Szyfr Szekspira Jennifer Lee Carrell wpadł mi kiedyś w ręce w czasie bibliotecznego kiermaszu. Po przeczytaniu opisu tego thrillera nie zastanawiałam się długo. Zbrodnia, literatura, zaginiony rękopis i pytania o autorstwo, na które już nigdy nie poznamy odpowiedzi… – to wszystko zapowiadało naprawdę dobrą powieść.
O czym opowiada Szyfr Szekspira?
Lee Carrell swoją powieść rozpoczyna w roku w 1613 roku, gdy teatr Globe staje w płomieniach, a sam Szekspir ewidentnie ma wrogów. Niemal czterysta lat później w zrekonstruowanym teatrze znów pojawia się ogień. I to tuż po tajemniczym odkryciu profesor szekspirologi, Roz. Pożar i śmierć kobiety rozpoczynają bieg właściwej już akcji. Główna bohaterka Katherine J. Stanley podąża śladami swojej mentorki z czasów kariery naukowej, chcąc zrozumieć, co tak bardzo ją poruszyło. Wokół niej dochodzi do kolejnych zabójstw, a po piętach depcze jej policja i zabójca. Zaginiona sztuka Szekspira w czasach elżbietańskich stała się źródłem skandalu, a dziś zdaje się budzić nie mniejsze emocje. Tym bardziej że staje się okazją do podjęcia przez bohaterów dyskusji na temat autorstwa Szekspira.
Konstrukcja powieści i inne aspekty techniczne
Jennifer Lee Carrell wzorem szekspirowskich dramatów podzieliła swoją powieść na pięć aktów, które dzielą się na kolejne rozdziały. Co jakiś czas pojawiają się wstawki z czasów elżbietańskich. Pozwalają lepiej poznać tamte czasy, a przy tym dają nowe spojrzenie na fabułę. Zdecydowana większość akcji osadzonej w czasach współczesnych została napisana w pierwszej osobie. I zostało zrobione to dobrze, bo zorientowałam się dopiero po jakimś czasie. Choć już jakiś czas temu stwierdziłam, że łatwiej jest mi się przekonać do tego rodzaju narracji w kryminałach czy po prostu w książkach, które nie są obyczajowymi :)
Tłumaczenia nie da się oceniać, nie widząc oryginału, a przy tym nie mając też tak dobrego wyczucia w tym drugim języku. Dlatego też czytając, raczej nigdy nie zwracałam uwagi na ten aspekt. Chyba że zdarzałyby się wyjątkowo nienaturalne konstrukcje. W przypadku tej książki musiałam zwrócić. Główna bohaterka, Katherine, najczęściej nazywana jest Kate. Z kilkoma wyjątkami, kiedy staje się Kasieńką. Kiedy po raz pierwszy trafiłam na tę formę, nie mogłam pojąć, jak taka wersja mogła przejść redakcję. Przecież można było użyć Kat czy Kitty. W dalszych rozdziałach okazało się, że był to zabieg, by nadać brzmienia specyficznemu zdaniu. Tego rodzaju decyzje są zawsze ryzykowne, a u mnie tym razem niesmak pozostał.
Moje wrażenia po lekturze Szyfru Szekspira
Trochę już zaczęłam oceniać, więc zajmijmy się tym naprawdę ;) Na wstępie na pewno muszę powiedzieć, że byłam zachwycona już w momencie, w którym otworzyłam książkę i zobaczyłam AKT I. Mam dużą słabość do takich smaczków. Chwilę później jednak przyszło lekkie rozczarowanie rozdziałem 1 zamiast sceny 1 i zderzenie z Kasieńką…
Fabuła Szyfru Szekspira toczy się naprawdę szybko i bardzo łatwo się w nią wciągnęłam, obdarzając sympatią nie zawsze te postaci, które powinnam. Najbardziej na moje zaangażowanie wpłynęło to, że nie jest to typowa historia, w której tropimy mordercę. Kate ucieka mordercy, a jednocześnie podąża za Szekspirem, starając się rozwikłać zagadkę. Najpierw po omacku, szukając dalszych wskazówek, a później już wiedząc, czego szuka.
W powieści nie brakuje fragmentów, w których bohaterowie analizując dotychczasowe odkrycia, rozmawiają o Szekspirze. Najwięcej jest tego pod koniec książki, kiedy akcja się zagęszcza. Niestety to, co dla mnie było fascynujące, nie dla każdego musi takie być. Po skończeniu książki spojrzałam na kilka opinii na Lubimy czytać i wiele osób wspominało, że trudno było im się odnaleźć w akcji albo czuły się znużone. Mnie nawet przez moment nie towarzyszyło żadne z tych uczuć, ale jeżeli ktoś nie interesuje się tego typu literaturą i znajomość z Szekspirem zakończył na Romeo i Julii w szkole to, może być to dla niego trudna lektura. Moim zdaniem też kilka osób lubiących literaturę klasyczną, ale nie znających dobrze historii, może poczuć oburzenie przy kolejnych dywagacjach, ale… takie są fakty. I właśnie tego typu dyskusje, jak w książce, prowadzone są od lat (na końcu powieści w posłowiu autorka wyraźnie oddziela fikcję od faktów – bardzo lubię takie zabiegi, w których czytelnik dostaje jasny sygnał, co wydarzyło się na prawdę).
Szyfr Szekspira Jennifer Lee Carrell podobał mi się, choć nie był książką idealną. Byłam też lekko zawiedziona na jego końcu, ale to moim zdaniem duży spojler, więc… jeśli naprawdę chcesz wiedzieć przewiń w dóóół. Ze względu na całą historię i ilość literatury chciałabym ją polecać każdemu, ale niestety nie jest to książka dla każdego. Ale jeśli lubisz smaczki literackie, tajemnice czy sensacje, śmiało czytaj!
SPOILER
Wspominałam, że w książce nie brak dyskusji na temat autorstwa Williama Szekspira. Autorka pozwala rozważać wszystkie opcje bohaterom, ale koniec końców nie odważa się postawić żadnej tezy. Wiele osób może pomyśleć co to za spoiler, ale ja naprawdę poczułam się rozczarowana, chociaż sama nie lubię naginania faktów. Tym bardziej że chyba właśnie to zagadnienie najmocniej mnie angażowało w lekturę. A w literaturze przecież nie brak takich zabieg, można by tutaj wspomnieć na przykład książki Gill Paul, w których tworzy alternatywną rzeczywistość, co by było gdyby Tatiana i Maria przeżyły egzekucję wykonaną na Mikołaju II i jego rodzinie. Chociaż… z jednej strony powieść oczywiście więcej wybacza, ale pomimo upływu wieków autorstwo Szekspira to nadal gorący temat – w USA i Anglii odbyły nawet procesy sądowe między przedstawicielami odmiennych poglądów. Dlatego z jednej strony staram się zrozumieć, z drugiej trochę szkoda.