"Willa pod jemiołą" to piąta już powieść Anny Szczęsnej jaką miałam przyjemność przeczytać. I muszę przyznać, że po raz kolejny autorka zaproponowała mi historię zupełnie inną od poprzednich. Tym razem zaprosiła mnie do intrygującego świata pełnego tajemniczości, mrocznych rodzinnych sekretów i dziwnych zdarzeń z pogranicza metafizyki. Opowieści o duchach, seanse spirytystyczne, odnaleziony pamiętnik zmarłej przodkini i stary dom na odludziu to tylko niektóre elementy z zaskakującej i ciekawej fabuły. A tych niespodzianek jest znacznie więcej...
Luiza znalazła się na rozdrożu. Z dnia na dzień traci pracę, a mężczyzna, z którym wiązała swoją przyszłość, odchodzi. Jej uporządkowany świat nagle rozsypuje się jak domek z kart. Wyjazd do rodziców ma pomóc bohaterce pozbierać siły, aby mieć odwagę stawić czoła nowej rzeczywistości. Zbliża się Boże Narodzenie i Luiza ma nadzieję spędzić święta w rodzinnym domu. A tymczasem za sprawą niespodziewanego zrządzenia losu bohaterka udaje się do odziedziczonej przez ojca starej willi, którą ma przygotować do sprzedaży. Rozległa posiadłość należąca w przeszłości do nieznanej krewnej wymaga remontu i posprzątania. Luiza jest gotowa podjąć to wyzwanie, jednak nie spodziewa się, że pobyt w Willi pod jemiołą odmieni na zawsze jej los.
Lektura tej powieści dostarczyła mi wiele przyjemności. W obyczajowej powieści świątecznej Autorka połączyła ze sobą kilka elementów, które sprawiają, że książka zyskała świeżość i wyjątkowość. Obok życiowych perypetii znajdziemy tu trochę humoru, nieco więcej grozy i tajemniczości i jeszcze więcej romantyzmu. Świąteczny klimat bardzo szybko ustępuje miejsca aurze niesamowitości i mistycyzmu. Od samego początku wydarzenia intrygują, więc książkę czyta się błyskawicznie i z zainteresowaniem. Do tego dochodzi bardzo dobry przekaz emocji oraz niespodziewane zwroty akcji, więc nie ma mowy o nudzie, czy znużeniu.
Bohaterowie są interesujący i wywołują określone emocje. Luiza to z jednej strony zdecydowana i konkretna kobieta, w niektórych sytuacjach okazuje się naiwna i łatwowierna jak dziecko. Jej przepychanki z Tobiaszem - byłym facetem i uleganie manipulacjom z jego strony doprowadzały mnie do skrajnej wściekłości. Były to zachowania tak naciągane, że miałam ochotę ominąć cały ten obszerny fragment. Luiza jest impulsywna, daje się porwać chwili i nie zawsze stąpa twardo po ziemi. To Gabriel jest tą racjonalną, wyważoną osobą. Mężczyzna z gruntu dobry, empatyczny, o wielkim sercu, trochę wyidealizowany jak na mój gust, dał się poznać od jak najlepszej strony. Trudno było go nie polubić, w przeciwieństwie do Tobiasza, którego miałam ochotę zamordować!
Uwielbiam historie o przodkach, z rodzinnymi tajemnicami w tle, takie, w których przeszłość przenika się z teraźniejszością. "Willa pod jemiołą" jest właśnie taką opowieścią. I choć fabułą zdecydowanie odbiega od większości świątecznych powieści, to ma w sobie ciepło, magię i dobroć charakterystyczne dla okresu Bożego Narodzenia. Zmusza do refleksji oraz potwierdza, że cuda naprawdę się zdarzają i nawet cały worek nieszczęść może stać się zaczątkiem czegoś dobrego i pozytywnego.
Anna Szczęsna zaskoczyła mnie tą powieścią i udowodniła, że pomysłów jej nie brakuje. Dlatego po książki tej autorki sięgam z taką przyjemnością.