Jennifer Lee Carrell to amerykańska pisarka, która w świecie literatury zasłynęła dzięki powieści „Szyfr Szekspira” wydanej w ponad 28 krajach. Jej dwa największe marzenia stanowiły balet i pisarstwo. Z tego pierwszego zrezygnowała, poświęcając się badaniu literatury amerykańskiej i brytyjskiej. Jej ulubioną sztuką jest „Romeo i Julia”.
Zamiłowanie do Szekspira zaowocowało powstaniem recenzowanej książki, będącej thrillerem historycznym.
Cała akcja pozycji kręci się wokół Kate – byłej studentki szekspirologii na uniwersytecie Harwarda, aktualnie reżyserki sztuki „Hamlet” w teatrze Globe. Gdy dziewczyna wkręca się w klimat Londynu próbując zapomnieć o swojej przeszłości na jej drodze staje dawna protektorka Rose. Prosi naszą główną bohaterkę o przyjęcie małego prezentu, z zastrzeżeniem, iż jeśli go rozpakuje będzie musiała poprowadzić całą sprawę do końca. Wkrótce potem Rose zostaje zamordowana a Globe po raz kolejny staje w płomieniach. Kate czuje, że grozi jej niebezpieczeństwo. Nękające ją wyrzuty sumienia i nieprzeparta ciekawość każą zajrzeć do prezentu od byłej protektorki, który okazuje się zwykłą broszką. Dziewczyna wpada na trop zaginionej sztuki Szekspira. W międzyczasie podróżuje po całym świecie razem z Benem – zabójcą na zamówienie. Do tego jeszcze śladami Kate podąża seryjny morderca, zabijający swoje ofiary na sposoby ukazane w sztukach wielkiego Williama S.
Kim jest? Czy uda mu się dopaść główną bohaterkę? Dlaczego spala za sobą każdą napotkaną bibliotekę? Czy Kate uda się odkryć tajemnicę renesansowego twórcy?
Wszystkiego oczywiście dowiecie się sięgając po tę pozycję.
Głównym powodem dla którego sięgnęłam po ”Szyfr Szekspira” (jak to się często dzieje w moim przypadku) była okładka. Informacja, iż jest to pozycja na miarę „Kodu da Vinci” Dana Browna z lekka mnie zniechęciła, gdyż przy tej lekturze usypiałam.
To co odepchnęło mnie już na wstępie to narracja pierwszoosobowa, która tylko uświadamia czytelnikowi, jak bardzo naiwna jest główna bohaterka. Po za tym złe wrażenie robi niepotrzebne skakanie po całym świecie i zbyt wiele nazwisk zarówno teraźniejszych, jak i tych z przeszłości, które tylko robią niepotrzebny mętlik w głowie czytelnika.
Również tajemnica, domysły i mylne tropy co do zabójcy zawiodły moje oczekiwania, gdyż mój umysł od razu wpadł na pomysł kim zabójca może być – i o dziwo nie pomylił się.
Bohaterowie stereotypowi, bez polotu . Ich emocje co do wydarzeń oraz reakcje na wszystko co się dzieje są płytkie i pozbawione odpowiedniej tonacji – są niczym papierowe ludziki wycięte przez dziecko.
Na pochwałę zasługuje niebywała wiedza autorki na temat Szekspira, którą potrafiła dość zgrabnie wpleść w treść powieści. Na pochwałę zasługują również barwne opisy przyrody i elokwentne połączenie przeszłości z teraźniejszością oraz zaszczepienie w czytelniku pragnienia zgłębienia tajemnicy „Cardenia” – zaginionej sztuki pisarza. Po tej lekturze z chęcią też sięgnęłam po „Hamleta” oraz inne dzieła Szekspira, aby porównać informacje odnalezione w powieści do tych w sztukach, co okazało się bardzo przyjemne i pouczające.
Choć w „Szyfrze Szekspira” można zauważyć wiele błędów, do których łatwo się doczepić to pozostawia po sobie dobre odczucie, niezmarnowanego czasu. Wątpię, aby ta książka jeszcze raz wpadła w moje ręce, jednak śmiało mogę ją polecić fanom Szekspira, szybkiej akcji, tajemnicy i lektury, którą szybko się pochłania w nudny szary dzień – jak na przykład dzisiejszy.