Przed chwileczką skończyłam czytać tę książkę. Piszę od razu, w momencie kiedy czuje jeszcze sporo różnych emocji. Ale teraz zdecydowanie przeważa wzruszenie i radość...
Książka opowiada o pewnej rodzinie, na pozór zwyczajnej - mama, tata, nastoletnia córka i babcia... Cała historia zaczyna się odwiedzinami w szpitalu. Teściowa głównej bohaterki jest nieprzytomna, przedawkowała jakieś leki, stan jest stabilny, lecz nie wiadomo co będzie za chwilę, za parę godzin, za dzień czy też kilka dni. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle odzyska przytomność. Syn jest załamany, synowa niekoniecznie. Nie cierpi swojej teściowej i jest pewna tego, że matka Tomasza odwzajemnia jej uczucia. Jednak musi siedzieć w tym szpitalu, musi zrobić to dla swojego męża. Będzie się nią opiekowała, dla niego, nie dla niej. Chce mu pomóc bo go kocha. Chociaż siedzenie godzinami przy łóżku chorej jest dla niej nie do zniesienia. Że też tak musi się poświęcać, mogłaby w tym czasie zrobić tak wiele różnych rzeczy... Przecież teściowa jest podłączona do aparatury, nic jej się nie stanie, ale mąż się uparł że zawsze musi być ktoś przy jego mamie. Więc wymienia Tomasza, żeby i ten mógł odpocząć. Jednak przez to siedzenia ma za wiele czasu na myślenie, za wiele czasu na wspomnienia... Znów przypomina sobie cały ból, który odczuwała przez kobietę, którą teraz musi się opiekować. Jak długo da radę udawać, że jej zależy?
Powiem Wam, że główna bohaterka była na początku nieco irytująca. Miała jakąś manie jeżeli chodziło o jej teściową. Twierdziła, że wszystko co złe to wina tej kobiety. Obojętnie co by robiła i tak ciągle o niej myślała. Każde wspomnienie sprowadzało się do niej. Ma wrażenie, że nawet jej mąż i córka na pierwszym miejscu zawsze stawiają tą kobietę... Lena jest też strasznie pedantyczna, podobno to też przez teściową ponieważ ona nie dbała o porządek, a Lena przyrzekła dobie, że nigdy nie będzie taka jak ona. W niektórych momentach kiedy wspomina różne sytuacje wydaje mi się, że ma rację. Jej mąż i córka są naprawdę zapatrzeni w tę kobietę jak w obrazek. Czasami wcale się nie dziwię, że Lena ma takie dziwne odczucia co do teściowej, że wydaje jej się, że chce ona zniszczyć jej rodzinę, oddalić od niej najbliższe jej osoby. Jednak główna bohaterka zdecydowanie za dużo myśli. Analizowała każdą sytuację związaną z teściową. W każdym słowie, geście, minie widziała podstęp. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się myliła. Jak krzywdziła tymi przypuszczeniami siebie i swoich najbliższych...
Cała historia w tej książce toczy się w ciągu dwóch dni. Wszystko tutaj zapisane to tylko przemyślenia oraz wspomnienia głównej bohaterki - żony, matki i synowej. Jednak mimo, że akcja nie jest specjalnie porywająca, to właśnie dzięki wspomnieniom Leny możemy poznać jej życie. Wszystkie sytuacje widziane jej oczami, opisane jej słowami. Mimo wszystko trochę się tutaj dzieje... Nie będę owijała w bawełnę, na początku główna bohaterka nieco mnie irytowała, sądziłam że wyolbrzymia, że jest nieobiektywna i pewnie trochę tak było, jednak z czasem zaczęłam rozumieć jej zachowania i przypuszczam, że mogłabym zachowywać się podobnie...
Książka ta jest naprawdę emocjonująca. Niby akcji tak niewiele jednak podczas czytania odczuwa się te wszystkie emocje tutaj opisane. Na pewno poruszyła ona jakąś cząstkę mojego serducha... Poruszyła do tego stopnia, że przy końcu książki płakałam. Płakałam razem z główną bohaterką, płakałam tak, że musiałam przerwać czytanie, bo wszystko było rozmazane... Zdarza mi się czasem, że podczas czytania poleci mi łezka lub dwie, tutaj poleciały strumienie. Wzruszyłam się bardzo przy czytaniu fragmentów w których to Lena odkrywała prawdę o swojej teściowej, a jednocześnie o sobie, o swoim zachowaniu, o latach które zmarnowała... Ta historia zdecydowanie skłania do refleksji, ukazuje i jednocześnie przekazuje nam emocje bohaterów, jest bardzo spokojna, jednak wciągająca, taka życiowa... Naprawdę mocno chwyciła mnie za serce...