Macie tak, że im książka lepsza, tym trudniej napisać sensowną recenzję?🫣
"Nie podobają mi się faceci – powtarzam dosadniej i wciągam głęboko powietrze do płuc, żeby po sekundzie je wypuścić i dodać tak cicho, że ledwo to słychać: – Ty mi się podobasz."
Lubię się czepiać, lubię wytykać jakieś tam nieścisłości czy błędy, więc jeśli książka ich nie ma, to jest trudniej.😁
Nie chcę przecież, żeby moja recenzja wyglądała jak wylew ochów i achów, ale no cóż, czasem tak musi być.😁
Zacznę od tego, że"One shot" czytałam dwukrotnie i dwukrotnie dałam się wciągnąć tym wszystkim emocjom i napięciu, jakie dosłownie paruje z tej książki.
Jest to moim zdaniem bardzo wyjątkowa pozycja na naszym rynku, właściwie kojarzę chyba tylko jedną serię romansów, w których głównymi bohaterami są dorośli mężczyźni.
Zazwyczaj, jeśli mamy reprezentację LGBT+, są to powieści młodzieżowe, young czy new adult, ewentualnie fantasy. Lena M. Bielska stworzyła natomiast historię, w której może Liam i Lance mają już trochę więcej lat, ale ich historia również sięga młodości...
Kiedyś łączyło ich coś... coś. 😉
Teraz, poza miłością do koszykówki, nie łączy ich już nic.
Co najwyżej nienawiść, jak sądzi Lance.
Po latach Liam Bates nadal siedzi mu w głowie, a złamane w przeszłości serce, nadal drga na jego widok.
Widok, którego Lance starał się unikać, ale teraz będzie musiał nie tylko go tolerować, ale też postarać się o kontakt z nim.
Jako agent sportowy, ma przekonać Batesa do zatrudnienia go, a to nie będzie łatwe, zważając na sukces Liama w Lakersach oraz ich wzajemną niechęć.
Czy uda się im dogadać?
Czy rozwiążą sprawę z przeszłości?
"Być może chcesz powtórzyć to, co zrobiłeś na studiach. Ale muszę cię zasmucić, Bates. Tym razem ci się to nie uda. Nie jestem już tym samym naiwnym i zakochanym w tobie chłopakiem co kiedyś."
U-WIEL-BIAM tych gości, przysięgam! Każdy z nich został pięknie wykreowany, z wszystkimi swoimi zaletami i wadami, a kiedy już wyobrażałam sobie, że któryś coś powie/zrobi, zachowa się w jakiś określony sposób, to on robił coś całkowicie innego. Kocham takie drobne niespodzianki, które sprawiają, że książka przestaje być przewidywalna i schematyczna. Jest to ważne zarówno na poziomie mikro, jak i makro - nieważne czy chodzi o zaczepne dialogi, czy ogromne plot twisty - poczucie świeżości i niepowtarzalności zawsze jest w cenie. 😊
"Próbuję sobie przetłumaczyć, że przecież minęło szesnaście lat. Zresztą znając Batesa, on nawet nie pamięta o kimś takim jak Lance Berry."
Obaj są w jakiś sposób wyjątkowi i choć ich przeszłość okaże się naprawdę bolesna, to nie da się nie darzyć któregoś sympatią, wręcz przeciwnie. Bardzo podobało mi się też to, jak zmieniali się w swoim towarzystwie, zmieniali, choć ciągle byli sobą, a może nawet jeszcze bardziej. Pewność siebie gdzieś uroczo uciekała, odwagę zastępowała niepewność, siła mieszała się z delikatnością, a wrogość z uczuciem.
"Przysięgam, mam ochotę nim potrząsnąć. A potem przytulić i powiedzieć, że jakiekolwiek uczucia by w nim nie buzowały, jak cholernie mocno nie próbowałby zawładnąć nim strach, nie powinien unikać rzeczywistości."
Autorka stworzyła idealne enemies to lovers, budując ogromne napięcie, które w końcu musi wybuchnąć. 😉
Ponadto książka idealnie trafiła w mój humor, ale do tego się już przyzwyczaiłam, bo często mam tak z powieściami Leny. 😊
"Dobrze ci z uśmiechem na ustach – komplementuję, nawet nie myśląc o tym, żeby ugryźć się w język. – O wiele lepiej niż z kijem w dupie."
Było też trochę pikantnie, trochę słodko, trochę smutno, taka mieszanka emocji, że naprawdę nie da się oderwać od tej historii.
Wspomniałam, że bohaterowie nie są już nastolatkami i że mi się to spodobało, ale fajnie też zostało pokazane, że nadal gdzieś tam targają nimi rozterki podobne jak w młodości. Nadal muszą walczyć z wieloma przeciwnościami, zwłaszcza w świecie sportu, w którym się poruszają, a może nawet mają do stracenia więcej, niż ich młodsi koledzy.
Naprawdę fajna pozycja, wzrusza, bawi, daje do myślenia, wciąga i uwierzcie - zostaje w głowie na długo.
Tak naprawdę myślę, że kiedyś przeczytam ją jeszcze raz (a rzadko mi się to zdarza), jest to jedna z, o ile nie najlepsza książka autorki, koniecznie ją sprawdźcie, a jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało!
Tymczasem zostawiam tu 9,5/10 i czekam na kolejne historie, bo wiem, że przynajmniej jedna z tego świata się szykuje. 🧡💜
P.S. Jest tak ślicznie wydana! Koniecznie musicie zobaczyć rysunki w środku!😍