"Możliwe, że wcale nie da się od razu zrozumieć, czego człowiek tak naprawdę szuka. Możliwe, że trzeba poświęcić całe życie i odkrywać to odrobina po odrobinie".
Książki o książkach — kocham, wielbię, polecam i przede wszystkim namiętnie czytam. Książki pokazujące, że literatura ma namacalny wpływ na nasze życie. Udowadniające, że słowo pisane zbliża do siebie ludzi, a czasami może nawet odmienić czyjeś losy. Do tego elitarnego grona niewątpliwie zalicza się ta opowieść o pewnym antykwariacie Morisaki, w którym zadziała się prawdziwa magia.
Satoshi Yagisawa to urodzony w 1977 r. w Japonii absolwent Uniwersytetu Nihon. "Moje dni w antykwariacie Morisaki" to jego debiut prozatorski, który przyniósł mu Nagrodę Literacką Chiyoda. Książka doczekała się ekranizacji, a prawa do jej wydania sprzedano do kilkunastu państw.
Takako ma złamane serce. Dziewczyna od dłuższego czasu spotykała się z Hideakiem, który pewnego dnia zwyczajnie obwieścił jej, że bierze ślub. Bohaterka z rozpaczy rzuca pracę i przesypia każdy kolejny dzień, aby nie myśleć o zawodzie miłosnym. Z odmętów beznadziejnego stanu ratuje ją dawno niewidziany wujek Satoru, porzucony przez żonę, właściciel antykwariatu. Takako zamieszkuje u krewnego i pomaga mu w prowadzeniu książkowego biznesu.
Satoshi Yagisawa swoją debiutancką książką zaprasza nas do świata, w którym zagracony pokój nad antykwariatem może niespodziewanie stać się furtką do nowego życia, pełnego pasji, celu i zadowolenia. Historia Takako to bowiem ubrana w dość przystępną, literacką formę, opowieść o szczęściu i o nietrafionych wyborach, o pozorach i o pancerzu pozwalającym nam przetrwać, a także o przezwyciężaniu własnych słabości i o uczeniu się życia na nowo. A wszystko to skąpane zostaje w tysiącach słów obecnych na kartach książek antykwariatu Morisaki. Cóż to za piękne połączenie!
Któż z nas nie chciałby, choć na chwilę znaleźć się w największej dzielnicy antykwarycznej na świecie? Satoshi Yagisawa oferuje nam taką możliwość, bo zabiera właśnie tam, do niezaprzeczalnie urokliwego zakątka Jinbōchō, miejsca z historią, w którym każda księgarnia posiada swój osobny charakter. Opisy jesiennych spacerów Takako po tym raju dla wielbicieli książek to fragmenty budujące w wyobraźni czytelnika koloryt tego miejsca. Specjalistyczne antykwariaty, księgarnie, coroczny festiwal i to, co najważniejsze, czyli rodząca się miłość do czytania to crème de la crème tej chwytającej ze serce opowieści.
Wzruszenie, nostalgia, tęsknota i zachwyt – takie uczucia wyzwala ta niepozorna powieść, będąca doskonałym dowodem na to, że książki łączą ludzi. Mały, odrapany antykwariat Morisaki może bowiem stać się kolejnym literackim miejscem na mapie świata, do jakiego każdy z nas chciałby chociaż raz zawitać. Ta historia uczy prostej prawdy o nas wszystkich. Prawdy mówiącej o tym, że dopóki nie pogodzimy się sami ze sobą, nie odnajdziemy naszego miejsca na świecie.
Myśląc o perypetiach Takako i jej wujka Satoru, nie sposób nie uśmiechnąć się od ucha do ucha, gdyż "Moje dni w antykwariacie Morisaki" to niewątpliwie pozytywna historia, wyzwalająca nie tylko w czasie lektury, ale także już po niej, wiele dobrej energii, którą aż chce się dzielić z innymi. Ta książka to taki literacki antydepresant, którego jedynym skutkiem ubocznym jest uśmiech.