Falling fast... W tej książce jest tak...dużo. Dużo wszystkiego, dużo emocji, dużo ważnych rzeczy. Tak dużo, że ciężko mi uporządkować sobie w głowie to, co chciałabym napisać.
Częściowo wydaje się taka spokojna, taka normalna, zwykła, ludzka, czasem nawet jakby 'nic się nie działo'. Jest taka prawdziwa. I uderzająca.
Uderza tym bardziej, kiedy na kartkach opowieści znajdujesz siebie. A ja znalazłam siebie całkiem sporo. W Hailee, w Chase'ie...
Hailee wyjechała na całe lato w podróż po kraju, bez konkretnego planu, ale z misją dla siebie. "Bądź odważna!"
Raz za razem wychodzi ze swojej strefy komfortu. Dziewczyna wycofana, czująca się najlepiej we własnym towarzystwie, zaszywająca się w domu, dla której wyjście samej do kawiarni, to wielkie wyzwanie, która nie lubi rozmawiać z obcymi. Cholera, sama decyzja tej podróży, to już ogromnie wysoki szczebel odwagi!
Chase, na co dzień studiuje w Bostonie. Wymarzone studia, ale...nie jego. Jego ojca, wujka, w końcu od zawsze taki był plan, studia i praca w rodzinnej firmie. Zaplanowane życie. Chłopak harował na cel, którego wcale nie chciał osiągnąć. Tyle rozterek, tak bardzo przytłoczony i chociaż wiedział, że tego nie chce, wciąż nie wiedział czego chce. A może nie pozwalał sobie o tym w ogóle myśleć? Na pierwszym miejscu postawił to, żeby nie rozczarować rodziny... ha!
A teraz, obydwoje są w Fairwood i...
Przypadek czy przeznaczenie?
Hailee nie planowała znaleźć się w tym miejscu, ani tym bardziej, zostać tam na dłużej, ale kiedy zobaczyła drogowskaz, skręciła. Trafiła na cmentarz, gdzie zdecydowanie zbyt wcześnie, pochowany został Jesper.
Niedługo później, na jej drodze stanął Chase, od dzieciństwa najlepszy przyjaciel Jespera.
Przypadek...
A później, samochód Hailee odmówił dalszej współpracy.
...czy przeznaczenie?
Chcąc nie chcąc, dziewczyna musi zostać w Fairwood nieco dłużej, co sprawia, że postanawia spełnić obietnicę, którą dała najlepszemu przyjacielowi. Przy okazji, będąc w tym miejscu, rozmawiając z jego znajomymi, z Chasem, może dowiedzieć się wielu rzeczy i lepiej poznać Jespera.
Bo historia widziana tylko z jednej perspektywy ma sporo luk, nie jest całkowita, a czasem może być krzywdząca.
Ta książka, ta historia jest tak wielowymiarowa!
Ból po stracie kogoś, kogo się kocha.
Wyrzuty sumienia, że czegoś nie zdążyło się zrobić.
A czasem może być za późno.
Przyjaźń, której się nie spodziewałeś.
Uczucie, którego nie planowałeś.
Czy kiedy wiesz, że został Wam tylko tydzień, warto coś zaczynać? Twój umysł wręcz krzyczy: nie! I uciekasz, czasem aż nazbyt dosłownie. Próbujesz uciec. Ale czy na pewno ma to większą moc niż serce? Nawet jeśli nie ma w tym jeszcze słowa "miłość", no bo jak, tak szybko? Ale Ty czujesz, że rozumiecie się lepiej niż z kimkolwiek wcześniej! Że czasem wystarczy, że ta druga osoba spojrzy i wie co jest w Tobie, zanim Ty sam(a) do tego dojdziesz. Bo wcale nie chcesz. Bo przecież nie możesz. Bo jaki to ma sens? Bo...
Akcja książki wydaje się dość spokojna, jak to miasteczko.
Ale jest w niej tak wiele...
I kiedy w pewnym momencie przewracasz kartkę, chcąc czytać kolejny rozdział, a tam widzisz "Podziękowania". Ale jak to? Gdzie są kolejne strony? Nie robi się tak!
A jednak, kolejne strony ukażą się 5 listopada.