Autorka przeszła samą siebie, ukazując portret małżeństwa. Trudy życia codziennego, opisane z brutalną dokładnością. Odzwierciedlenie uczuć i charakteru tych postaci nie było proste, ale się udało. Na stronach tej książki znajdziemy: ból, strach, odwagę, niekiedy nie zrozumienie, ale przede wszystkim siłę i bezgraniczną miłość. Miłość do męża. Miłość do nienarodzonego dziecka. Trudny wybór i zarazem wyrok skazujący siebie. Walka o ten cud, który zesłał im Bóg, walka ze światem. Walka z bólem i targowanie się ze śmiercią. Aborcja. Czy aby na pewno ? Dylemat moralny, dylemat matki. Jaka decyzja? No właśnie matka a tym samym żona, żona chorego człowieka. Nasza bohaterka to kobieta, która nie boi się ryzykować, nie boi się wejść w związek małżeński z chorym psychicznie człowiekiem. Która walczy z rakiem. W tej historii jest nadzieja i jest siła. Siła mieszkająca w ludziach, w rodzinie, w siostrach. Pokazuje jak ważna jest miłość, rodzina i przyjaźń. Wzruszająca, przepełniona emocjami opowieść, która zostaje w pamięci i w sercu na długo. Prawdziwa miłość nie zna granic, jest twardsza niż skała, elastyczna niczym guma i ma słodko- gorzki smak. Prawdziwa miłość to wyzwanie. „Lucy, każde małżeństwo to taniec, czasem kłopotliwy, czasem dający wiele radości, a przez większość czasu po prostu spokojny. Z Mickeyem zaś czasami będziesz musiała tańczyć na rozbitym szkle. Pojawi się cierpienie. Pod jego wpływem albo się wycofasz, albo wzmocnisz uścisk, by kontynuować taniec, aż w końcu znów będzie wam łatwo.” Ten cytat chyba mówi wszystko – wszystko- o miłości do chorego człowieka. Jednak czytając poznamy też siłę miłości do dziecka. Nasza bohaterka musi stoczyć walkę. A czym jest walka z nowotworem? Czytając widzimy skalę bólu i cierpienia. Odruchowo próbujemy siebie wyobrazić na miejscu Lucy. Jaką decyzje ja bym podjęła? Czy miałabym tyle siły? Czy miałabym tyle przyjaciół? Jak zachowałby się mój mąż? Takie pytanie pewnie w naszych głowach powstają. Jeśli ktoś miał do czynienia z osobą chorą na raka płuc, to wie co czuje ta druga osoba. Widzimy ile kosztuje ją udawanie, że jest ok.- a wszystko po to by nas pocieszyć. Za pewne te chwile wracają w czasie czytania. Ta książka ma siłę, ale też niezwykły klimat. Mimo tych przeciwności losu, czujemy rodzinne ciepło i coś więcej niż tylko cierpienie. Autorka pokazuje jak ważne są chwile w naszym życiu, jak ważna jest miłość i wsparcie. Jedno jest pewne, chusteczki są potrzebne. Łzy popłyną nie raz. Podoba mi się styl, mamy tutaj wymieszane wspomnienia, dzięki którym poznajemy historię rodzinną i etapy związku Lucy i Micka. Możemy też czytać dziennik, który prowadzi mąż Lucy, a to pozwala mieć wgląd w jego osobowość. Co bardzo pomaga w zrozumieniu tej postaci, skomplikowanej aczkolwiek silnej i kochającej. Większość osób uznałaby go za niewartego uwagi wariata, ale nie Lucy. Autorka doskonale opisuje, wartość każdego człowieka. Od wariata- po nie narodzone dziecko. Ta książka ma w sobie głęboką wartość i kiedyś do niej wrócę. Ta książka jest sama sobie recenzją. A okładka wyraża treść w stu procentach. Odzwierciedla, kruchość , miłość, strach i zaufanie