Inga próbuje uporządkować swoje życie po tragicznym wypadku i śmierci mamy. Przez całe dzieciństwo i dorosłe życie nie wolno jej było pytać o przeszłość najbliższej kobiety w jej życiu. Wiedziała, że ta wychowała się w domu dziecka, ale nigdy nie dostała żadnej opowieści czy wspomnienia z tamtych czasów. To był temat tabu, z którego jej rodzice zrobili ogromną tajemnicę. Dlatego kiedy dostaje anonimowego maila od kogoś, kto ofiaruje jej swoją pomoc w odkryciu tajemnic matki i poznanie tożsamości dziadków, Indze trudno się nie skusić. Z jednej strony wie, że ten ktoś nie jest jej przyjacielem i jego motywy mogą być naprawdę różne, a z drugiej pokusa jest zbyt wielka. Trochę więc własnymi siłami, a trochę korzystając ze wskazówek anonima, rusza w podróż w przeszłość swojej matki.
Mam jakiś problem z tą książką. Z jednej strony fabuła jest niesamowita. Tajemnica z przeszłości jest tak zmyślnie skonstruowana i pogmatwana, że nie sposób domyślić się rozwiązania. Wydarzenia sprzed lat to przykład potwornej ludzkiej zawiści i małomiasteczkowej obłudy, zarówno ta część dotycząca dziadków jak i matki Ingi. Kobieta żyje jakby w innej rzeczywistości, otoczona jest przez przyjazne jej, pomocne osoby, na wsparcie których może liczyć. Przez ten kontrast w zachowaniu najbliższego otoczenia potworność wydarzeń sprzed lat jest jeszcze bardziej podkreślona.
Historia Marii Korcz, matki Ingi, to w pewnym stopniu historia zwyczajnej kobiety. Złe osoby, które miały wpływ na jej życie, to nie żadne zmyślone potwory a ludzie z krwi i kości, którymi kierują te same pobudki, żądze i żale, które rządzą ludźmi wokół nas. Tam jednak doszło do kumulacji złych intencji, społecznego przyzwolenia i słabych psychicznie, skrzywdzonych ludzi. Ta historia naprawdę brzmi prawdopodobnie, a jednocześnie jest niebywale rozbudowana i pogmatwana. Odkrywanie jej krok po kroku było prawdziwą przyjemnością, i podobało mi się tempo, w jakim się to odbywało.
Z czym więc miałam problem? Z początkiem książki, z wprowadzeniem do historii. Nagłe zainteresowanie Ingi przeszłością jej matki wydało mi się trochę naciągane. Ot tak zaczęła o tym myśleć i wypytywać ojca, jakby właśnie sobie przypomniała, że nie wie jak wyglądało dzieciństwo jej matki. Nagle też dostała tajemniczego maila, który ofiarował jej odkrycie prawdy. Może i był to dobry moment na szukanie odpowiedzi, ale to w jaki sposób zostały rozpisane te sceny i myśli Ingi nie przekonało mnie. Dużo lepiej czytało mi się, kiedy jej śledztwo ruszyło z kopyta i mogłam się skupić na kolejnych odkrywanych przez nią informacjach.
Z historią Ingi i jej matki Marii przeplata się historia Wandy. Przez bardzo długi czas nie wiemy kim kobieta jest i jakie jej jest miejsce w fabule. Każda kolejna scena z nią tylko mnożyła pytania i przyznam, że trochę zaciemniała mi obraz całości. Jakby już brakowało mi rąk do utrzymania wszystkich wskazówek i informacji, które "mogą się przydać". Chyba wolałabym, żeby jej wątek zaczął się trochę szybciej wyjaśniać a nie dopiero na sam koniec, bo przez to tempo dwóch części - Ingi i Wandy - było nierówne. Jedna szła do przodu a druga kręciła się w kółko i nie dopuszczała mnie do swojej historii.
"Nie pytaj" bardzo mi się podobała. Mimo trudnego początku, gdzie nie mogłam zrozumieć głównej bohaterki, mocno się wciągnęłam w zagadkę i zaczęłam snuć własne domysły. Niektóre elementy udało mi się zgadnąć po wskazówkach, inne za to były dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Książka nie jest przewidywalna i nie ma w niej utartych schematów. To naprawdę świetnie skonstruowany kryminał, który zaczyna się od próby dowiedzenia się czegoś o dzieciństwie spędzonym w domu dziecka, a kończy na odkryciu zbrodni i makabrycznego ciągu wydarzeń. Gorąco polecam.