Bardzo ciekawa opowieść o współczesnej Rosji dziejąca się w Jekaterynburgu, dawniej Swierdłowsku, mieście na Uralu, w którym wydarzyło się parę ważnych rzeczy dla historii Rosji. Po pierwsze, właśnie tam bolszewicy bestialsko zamordowali w 1918 r. cara Mikołaja II z rodziną. Po drugie, ze Swierdłowska wywodzi się Borys Jelcyn, grabarz ZSRR i pierwszy przywódca Federacji Rosyjskiej, która powstała na gruzach Sowietów.
W ostatnich latach miejsca, gdzie zabito i pochowano carską rodzinę, stały się obiektami kultu, wybudowano tam cerkwie, klasztory, miejsca pamięci, to cel corocznych pielgrzymek tysięcy ludzi. Zresztą cerkiew rosyjska uznała carską rodzinę za świętych, tworzy się mit wspaniałego, pobożnego, dobrego władcy Mikołaja II, który zginął męczeńską śmiercią. Powstała nawet sekta carobożników, której wyznacznikiem jest „tak zwane carobóstwo (cariebożyje), czyli najkrócej mówiąc w różny sposób wyrażana mesjanistyczna wiara w męczeńską ofiarę Mikołaja II.”
Z drugiej strony autor podkreśla, że religia prawosławna jest bardzo płytko zakorzeniona w społeczeństwie rosyjskim, badania pokazują, że w cotygodniowych nabożeństwach uczestniczy ok. 1% Rosjan, zaś „Nie częściej niż kilka razy w roku prawosławne świątynie odwiedza maksimum siedem i pół procent obywateli.” Na pewno nie sprzyja pobożności Rosjan ścisły związek Cerkwi Prawosławnej z władzą państwową i jej olbrzymia pazerność.
Co ciekawe, obecna władza na Kremlu nie bardzo ceni Mikołaja II, znamienne, że do dziś nie ma w Moskwie jego pomnika). Putin i jego koledzy uważają, że był to słaby i miękki władca; poza tym został zabity przez czekistów, czyli kolegów obecnego władcy Kremla.
Obecny car Rosji ma wiele racji, bo poważni historycy (Pipes), twierdzą, że Mikołaj II był wyjątkowo nieudolnym władcą, jego katastrofalna polityka doprowadziła do upadku monarchii, a potem do przejęcia władzy przez bolszewików.
Kultowi ostatniego cara towarzyszy wypieranie i zapominanie zbrodni bolszewików. Oto Muzeum Perm-36 powstałe na terenie byłego łagru i dokumentujące zbrodnie Stalina i jego następców musiało zawiesić działalność z powodu braku funduszów i nacisków z góry; tak wygląda rosyjska polityka historyczna w praktyce.
Pokazuje też autor dobrze marazm współczesnej Rosji rządzonej przez podstarzałych 'siłowików' koło siedemdziesiątki, z Putinem na czele, którzy nie chcą oddać ani centymetra swojej władzy, wpływów i bogactwa. A coraz lepiej wykształcona młodzież szybko przekonuje się, że wszystkim rządzi korupcja, układy i mocne plecy, narasta więc marazm i apatia. I chęć wyjazdu: „Pod koniec listopada 2019 roku Centrum Analityczne Jurija Lewady opublikowało dane pokazujące, że już pięćdziesiąt trzy procent Rosjan w wieku od osiemnastu do dwudziestu czterech lat chciałoby opuścić powstałą z kolan ojczyznę.”
Można więc całą wrzawę wokół świętości Mikołaja II traktować jako próbę skanalizowania przeciwnych władzy nastrojów i chyba nic więcej.
Książka jest nieco chaotyczna, ale napisana pięknym językiem i przynosi ciekawy, niejednoznaczny obraz współczesnej Rosji.