Większość czytających nie przepada za opowiadaniami, jako prozy nie do końca zamkniętej. Ta forma często zostawia czytelnika z mętlikiem w głowie i brakiem zakończenia, które często sami musimy sobie wymyślić. Jednak niejednokrotnie opowiadanie to literacka perełka, bo ogromnie trudno w tak małej formie przekazać tak wiele emocji, aby czytelnik miał później nieprzespane noce. Autorzy, którym to się udaje to mistrzowie tej dziedziny. Jest nim na pewno Alice Munro, laureatka literackiego Nobla.
Mnie osobiście jej opowiadania zauroczyły niesamowitym klimatem, możliwością uczestniczenia w niby zwyczajnym życiu bohaterów, lecz pełnym przeróżnych emocji.
"Księżyce Jowisza" to zbiór opowiadań, które swoją premierę miał w 1982 roku. Jakże późno ukazał się w Polsce – dopiero po trzydziestu dwóch latach do rąk czytelnika trafia polski przekład. Bardzo ważny i przyciągający uwagę jest tu wstęp napisany przez autorkę, omawia ona tu swój osobisty stosunek do opowiadań i pisze o samym procesie ich tworzenia. Przytacza anegdoty, ciekawe sytuacje i wręcz zaprasza do przeglądnięcia dalszych stron.
Czytając poprzednie opowiadania przyzwyczaiłam się już do pewnych tematów jak i charakterystycznych klimatów jej prozy. Prowincja kanadyjska, wspomnienia rodzinne, farma lisów. Ten zbiór mnie zaskoczył. Odchodzi jakby od tych reguł, stawiając sobie za cel ukazać dużą różnorodność poruszanych problemów. Opowiadań jest jedenaście i tak praktycznie żadne nie jest podobne do drugiego. Jedyne co łączy bohaterów, oprócz tego, że w pewnym sensie wydają się podobni do siebie, to ogrom emocji.
Opowiadanie "Pani Cross i Pani Kidd" to wspaniałe studium nazwijmy to kobiecości starszego wieku. W sumie treść niosąca smutek, lecz autorka genialnie wprowadza humorystyczne elementy, jak na przykład wyobrażenie Pani Kidd, że na obrazie "Ostatnia Wieczerza" wiszącym w pokoju pani Cross, są przez Jezusa i Apostołów jedzone hamburgery, czy też wymyślanie nieprawdziwych wyrazów przy grze w scrabble. Autorka na przykładzie pary głównych bohaterek dotyka spraw dużo głębszych – godnego życia ludzi w podeszłym wieku, zainteresowania nimi ich własnych dzieci, chęci bycia potrzebnym, opiekowania się drugą osobą, poczucia bycia kimś ważnym dla drugiej osoby.
Natomiast opowiadanie "Prue" to dla mnie właśnie przykład treści nie dokończonej, której musimy się domyślać, czy wręcz sami ją wymyślić. Niedługie, pisane jakby bezosobowo lecz jakże pełne skrywanych emocji, ukrytych pragnień.
W innych tekstach autorka porusza tematy rodzinne, szukania własnych korzeni i tożsamości, za wczesnej dorosłości. Bohaterowie tak naprawdę mogliby być naszymi sąsiadami, znajomymi. I właśnie tu tkwi fenomen tych opowiadań, tak naprawdę często są jakby o nas samych, pośrednio ukazanych przez fikcyjne postacie.
Pisarstwo Alce Munro to literatura dojrzałej kobiety, która pewne sprawy, pewne rozliczenia z życiem ma jakby za sobą, kobiety umiejącej dokonać wyborów, odróżnić dobro od zła. Jest wspaniałą kronikarką ,opisującą niby zwyczajną codzienność w absolutnie niezwyczajny sposób. Można to określić pisaniem niezwykłym, o codziennym, zwykłym życiu.
Jeśli ktoś zaczyna dopiero przygodę z prozą Alice Munro to myślę, że właśnie ten zbiór opowiadań będzie idealny na pierwsze spotkanie. Jego różnorodność pozwoli aby najbardziej wybredny czytelnik znalazł tekst dla siebie, który pozwoli mu na chwile całkowitej izolacji od otoczenia, tak jak to było w moim przypadku. Zapraszam do świata gdzie to co pospolite nabiera zupełnie innych znaczeń.