Wolność- tak ważne słowo. Co znaczy? Dla nas to swoboda wypowiedzi, możliwość życia na własnych zasadach. Niby mamy XXI wiek, a jednak są kraje gdzie wolność to mit, a wszystkie sprawy podporządkowane są przez reżim. Takim krajem bez wątpienia jest Korea Północna. Miejsce tajemnicze wręcz zakazane. Rządzi tam władza, a ostateczne zdanie ma przywódca. Życie tam przypomina bańkę. Informacje, jakie tam docierają, są odpowiednie filtrowane, tak aby mieszkańcy państwa słyszeli tylko to, co jest zgodne z komunistyczną propagandą.
W takiej bańce żyła główna bohaterka Dziewczyny o siedmiu imionach. Jej dzieciństwo nie było kolorowe. Każdy ruch, każda decyzja była z góry zaprogramowana przez państwo. Ciągłe przeprowadzki, zmiana otoczenia nie wpłynęły pozytywnie na bohaterkę. Kiedy przyszedł bunt? Czy wtedy kiedy w pożarze jej ojciec zamiast rodzinnych pamiątek wyniósł portrety przywódców? Czy może, kiedy w szkole była tresowana, tak by pasowała do systemu? Z pewnością nie tylko te dwa wydarzenia odcisnęły piętno na decyzji bohaterki. Wyprawa miała być tylko na chwilę, na kilka dni. Przekonanie się jak żyją inni i powrót do tego, co znane. Hyeonseo w najgorszych snach nie przeczuwała, że ta podróż, może być tylko w jedną stronę.
Jednak ten na pozór idealny świat wcale taki nie jest. Problemy, zamiast odsuwać się w cień tylko się mnożyły, kłamstwa urastały do wielkości góry lodowej. Cena wolności wynosiła tyle ile aktualny kurs dolara. Spokój i normalne życie liczone było w ilości łapówek, które musiała dać przemytnikom.
Dziewczyna o siedmiu imionach to opowieść o drodze, jaką musiała pokonać bohaterka, by poczuć smak wolności. Jej relacja jest wstrząsająca. Ciągle ucieczki, przesłuchiwanie i brak pieniędzy. W głowie się nie mieści, że są jeszcze ludzie, którzy żerują na ludzkiej tragedii. Źródłem ich pieniędzy są uciekinierzy z Korei. Zamiast pomoc drugiemu człowiekowi wybierają łatwy zarobek. A wiadomo człowiek dla wolności, zrobi wszystko.
To jedna z najbardziej wstrząsających opowieści o Korei, jaką czytałam. Uświadamia nam czytelnikom, że wolność wcale nie zaczyna się z chwilą przekroczenia granic komunistycznego państwa.