- Cz... czy zgodzi się pa... pani wyjść za... za mnie? - spytał, dygocząc.
(...)
- Tylko pod warunkiem, że natychmiast pójdzie pan napić się gorącej herbaty - odpowiedziała surowo.
- Wie... wiedziałem, że b... będzie pani sta... stawiać warunki - wymamrotał (...).*
Wielokrotnie już zaznaczałam, że nie przepadam za twórczością moich rodaków, zwykle nudzi mnie ich styl, a pomysł, który zdecydowali się przelać na papier nie jest wystarczająco dobry, żeby mógł mi się podobać. Jednocześnie książka, którą dzisiaj mam okazję zaprezentować zawiera w sobie fantastykę, a ta jest moim ulubionym gatunkiem literackim. Dlatego z pewną dozą ostrożności i strachu sięgnęłam po pozycję o tajemniczym tytule "Tajemnice Skyle".
Agnieszka Grzelak - ukończyła Akademię Medyczną w Warszawie, ale od dziecka marzyła o pisaniu książek. Już w szkole, a potem na studiach, pisała opowiadania, które dawała do czytania przyjaciołom. Oprócz pisania zajmuje się wszelkimi rodzajami sztuki użytkowej – maluje na szkle i porcelanie, haftuje, szydełkuje, szyje patchworki. Jej wielką pasją jest ogród, będący również inspiracją dla jej obrazów akwarelowych.
Powieść pt. "Tajemnice Skyle" opowiada historię Morinn Sedun. Przybywa ona na wyspę Skyle, gdzie odbywa się najważniejsze święto - Festiwal Tańca. Dziewczyna brała udział w pokazach i pod koniec niego... zamieniła się na chwilę w zielony płomień. Od tego czasu jest bardzo znana na wyspie, na której zdecydowała się zamieszkać. W trakcie swojego pobytu Morinn stara się odkryć przejście do Corredo, za którym od zawsze tęskni, a także odpowiedzieć na pytanie, kim była tajemnicza Nandriell...
Mimo, że Mori jest naszą główną bohaterką mamy również wgląd w życie innych mieszkańców Skyle, a także Północnego Kontynentu. Miałam okazję poznać Beatrycze, której zaborcza arystokratyczna matka nie pozwalała mieć własnego życia, Artę i Mhora, córki Chamomilli, a także oczyma wyobraźni obserwować wyprawę Darka na pustynię Vadi-Kadal.
Kiedy zaczynam nową książkę zawsze na początku jestem trochę zdezorientowana, muszę dopiero wczuć się w rytm powieści, kiedy ją zaczynam. Byłam bardzo zaskoczona, kiedy już po kilku stronach orientowałam się w tym, co się dzieje, dlaczego się dzieje i kto bierze w tym udział. Cieszyłam się z tego, ponieważ świadczył to o tym, iż nie będzie to porażka i uda mi się dotrwać do końca. Tym bardziej zaskoczona byłam, kiedy w trakcie czytania okazało się, że jestem już w połowie! Fabuła książki wciągnęła mnie na 100 %, co rzadko się zdarza. Kartki płynęły mi między palcami jak woda.
Zmiana narracji, która początkowo delikatnie działa mi na nerwy, po jakimś czasie zaczęła mi bardzo odpowiadać. Z rozdziału na rozdział moja ciekawość zaczęła narastać i wypatrywałam ulubionych wątków. Było to o tyle dobre, że nie nudziłam się monotonnością, tak jak czasami w przypadku innych książek.
Podsumowując.
Ta powieść przywraca mi wiarę w talent Polaków. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie: tajemnicę, miłość, fantastyczny świat. Żałuję, że wcześniej nie spotkałam się z twórczością Pani Agnieszki Grzelak, będę musiała to szybko nadrobić.
Ocena: 5-/5, 9/10