Długo zbierałam się do napisania recenzji tej książki, nie wynikało to z braku czasu czy głębokiej refleksji tej książki. Po prostu, nie wiedziałam co napisać by nie przekolorować jej lub by za bardzo pochwalić. Nie oszukujmy się – po prstu nie wiedziałam co mogę o niej napisać bo jedyne co cisnęło mi się na usta po przeczytaniu to „ GÓWNO”. Krótko i dobitnie.
Książka opisana jest jako zabawna parodia bestsellerowej sagi Pani Meyer. Ale chyba tylko wydawcy tak sądzą.
Tył okładki mówi nam, iż jest to błyskotliwa i niebywale zabawna książka, opowiadająca nam o przygodach młodej nastolatki. Belle Goose,młoda licealistka szuka wampira, któremu pozwoli się ukąsić by mogła przejść na drugi świat, jak Alicja z krainy Czarów. W mieścinie do której się przeprowadza poznaje kolegę z klasy - Edwarta Muulena i się w nim zakochuje. Wszystko było by pięknie gdyby nie jednen mały problem- Edwart nie jest wampierem.
Harvard Lampoon, określa ją jako zabawną błyskotliwą parodię, napisaną w żargonie młodzieżowym, ale powtarzam – chyba tylko on tak sądzi. Aż ciężko uwierzyć że tego gniota wydała jedna z najstarszych redakcji satyrycznych, której honorowymi członkami byli między innymi Winston Churchill czy Dan Aykroyd.
Brawurowa? Czyżbym czytała inną książkę? Inteligentna? No proszę... zlitujcie się! Zabawna? Ciekawe z której strony, ale owszem zabawne było to że dałam się nabrać jak małolata na piękne słówka i wyidealizowane opinie na jej temat. Naprawdę, po członakch tejże grupy spodziewałam się czegoś lepszego, jakiejś naprawdę dobrej lektury wysokich lotów, powodującej bóle brzucha od śmiechu, dobrego kilkuletniego wina, a dostałam taniego sikacza. Nawet tanie wino z biedronki nie powoduje takiego kaca jak czytanie tej książki.
„Brawurowy pastisz bestsellerowej wampirycznej sagi Stephanie Meyer” głosi wygrubiony napis na tyle książki, SERIOUSLY?!
Może zacznę od tego czym jest owy „ pastisz”, a uczyłam się o tym będąc w liceum, a może nawet wcześniej, w każdym razie definicję znam i jest ona następująca:
„Pastisz w stylizacji – to utwór naśladujący istotnie cechy jakiegoś dzieła, stylu, który ma na celu uwydatniania go. Pastisz uprawiany bywa w celu pochwały stylu, maniery danego pisarza jednak nie w celu krytykowania go.” Jedno jest pewne – książka ta nie jest pastiszem, nawet nie jest to parodia. Jedyne słowo co charakteryzuję tę książkę to słowo „GÓWNO” ale takiego gatunku nie ma, prawda?
O ile fabuła w książkach Pani Meyer jest spójna, to w książce „Zmrok” ciężko tego szukać. Owszem są pewne podobieństwa. Lekcja biologii, wizyta w domu Państwa Mullenów czy nawet słynna wyprawa na łączkę, ale chyba na tym się kończy.
Meyer opisała Bellę jako osobę pechową, niezdarna, tak w parodii Belle zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, a do tego szalony słoń – obsesyjnie zakochany w Edwarcie. Natomiast sam Edwart, w parodii „d” w jego imieniu zostało zastąpione literką „t”, nie jest jakiś mega atrakcyjny. To przeciętny, ba brzydki chudy kolega z klasy, który nie wyróżnia się nieczym szczególnym.
Mniej więcej wiemy jest o czym jest ta książka i jak wyglądają jej główni bohaterowie, ale wróćmy do najważniejszego wątku? Czy ta książka jest śmiesza i warta przeczytania? Przecież dobra parodia to podstawa do inteligentnego humoru! No właśnie- czy ja użyłam słowa „ inteligentne”? Tak, użyłam. Jeśli kogoś śmieszą komedie w stylu Bundych czy Benny Hilla – książka w największym stopniu sprosta jego wymaganiom. Niestety nie sprostała moim. Może mam specyficzne poczucie humoru, albo mi go brakuje – choć sądzę że mam wielkie poczucie humoru, to dana książka zamiast śmiechu wzbuda u mnie litość.
Jedyne plusy tej książki są takie że liczyła ona jedynie 159 stron, kosztowała mnie 2 zł [ teraz już wiem czego nowe książki po tyle sprzedawali] i fajna okładka, a w szczególności jabłuszka z tyłu.
Książkę oceniam na 0,5 w mojej 5 stopniowej skali, a te pół gwiazdki daję za to że jak już pieniązki wydałam to na mniej niż zero książki nie ocenią.
Pewne jest również to – że po żadną parodię już nie sięgnę! Owa parodia wybiła mi wszystkie inne z głowy na długo. Na okładce książki pownno być ostrzeżenie „ TYLKO DLA IDIOTÓW”.