Uwielbiam, gdy książki kończą się z przytupem, a na pewno tak było w przypadku “Czerwonej Królowej” Victorii Aveyard. Z chwilą, gdy sięgnęłam po “Szklany miecz” czułam ogromne podekscytowanie tym co mnie czeka. Nie wiem, czy macie takie odczucie, gdy sięgacie po drugi tom z jakiejś serii, mianowicie ja boję się sięgnąć po kolejną książkę, ponieważ boję się, że będzie kiepska. Autorzy często rozpoczynają swoje serie z przytupem, by w kolejnym tomie trochę przystopować. Przyznaję, że “Szklany miecz” odrobinę trąci nudą, mimo walk, które odbywają się dość często, to ich podróż od jednego punktu do drugiego niekiedy nudziła mnie tak bardzo, że często odkładałam książkę na później. W ostatecznym rozrachunku książka mi się podobała, po raz kolejny autorka zakończyła swoją powieść z przytupem, chcąc zakamuflować momenty nudy, które wkradły się do książki.
“Nikt nie urodził się złym człowiekiem, tak samo jak nikt nie rodzi się samotny. Stajemy się tacy przez wybory, których dokonujemy, i okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć.”
Życie Mare zmieniło się o 180 stopni, już nie musi ukrywać tego, że jest Czerwoną, zdrada ukochanego tak bardzo ją ubodła, że ciężko jej się z tym pogodzić. Mare wraz z Calem chce przeciwstawić się nie tylko dominacji Srebrnych, lecz przede wszystkim chcą przeciwstawić się Mavenowi, który zdradził ich oraz boleśnie zranił, niekoniecznie fizycznie. Mare z Calem nie zdziałają dużo, ponieważ wydaje im się, że nie mają sprzymierzeńców. W celu ich pozyskania rozpoczynają niebezpieczną podróż po Norcie, w poszukiwaniu ludzi takich samych ja Mare, obdarzonych niecodziennymi mocami Srebrno-Czerwonych.
“Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać.”
Mare przeszła przemianę w tym tomie, nie jest już taka ufna, naiwność, którą się cechowała w “Czerwonej Królowej”, również jest jej już obca. Pozwala sobie jedynie na pozostawienie liścików od tego, który ją zdradził. Uważa, że jest odpowiedzialna za przelaną krew osób niewinnych, co tylko jej ciąży i nie pozwala jej iść dalej. Jedyną osobą jej bliską wydaje się być Cal, nie tyle co bliską a rozumiejącą to przez co przechodzi Mare. Oboje przeszli przez piekło i mimo tego, że całe królestwo na nich poluje to udają się niebezpieczną misję. Właśnie ta misja mnie lekko nudziła. Wsiadali do swojego pojazdu odbijali obdarzonych i wracali do aktualnej bazy, przez większość czasu ten schemat mnie nudził a przemyślenia Mare niekiedy mnie irytowały.
Bohaterowie, którzy zostali wprowadzeni do historii są bardzo rozmaici i jest to jeden z najlepszych punktów tej historii. Każda z tych nowych osób wprowadza wiele do historii, nie tylko poznajemy ich historię życia, ale również ich odczucia wobec ich mocy.
Pióro autorki jest bardzo przyjemne w odbiorze, opisy nie są za długie a dialogi nie są drętwe, wnoszą sporo do historii. Jedynie obwinianie się Mare niekiedy denerwuje, ponieważ nie potrafi sobie wybaczyć tego, że ktoś przez nią zginął. Wydaje mi się, że właśnie przez jej wyrzuty sumienia doszło do tego, do czego doszło na samym końcu. Nie zdradzając za dużo, wydaje mi się, że w którymś momencie się poddała.
Zauważyłam, że książka zbiera wiele skrajnych opinii, jedni ją uwielbiają, inni zaś nie rozumieją jej fenomenu, ja zaś twierdzę, że byłą dobra, lecz tylko przeciętnie dobra. Wydaje mi się, że jest to spowodowane mnogością historii, które przeczytałam. Wiele książek fantastycznym z wątkiem miłosnego trójkąta czy zdrady wydaje się być do siebie tak bardzo podobna, że ciężko odnaleźć na rynku coś świeżego. Oczywiście nie skreślam tej historii, jestem bardzo ciekawa co się dalej wydarzy, również ją polecam wszystkim fanom fantastyki i jestem ciekawa opinii innych.
“-Widzę cię taką, jaką możesz się stać. Nie błyskawicą, ale burzą. Nawałnicą, która pochłonie cały świat.”
– Myślę, że zostałaś sama, Mare – cedzi cicho [Maven]. Pomimo tego wszystkiego, co mi zrobił, gdy słyszę, jak wymawia moje imię, przechodzi mnie dreszcz i wracają wspomnienia. Kiedyś zwracał się do m...
– Myślę, że zostałaś sama, Mare – cedzi cicho [Maven]. Pomimo tego wszystkiego, co mi zrobił, gdy słyszę, jak wymawia moje imię, przechodzi mnie dreszcz i wracają wspomnienia. Kiedyś zwracał się do m...
„Szklany miecz” nie jest idealny, nie jest także nie wiadomo jak fascynujący, ale ma w sobie coś, co podpowiadało mi, że mam przeczytać tę książkę do końca, no i nie zawiodłam się, dobrze, że podążył...
Przyznam się Wam, że z początku miałam z nią pewne trudności, mianowicie nie mogłam się wciągnąć. Oczywiście, kiedy już złapałam bakcyla, lektura zleciała mi tak szybko, że nim się obejrzałam, byłam...
@paperwitch
Pozostałe recenzje @Nastka_diy_book
Mój nr 1
“Vasharoth. Kuźnia bogów” to trzeci tom wspaniałego cyklu Vasharoth, który stworzyli S.J. Brennenstuhl oraz K.W. Janoska. Ten cykl to moje odkrycie roku i jestem nim z...
Zacznę z grubej rury. Jaki macie stosunek do scen erotycznych w książkach? I nie chodzi mi o romantyczne sceny dwojga osób, które się kochają, chodzi mi o sceny br*ta...