Razem z moją córeczką bardzo lubimy książeczki autorstwa Katarzyny Zychli. To ona stworzyła serię książeczek o przygodach rezolutnego hipopotamka imieniem Maks. W biblioteczce mojej córki znajdują się trzy książeczki z jego udziałem: "Maks dba o zdrowie", "Przysmaki Maksa" oraz "Uczucia Maksa". Każdą z nich czytałyśmy kilkukrotnie i za każdym razem obie świetnie się przy tym bawiłyśmy.
Tym razem w nasze ręce trafiła zgoła inna historia, gdyż opowiadająca o pewnej małej dziewczynce. Pewnego dnia w sklepie z zabawkami znalazła ona niepozornego maleńkiego misia, którego zapragnęła zabrać ze sobą do domu. Spełniło się tym samym największe marzenie misia, który bardzo chciał, aby jakieś dziecko otoczyło go opieką i było jego przyjacielem. Marta, bo tak na imię było tej dziewczynce, postanowiła nazwać go Maurycy. Nie spodziewała się, że teraz zacznie się prawdziwa przygoda. Nawet miś nie zdawał sobie dotąd sprawy, jak niezwykły dar posiada. Okazało się bowiem, że w nocy, kiedy dziewczynka smacznie spała, mógł on zabierać ją ze sobą do przepięknego lasu, który zresztą sama narysowała na jednych z zajęć w przedszkolu. Marta spotkała w nim wielu interesujących mieszkańców m.in myszkę o dwóch ogonkach, niebieską wiewiórkę zbierającą różowe orzeszki, czy też zwariowanego kolorowego królika mknącego po leśnych dróżkach wyścigowym samochodzikiem. O tym, co wspólnie przeżyli oraz jakie przygody ich spotkały, przeczytacie w książce "Bardzo MAŁA dziewczynka i bardzo DUŻY miś".
Bardzo się cieszę, że książka o Marcie i Maurycym dołączyła do naszej biblioteczki. Jest ona bowiem nie tylko ciekawa, ale również skrywająca w swym wnętrzu wiele życiowych mądrości. Dziecko słuchając bajki nauczy się tego, iż cierpliwość popłaca oraz że nigdy nie powinno się rezygnować ze swoich marzeń. Zrozumie, że dopóki nie złapało się kogoś na gorącym uczynku, nie należy nikogo niesłusznie podejrzewać i z góry osądzać. Można w ten sposób kogoś bardzo zranić i zawieść jego zaufanie. Dzięki poznanym leśnym zwierzątkom dowie się, że jeśli komuś coś się obiecało, to nie należy o tym zapominać, bowiem gdzieś tam ta druga osoba czeka na to, aż spełnimy to, co jej obiecaliśmy. Wytłumaczone zostały również takie pojęcia jak "wstać lewą nogą" oraz "być nie w sosie". Czytając bajkę wyraźnie czuć magię świąt Bożego Narodzenia. Nasze pociechy zrozumieją, jak ważne są rodzinne więzi, wzajemna miłość oraz sprawianie innym radości. Przy okazji autorka przekonuje dzieci, że prezenty wcale nie muszą być drogie, aby wywołały uśmiech na twarzach bliskich osób. A na koniec Maurycy zdradza młodym czytelnikom największą tajemnicę dzieciństwa.
Uwielbiam tego typu książki, zabawne oraz bardzo mądre. Do tego historia o Marcie oraz Maurycym została wydana w twardej oprawie, która zapewni jej większą trwałość, oraz wzbogacona przepięknymi ilustracjami autorstwa Magdaleny Sikory. Całość wyśmienicie się prezentuje i będzie stanowić idealny prezent dla każdego dziecka. A zwłaszcza dla przedszkolaków, gdyż dzięki małej Marcie zrozumieją, jak fajnie można się bawić wraz z innymi dziećmi podczas zajęć w przedszkolu. Książeczka okazała się być idealnym wyborem dla mojej córki, która właśnie w tym roku sama dołączyła do grona przedszkolaków. Polecam!
Moja ocena: 5/6