"Sięgając marzeń" Darii Twarożek to książka, która idealnie wpisuje się w schematy literatury młodzieżowej i Young Adult – niestety, w tym negatywnym sensie. Autorka korzysta z ogranych motywów, a fabuła jest tak przewidywalna, że trudno mówić o jakimkolwiek elemencie zaskoczenia. Akcja rozwija się w ekspresowym tempie, co sprawia wrażenie pośpiechu – jakby Twarożek sama nie mogła się doczekać, aż bohaterowie znajdą się w przewidzianym dla nich punkcie fabularnym.
Powieść ma jednak kilka plusów. Dzięki krótkim rozdziałom i lekkiemu stylowi czyta się ją szybko, choć niekoniecznie z zaangażowaniem. Na uwagę zasługuje również narracja z perspektywy obojga bohaterów – to zabieg, który dodaje historii trochę głębi. Niestety, nie ratuje to całości, która momentami przypomina typowe opowiadanie z Wattpada – proste, schematyczne i pozbawione większej oryginalności.
Największym problemem jest brak rozwinięcia zarówno postaci, jak i ich relacji. Bohaterowie podejmują decyzje bez większego uzasadnienia, a ich uczucia zmieniają się w nienaturalnie szybkim tempie. Zamiast pogłębiać emocje, autorka gna do przodu, zostawiając czytelnika bez czasu na refleksję. Gdyby poświęcić więcej miejsca na budowanie relacji i psychologii postaci, książka mogłaby zyskać na wartości.
Dodatkowo, styl pisania jest dość przeciętny – autorka operuje prostym językiem, co sprawia, że książka jest przystępna, ale jednocześnie pozbawiona głębszego klimatu. Dialogi momentami brzmią nienaturalnie, a opisy są szczątkowe. To sprawia, że historia, choć dynamiczna, nie angażuje czytelnika tak, jak mogłaby.
Podsumowując, jeśli ktoś szuka niezobowiązującej lektury na jeden wieczór i nie przeszkadzają mu powielane motywy, może sięgnąć po Sięgając marzeń. Jeśli jednak oczekujecie czegoś świeżego i dobrze rozwiniętego fabularnie – możecie poczuć się zawiedzeni. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż jest to debiut autorki, nie wykluczam sięgnięcia po jej przyszłe dzieła. Z ciekawością przeczytam to, co jeszcze wyjdzie spod jej pióra.