Szczęście małych rybek” to zebrany w jeden tomik zbiór felietonów, które ukazały się w latach 2005-2006 w „Le Magazine litteraire” – we francuskim miesięczniku literacko-kulturalnym. Autor to wykładowca sinologii na Uniwersytecie w Sydney, członek Australijskiej Akademii Nauk Humanistycznych i Królewskiej Akademii Literatury Francuskiej, a także laureat prestiżowej, literackiej nagrody: Prix mondial Cino Del Duca. Wszystkie przytoczone tytuły, cała ta naukowa otoczka jest ważna, bo pozwoli czytelnikowi uzmysłowić sobie, że autor będzie miał wobec niego spore wymagania. Zabierze go w niezwykłą podróż, ale zarazem zmusi do wspinaczki na intelektualne wyżyny. Jestem przekonana, że spotkanie z prozą Simona Leysa może dostarczyć maksimum satysfakcji, jeżeli zapewni się tej lekturze odpowiednio dużo przestrzeni i skupienia…jeżeli poświęci się mu trochę czasu i - nie będzie się chciało „ skonsumować Leysa” zbyt dużymi porcjami.
Tytuł zbiorku zaczerpnięty jest z pierwszego felietonu, w którym najogólniej mówiąc autor rozwodzi się nad naturą prawdy, a „szczęśliwe małe rybki” zaczerpnięte zostały z symbolicznej przypowieści Zhuangzi (369-298 r p.n.e.), jednego z najważniejszych mistrzów taoizmu, stając się pretekstem rozmowy między logikiem, a poszukiwaczem „prawdziwej natury”…
Każdy utwór ze zbioru to felieton w klasycznej, najczystszej postaci. Spełnia wszystkie cechy i założenia tego gatunku. Każdy jest króciutkim artykułem dziennikarskim, literackim majstersztykiem, utrzymanym w lekkim, osobistym tonie. Tematem przewodnim każdego utworu jest wydarzenie (nie zawsze poważne - np. zatrzymanie znanego aktora Hugha Granta z prostytutką), które uruchamia w pisarzu lawinę skojarzeń. Poznajemy obserwacje pisarza, poparte rzeczową analizą ale też gęsto zobrazowane anegdotami. Autor z dużą swobodą i ze swadą (w stylu gawędziarskim, ale nie nadętym) wiedzie swoją myśl, gładko prześlizgując się między tematami, od wydarzenia, które go zainspirowało, poprzez skojarzenia garściami zaczerpniętymi z historii, literatury, kultury, filozofii i religii aż do…mistrzowskiej puenty. Tematy - wydawać by się mogło - dowolne. Autor jednakże wiedzie nas swoimi, często krętymi, literackimi ścieżkami, sprowadzając do jednego wniosku, bowiem „Szczęście małych rybek” to apoteoza czytania.
Najciekawsze utwory? Najbardziej podobały mi się „Słowa” i „Imperium brzydoty”. Z kolei felieton „O kłamstwach, które mówią prawdę” jest najmniej dowcipny, a zarazem najmocniej mnie poruszył i chyba najgłębiej zapadł w pamieć.
Komu polecam ten niepozorny a paradoksalnie – naładowany treścią tomik? Tobie czytelniku, jeśli cenisz dobrą rozmowę, poczucie humoru, barwny język i styl, sprawny przepływ myśli i dobrą puentę. Jeśli doceniasz to, że pisarz szanuje Twoją inteligencję. Gwarantuję dobrze zainwestowany czas, bo będziesz się pysznie bawić podążając tropem myśli autora, bo te - skaczą po tematach, skrzą się, mienią erudycją…płyną bystrym nurtem skojarzeń niczym „szczęśliwe małe rybki” w nurtach rzeki Hao.