Iwona Żytkowiak - absolwentka polonistyki i studiów filozoficzno-etycznych na Uniwersytecie Szczecińskim. Autorka powieści „Tonia” ( 2011) , „Spotkania przy lustrze” (2012) i „Kobiety z sąsiedztwa”.
Ogromnie lubię czytać polską prozę, dlatego też jeżeli napotkam na książkę autora którego nie znam, staram się jak najszybciej z nią zaznajomić. O twórczości Iwony Żytkowiak słyszałam tak sprzeczne opinie, że z wielką radością i ciekawością wzięłam się za czytanie jej powieści. Muszę się przyznać, że mnie osobiście „Tam, gdzie twój dom” pochłonął już od pierwszych stron. Splątane losy trzech kobiet, umieszczone w trudnych dziejowych czasach ,wciągnęły mnie bezgranicznie. Ogromnym plusem tej powieści jest pięknie dopracowana proza. Z ogromną przyjemnością czyta zdanie po zdaniu , które każde dzięki swojej malowniczości dodaje historii plastyczności.. Tu wszystko dzieje się tu i teraz . Mimo wielu retrospekcji nie ma dla czytelnika kiedyś – dziś – wszystko toczy się płynnym rytmem, którego nie zakłóca żaden niuans. Powieść jest o kobietach, lecz pośrednio również o ich mężczyznach, którzy niby są , istnieją, lecz dają nam wrażenie jakiejś nierealności, jakiegoś ogólnego niebycia. Ewa razem z córką Anielką, z powodu podziemnej działalności męża, musi uciekać do niemieckiego miasteczka. Zaczyna się tam borykać z własną i dziecka tożsamością, przykro jej gdy córka mówi lepiej po niemiecku niż po polsku, lecz trudno się dziwić, przebywa wśród tego języka praktycznie 24 godziny na dobę. Mąż Ewy cały czas się ukrywa, jego wizyty są niespodziewane, tylko pod osłoną nocy. Ewa czuje się niespełniona jako żona a przede wszystkim kobieta. Osoba i zachowanie jej niby- męża jak w myślach go nazywa powoduje, że czuje się ogromnie samotna i wyobcowana.
Główną narratorką powieści jest jej wnuczka Róża. Dziewczyna, która praktycznie od małego dziecka żyje jakby we własnym świecie. Pomimo, że ma siostrę bliźniaczkę wszystko robi sama, oddzielnie. Są jak ogień i woda, w młodości nie mogą znaleźć wspólnego języka. W jednym są jednak podobne. Obie szukają swoich korzeni, obie marzą o swoim miejscu na ziemi. Jak czasem rzeczywistość bywa ślepa i to co mamy pod ręką wydaje nam się niegodne nas, złe. Bohaterki wyruszają w podróż, gdzie dla jednej jest ona ucieczką, a dla drugiej poszukiwaniem Eldorado ..
Autorka poprzez przedstawione losy kobiet ukazuje między innymi, jak wielki wpływ na psychikę ma małomiasteczkowa społeczność. Tym bardziej, jeżeli tak ogromnie się zmienia po drugiej wojnie światowej , z niemieckiej na polską. Raz źle, że się jest Polką, potem niedobrze, że się mieszkało wśród Niemców, zawsze się będzie odszczepieńcem, które jest nie na swoim miejscu. Jak się odnaleźć w takich czasach, jak poradzić sobie z własnym ja, kiedy dla drugiego jest się kimś, kogo by się najchętniej pozbyło, ponieważ zawadza w nowo tworzonym świecie.
Ogromnie mi się ta wielopokoleniowa saga podobała. Od dawna nie czytałam powieści tak dobrze skonstruowanej, gdzie postacie kobiece są zakreślone ogromnie wyraziście, a męskie jakby w zamierzeniu autorki stanowią drugi plan, uzupełniają lecz jakże są ważnymi. Przerażają trochę popełniane życiowe błędy, które są powielane przez następne postacie, brak umiejętności wzajemnej komunikacji, jak i zgoda na pewną nic nie wnoszącą codzienność. Wydaje nam się, że kobiety z pozoru silne, zgadzają się na pseudo rutynę z powodu strachu, że nie dadzą sobie rady, że po co bardziej się starać, przecież to i tak nic nie zmieni. Jak potoczą się ich losy, która z nich wykaże się najtwardszym charakterem ? Razem z bohaterkami zapraszam do poniemieckiego Miasta jak i do Szczecina, gdzie po ulicach spacerują bohaterzy tejże powieści. Powędrujmy z nimi, będzie to spacer pełen historii, wzruszeń i nadziei. Zdecydowanie polecam.