Powieść M.M. Perr Szpital św. Judy trudno jednoznacznie zaklasyfikować jako gatunek literacki. Można tu odnaleźć cechy wskazujące zarówno na powieść kryminalną jak i thriller psychologiczny. Niektórzy odnajdują w niej także cechy powieści gotyckiej.
Psychiatria i związana z nią opieka i leczenie osób z problemami psychicznymi to stosunkowo młoda dziedzina nauki. Bardzo długo zaburzeń psychicznych nie traktowano jako choroby, ale często jako karę za grzechy. Pierwsze szpitale dla osób z problemami psychicznymi zaczęły powstawać w XIX wieku. Wcześniej niezamożni ludzie najczęściej trafiali do przytułków, gdzie razem z przestępcami byli skuwani łańcuchami i zamykani lub błąkali się po miastach i miasteczkach. Osoby, które pochodziły z zamożniejszych rodzin dysponujących funduszami były umieszczane w położonych na uboczu posiadłościach ziemskich, gdzie często spędzały całe życie. Takim miejscem odosobnienia dla zamożnych jest opisywany w powieści szpital św. Judy.
Osoby z problemami psychicznymi i miejsca ich przebywania do tej pory w wielu osobach wywołują mieszankę lęku, niepokoju i niepewności. Większość ludzi omija takie miejsca z daleka. Nie inaczej było w XIX-wiecznych Austro-Węgrzech. Tymczasem bohater Szpitala św. Judy Franciszek Eber udaje się tam z własnej woli, z nadzieją, że zostanie uleczony. Od pewnego czasu cierpi na silne bóle głowy wywołane odłamkami pozostałymi w mózgu po postrzale. Dyrektor tego szpitala jest jednym z nielicznych chirurgów wykonujących operacje mózgu. Z ufnością i wiarą inspektor wspina się górską drogą i przechodzi przez bramę otoczonej murem posiadłości i wchodzi do ogromnej, ponurej, mrocznej budowli. Nawet słowa dyrektora Sanpaula „…tu, po przekroczeniu bramy głównej, zaczyna się inny świat, który z czasem mąci nawet w zdrowych umysłach.” nie zniechęca go do pozostania w tym miejscu. Wkrótce po jego przybyciu okazuje się, że uważana za zaginioną przełożona pielęgniarek siostra Bernadetta została zamordowana. Przybyli z miasteczka policjanci szybko aresztują podejrzaną, ale Franciszek Eber nie wierzy w jej winę i rozpoczyna własne śledztwo. Jednocześnie ufnie oddaje się w ręce doktora Sanpaulo licząc na pozbycie się rujnujących jego życie bólów głowy.
Przemierzając z Eberem coraz to inne korytarze w tym ciemnym, zimnym i ponurym miejscu zastanawiamy się nad jak cienka jest granica między normalnością a psychozą. Jak łatwo w pewnych warunkach zacząć wątpić w swoje zmysły i w prawdziwość oceny sytuacji. Widzimy też, że im dłużej Eber przebywa w szpitalu tym bardziej zaciera się różnica między nim a innymi pacjentami. On sam też ma trudności z ocena co jest prawdą, a co zręcznym kamuflażem. Czyżby spełniały się słowa dyrektora? Zamknięta społeczność rządzi się swoimi prawami, a inspektor powoli odkrywa tajemnice jej mieszkańców: pacjentów i pracującego tu personelu. Największym zaskoczeniem okazuje się jednak sam dyrektor. Wraz z odkrywanymi tajemnicami życie inspektora zaczyna być coraz bardziej zagrożone.
Opis pobytu inspektora w szpitalu jest pretekstem do wielu rozważań i refleksji. Pojawia się pytanie o granice między nauką rozumianą jako dążenie do rozwijania wiedzy, w tym przypadku o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu a medycyną, której celem powinna być pomoc ludziom, a także etyką czy prawem do życia. Autorka pokazuje także do czego były wykorzystywane szpitale psychiatryczne przez ówczesną arystokracje i innych zamożnych obywateli Austro-Węgier. To w takim miejscu jak opisywany szpital umieszczano wszelkich rodzinnych „buntowników” kwestionujących polecenia głowy rodziny, osoby o odmiennej orientacji seksualnej, albo zwyczajnie osoby „niewygodne”. Często kobiety, które chciały lub popełniły mezalians, podejrzane o zdradę czy przestały spełniać wymagania małżonka. Takie osoby przebywały więc obok osób faktycznie chorych, często były podawane takim samym procedurom leczniczym. Opisy niektórych stosowanych w szpitalu metod leczenia przejmują grozą. Niestety tak wyglądała terapia osób z zaburzeniami psychicznymi dość długo.
W tej opowieści wszystko jest starannie przemyślane – miejsce, czas i postacie. Każda z nich okazuje się inna niż na początku myśleliśmy i ma swoją rolę do odegrania. Doskonale opisane wnętrza pozwalają poczuć atmosferę niepewności i osaczenia charakterystyczne dla tego miejsca, jakbyśmy tam byli. Autorka doskonale utrzymuje czytelnika w napięciu, stopniuje jego natężenie, pozwala nam chwilę odpocząć, by znów je wzmocnić. Degradacja pozycji inspektora, pokazuje jak łatwo przekonać człowieka i jego otoczenie do nieprawdy, stworzyć fikcję, pozbawić swobody. Pisarka stale mąci w umyśle czytelnika jak w umyśle głównego bohatera. Nie wiemy co czai się na kolejnej stronie i nie potrafimy oprzeć się podążaniu za akcją coraz dalej, aż do końca. Końca, który także nas zaskakuje. To wszystko powoduje, że jest to ogromnie wciągająca lektura zapewniająca mnóstwo emocji.
Szpital św. Judy to niesamowita podróż do świata, gdzie osoby uważane za chore psychicznie są nierzadko bardziej normalne niż te uchodzące za zdrowie. Ta stworzona przez pisarkę fikcja ma znamiona prawdziwej historii i zapada głęboko w pamięć.