„Szklany miecz” nie jest idealny, nie jest także nie wiadomo jak fascynujący, ale ma w sobie coś, co podpowiadało mi, że mam przeczytać tę książkę do końca, no i nie zawiodłam się, dobrze, że podążyłam za instynktem.
Naprawdę nie wiem, co ludziom się tak nie podoba w tej książce, starałam się wychwycić coś, z czego nie byli zadowoleni, coś, co im by się nie spodobało, ale rozumiem, że jest to sprawa gustu człowieka, każdemu podoba się, co innego i nie mamy prawa tego kwestionować. Jednak spójrzcie, ta książka nie ma wcale tak mało dobrych opinii.
Mnie osobiście ta część przypadła do gustu, tak samo, jak poprzednia. Wiadomo, nie wszystko było idealne, perfekcyjne i doskonale skomponowane, ale jednak miało w sobie to COŚ!
Tym razem akcja rozgrywa się od razu po wydarzeniach, które miały miejsce na końcu pierwszego tomu. Mare Barrow zmuszona jest zmierzyć się z mrokiem, który stopniowo przejmuje nad nią kontrolę, a także musi zmierzyć się z potworem w ludzkiej skórze, z Mavenem. Dziewczyna od błyskawic odkrywa, że nie jest ona jedyną Czerwoną posiadającą umiejętności Srebrnych, są też inni, których musi odnaleźć, zanim zrobi to nowy król. Wielu z nich przeleje krew, a zdradza stanie się chlebem powszednim.
Bohaterowie „Szklanego mieczu” przechodzą diametralne zmiany, a najbardziej zmieniają się tutaj Mare, Cal i sam Maven, który nie spocznie, dopóki nie odnajdzie brata i dziewczyny od błyskawic i się z nimi odpowiednio nie policzy. Mare Barrow pogrąża się wyrzutami sumienia, które ze strony na stronę rosną i nie sposób się dziewczynie dziwić, po tym, co przeszła. Cal, który został zdradzony przez dziewczynę, którą darzył uczuciem i brata, który wbił mu sztylet w plecy, nie potrafi spojrzeć na świat tak jak przedtem. Po chłopaku, który był porządnym żołnierzem, doskonałym generałem, przyszłym królem, został tylko cień.
Spodobała mi się kreacja także innych ważnych postaci. Farley przechodzi tutaj samą siebie, młoda kapitan została doskonale wykreowana na dzielną, odważną, żądzą przygód dziewczynę. Diana nie cofnie się przed niczym, brnie naprzód jak powiew wiatru, który rozwiewa wszystko, co spotka na swojej drodze. Bardzo polubiłam brata Mare Shade'a, który miał podejście do każdej sytuacji i potrafił rozwiać w większości wątpliwości Mare, podtrzymywał siostrę na duchu. Niezwykle intrygującą postacią była także Ada Wallance, dziewczyna, która jest skarbnicą wiedzy!
Wykreowanie Szkarłatnej Gwardii niesamowicie mnie zaintrygowało. Cały czas zadaje sobie pytanie, gdzie tak naprawdę i ilu mają sojuszników? Ludzi, których poznajemy na kartach historii, otoczeni są otoczą tajemnicy i to mi się podoba! Spodobał mi się klimat prowadzenia książki i to, co się w niej działo, także.
Jak już wspomniałam, książka nie jest idealna, ale była warta uwagi i naprawdę zaciekawiła mnie, co może wydarzyć się dalej. Jaki tak naprawdę los czeka Czerwonych, ale jednak Srebrnych? Co szykuje Maven i jak planuje rozdać swoje karty, czy ma asa w rękawie, a przede wszystkim, czy Szkarłatna Gwardia przetrwa?
Tego mam nadzieję, że dowiem się w kolejnym tomie, cieszę się, że mam go pod ręką!