Jak już wspominałam Grisham'a uwielbiam i po jego książki sięgam nawet nie czytając ich opisu. Tutaj było podobnie. Weszłam do biblioteki, skierowałam swoje kroki do półeczki z jego nazwiskiem, przejrzałam tytuły "Prawnik", nie znam więc biorę i niestety pierwszy raz trochę się rozczarowałam....
Kyle McAvoy jest młodym absolwentem Yale, jednym z najlepszych, w dodatku redaktorem "The student journal of law", jednego z najbardziej prestiżowych pism. Staż odbył w jednej z najlepszych kancelarii na Wall Street. A więc jak powinno wyglądać jego życie? Świat powinien mu paść do stóp! Jako młody absolwent Yale w wielkiej kancelarii powinien zarabiać 200 tys. rocznie, a więc znacznie więcej niż jakikolwiek prowincjonalny prawnik z dwudziestoletnim stażem. Tak mogło wyglądać jego życie, niestety tak kolorowo nie było. Został zmuszony szantażem do przyjęcia posady na Wall Street, której wcale nie pragnął, nie chciał tych pieniędzy, ani tego stresu, tym bardziej nie chciał stać się pionkiem w zabójczej grze. Kyle z pozoru zostaje wtrącony w sytuację bez wyjścia i jest w niej sam, ale to tylko pozory. Szybko uczy się żyć z podsłuchami i płatnymi mordercami, obraca się w tym świecie z co raz większą łatwością, aż w końcu włącza w to FBI.
Fabuła wydaje się całkiem całkiem szczególnie jak na thriller. Odnajdujemy tutaj trochę zmodyfikowany schemat Grisham'a :
- student prawa, później młody prawnik, niezwykle zdolny i ambitny z niekoniecznie idealną przeszłością
- wielka korporacja prawnicza
- szantaż
- piękna dziewczyna
- wielka sprawa o miliardy dolarów.
I niby to wszystko jest, ale jakby to nie do końca był Grisham. Gdybym, czytając tą książkę z twórczością Grisham'a spotykała się po raz pierwszy nigdy więcej nie sięgnęłabym po książkę tego autora, a przecież naprawdę go lubię i zazwyczaj jego książki pochłaniam. Przez pierwsze 150 stron (książka ma około 318) potwornie się nudziłam. To prawda, że sama fabuła była ciekawa, ale akcja rozwijała się niezwykle powoli i wcale nie była przeplatana jakimiś szczególnie interesującymi przemyśleniami. Po prostu wszystko się niemiłosiernie ciągnęło i chociaż aż chciało się czytać, by dowiedzieć co będzie dalej to było to niezwykle trudne, wręcz zmuszałam się do kolejnej kartki. Dopiero gdy Kyle jakoś w połowie książki przejmuje kontrolę nad swoim życiem i szantażystami robi się naprawdę interesująco i wraca stary dobry Grisham, a książkę czyta się z zapartym tchem do samego końca czując spory niedosyt, że więcej już nie ma.
Książka generalnie całkiem dobra, ale dopiero od jakiejś połowy jest naprawdę wciągająca, jak ktoś dojdzie do tego momentu to zostanie nagrodzony. Nie jest to jednak najlepsza książka tego autora, brakuje tutaj tego świetnego napięcia i inteligentnych intryg, szybkich zwrotów akcji, generalnie akcji. Jeśli znacie Grisham'a przeczytacie, jeśli nie sięgnijcie po inną jego książkę, szkoda zapomnieć o tak świetnym autorze po zaledwie jednej pozycji.