Twórczość Krystyny Mirek miałam okazję poznać już dwukrotnie, czytając najpierw "Drogę do marzeń", która nie do końca jest bajkowym i sielskim babskim czytadłem (jak niektórym się może wydawać) a później "Prom do Kopenhagi" będący debiutem literackim. Już pierwsza książka skradła moje myśli i moje serce piękną polszczyzną, ciekawymi pomysłami oraz ukrytymi w delikatny sposób radami, jak zaznać szczęścia. Jednak najnowsza powieść pani Mirek, jest już tylko i wyłącznie, o szczęściu. A może nie tylko?
Berenika, zwana popularnie Beatą, zaciskając zęby czekała na wymarzony urlop. Mimo swojego wykształcenia (była geodetą) pracowała w jednym z salonów w centrum handlowym. Musiała przecież z czegoś żyć i jeszcze utrzymywać swojego chłopaka - Kacpra, który mając wysokie aspiracje bycia słynnym dziennikarzem, wciąż pracował nad artykułami, tyle że przez nikogo niepublikowanymi. Teraz dziewczyna czekała na przedłużenie umowy i premię a dzięki znajomościom, już tylko godziny dzieliły ją od urlopu na Krecie. Jednak los spłatał jej figla i lecąc na grecką wyspę miała świadomość, że nie będzie tam gościem hotelowym... Dlaczego? Co takiego się wydarzyło w ciągu jednego dnia, iż Berenika musiała przewartościować w ekspresowym tempie swoje plany?
Oliwia jest szefową i partnerką życiową Jakuba. Starsza i o wyższej pozycji zawodowej niż on a do tego w sposobie bycia władcza i nie znosząca sprzeciwu. Dlaczego są razem? Jaki ukryty cel ma Oliwia, który zamierza zrealizować podczas pobytu w ekskluzywnym hotelu? Czy życie nie poradzi sobie z zołzą i nie ustawi jej do pionu?
Na wyczekane wakacje udaje się również rodzina Aliny. Kobieta jest zdesperowana i zmęczona życiem. Nie radzi sobie z wychowaniem synka, u którego lekarze zdiagnozują najczęściej ADHD. Czy małżeństwu uda się wypocząć, skoro nie leci z nimi pani Jadwiga, jedyna opiekunka chłopca, która potrafi sobie z nim poradzić?
Trzy historie, trzy problemy a jeden wymarzony cel: zaznać szczęścia. Komu uda się spełnić to marzenie pod mocno grzejącym słońcem Krety? Czy wszyscy znajdą złoty środek i posłuchają głosu serca w swoim dążeniu?
Niespodziewanie swój znaczny udział w rozplątaniu problemowych ścieżek życia tych ludzi ma Agnieszka, pokojówka pracująca od pięciu lat w tym właśnie hotelu. Czy dziewczynie też będzie dane zaznać szczęścia?
Książka jest idealną lekturą na lato ze względu na swoją wakacyjną tematykę. Bo jak tu nie skorzystać ze słonecznej plaży w celu zagłębienia się w ciepłe morze i drinki z palemką, choćby w lekturze? Ech.... Podczas czytania powróciły do mnie wspomnienia z podróży do Egiptu, choć był to marzec, było iście wakacyjnie przecież... Powieść jest lekka i mimo poruszonych problemów, nie pociągnie nas w doliny smutku i melancholii. Owszem, zapewne niejeden czytelnik zastanowi się nad przedstawionymi w książce trudnymi tematami. Dla mnie na przykład jest to bardzo życiowa powieść. Opisane ludzkie historie są tak realne, tak namacalne jakby działy się tuż obok. Nie są wyssane z palca czy z - tylko i wyłącznie - wyobraźni autora. Przecież często spotykamy się z problemem rodziców, którzy nie potrafią w żaden sposób okiełznać kilkulatka, gdyż nie do końca odczytują jego potrzeby. Szantaże emocjonalne w związkach, granie na uczuciach, ukryte cele też nie są nam obce. Muszę przyznać, że miałam kiedyś do czynienia z męskim pasożytnictwem, choć nie w takim stopniu jak w powieści, stąd sytuacja Beaty była mi bardzo bliska.
Ogromnie się cieszę, że mogłam poznać kolejną już pasjonującą powieść autorki. Tym razem zabrała mnie do kraju, którego nie miałam jeszcze okazji realnie odwiedzić. Jednak sposób w jaki opisała Grecję pozwolił mi choć w wyobraźni przenieść się na kamieniste wybrzeże, spróbować chleba z oliwą i pospacerować po plantacji drzewek z dojrzewającymi oliwkami. Książka ukazuje czytelnikowi nie tylko świat turysty, czyli rzeczywistość hotelową, ale również prawdziwą, grecką. Dzięki chytremu planowi Agnieszki możemy wkraść się do domu Kostasa i jego rodziców i podejrzeć grecką gościnność, potrawy, zwyczaje oraz to, co jest ich największym, namacalnym skarbem - plantację.
Jeśli zatem chcecie się odprężyć, czy to podczas urlopu, czy choćby po ciężkim dniu pracy, koniecznie sięgnijcie po "Szczęście all inclusive". Greckie klimaty w połączeniu z walką o szczęście i miłość są warte poświęconego czasu. Choć nie liczcie, że potrzeba go jakoś dużo, bowiem strony przewracają się dosyć szybko. A oprócz pozytywnych bohaterów, autorka wprowadziła do tej historii także takich, których nie w każdym momencie da się lubić. Cały wachlarz charakterów sprawia, że czytelnik nie ma czasu na nudę. Jedynym minusem książki jest dla mnie zakończenie opowieści o Beacie - zbyt krótko mogłam się delektować finałem. Ale może to działanie celowe?? Któż raczy wiedzieć... Gorąco i po grecku polecam "Szczęście all inclusive"!