieść, choć ma oczywiście kilka uchylonych furtek.
Kończąc pomału, muszę to powiedzieć: dobrze bawiłem się, czytając Delirium. To świetnie skrojona literatura rozrywkowa, napisała z lekkością, której mógłby pozazdrościć niejeden pisarz z dużo większym dorobkiem. Podobał mi się rytm tej powieści, dialogi oraz poczucie humoru Autora. Całość wyszła bardzo dobrze. A skoro czytając Delirium miło spędziłem czas, to życząc Wam tego samego, zachęcam do lektury debiutanckiej powieści Jarosława Dobrowolskiego. Zachęcam, polecam i czekam na drugi tom.
© by MROCZNE STRONY | 2022