„Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki” autorstwa Karoliny Dzimiry-Zarzyckiej to próba odtworzenia życiorysu malarki i działaczki społecznej na rzecz praw kobiet, znanej również z zażyłej przyjaźni z Marią Konopnicką. Ta książka to kolejna cegiełka w pisanej ostatnio herstorii, czyli spojrzeniu na dzieje ludzkości z perspektywy kobiet i podkreślaniu ich wkładu.
W całej historii życia Marii Dulębianki przewija się wątek nierówności kobiet i mężczyzn. Miałaby szansę stać się cenioną malarką, gdyby nie to, że żyła w czasach, kiedy kobiety nie miały wstępu do szkół artystycznych. Musiały korzystać z uczelni prywatnych, często za granicą, ale nawet tam pobierano od nich wyższe opłaty, niż od mężczyzn. Jednak nawet to nie sprawiało, że kobiety korzystały z całej oferty szkoły, bo nadal pozwalano im na malowanie motywów „kobiecych” – martwych natur, kwiatów i portretów. Nigdy pejzaży czy aktów. Kiedy któraś, tak jak Dulębianka, tworzyła z charakterem, w ramach uznania nazywano jej dzieła „męskimi”.
Wobec takiego stanu świadomości społecznej, Dulębianka poświęciła ogromną część swojego życia działalności feministycznej. Walczyła o prawa wyborcze oraz samodzielność dla kobiet. Jej zaangażowanie w sprawy społeczne sprawiło, że twórczość artystyczna została zepchnięta na dalszy plan.
Poniekąd również przywiązanie do Marii Konopnickiej sprawiło, że nie poświęcała malarstwu tyle czasu, ile powinna. Ciągłe podróże z poetką, która potrzebowała odpowiednich warunków klimatycznych ze względu na stan zdrowia, wymagały wielu kompromisów. Dulębianka nie mogła rozwijać swojego potencjału, bo miasta, w których mogła to robić, nie pozwalały normalnie funkcjonować Konopnickiej.
W przypadku Dulębianki i Konopnickiej pojawiają się zawsze rozważania o charakterze ich znajomości. Spędziły ze sobą około 20 lat życia, podróżowały razem i opiekowały się sobą. Ich relacja jest interpretowana jako homoseksualna, o czym również autorka nie omieszkała wspomnieć, jednak nie ferując jednoznacznego wyroku. Karolina Dzimira-Zarzycka zwraca uwagę, że tego rodzaju pary nie były wyjątkiem.
Maria Dulębianka zostawiła po sobie jedynie obrazy i publikacje prasowe. Nie spisywała dziennika czy pamiętnika, więc wydarzenia związane z jej życiem poznać możemy tylko z relacji osób trzecich. Są to głównie listy Marii Konopnickiej do rodziny i znajomych. Z tego powodu często miałam poczucie, że poetka zdominowała opowieść o malarce.
„Samotnicę”, jak na biografię, czyta się z łatwością. Często miałam poczucie towarzyszenia autorce w poszukiwaniu tropów, skrawków informacji o malarce, zwłaszcza w tych momentach jej życia, gdy brakowało źródeł. Razem z nią analizowałam fotografie, na których, z dużym prawdopodobieństwem, ale bez pewności, widniała Dulębianka. Podziwiałam jej dzieła, wczytywałam się we fragmenty recenzji, kibicowałam podczas nauki jazdy na rowerze.
Biografia Dulębianki pokazuje nie tylko jej życie, ale również uwarunkowania społeczne i poglądy charakterystyczne dla epoki. Na pierwszy plan wysuwają się nierówności w traktowaniu kobiet i mężczyzn. Poza tym zaskoczyła mnie ilość podróży, jakie odbyły bohaterki. Zwiedziły niemal całą Europę, przenosiły się z miejsca na miejsce bardzo często. Taki tryb życia wymagał ograniczania posiadania wielu rzeczy, co w moim odczuciu oznaczało prawdziwą wolność.
Zachęcam do sięgania po lekturę „Samotnicy”.