Jaymerson posiadała wszystko, o czym może marzyć nastolatka - chodziła z przystojnym i popularnym chłopakiem w szkole, była cheerleaderką. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie brat bliźniak jej chłopaka - Hunter, z którym z wzajemnością się nienawidzili. Hunter stanowił totalne przeciwieństwo Coltona - chłopaka Jaymerson. Pewnego dnia Colton ginie w wypadku samochodowym, a Jaymerson i Hunter doznają sporych uszczerbków na zdrowiu, od tego pory życie dziewczyny diametralnie się zmienia, nic jej nie cieszy, jest zrozpaczona. Coraz częściej na swojej drodze spotyka Huntera, który mógłby się wydawać nienawidzi jej jeszcze bardziej. Jak Jaymerson poradzi sobie z tak wielką stratą? Jakie tajemnice wyjdą na jaw po śmierci Coltona?
Książka "The boy she hates" jest to pierwsza powieść autorki wydana w Polsce i zarazem pierwszy tom serii #blindedlove. Do sięgnięcia po historię Jaymerson skłonił mnie opis książki oraz wzmianka, że jest idealna dla fanów "Punk 57". Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu, przez tą historię po prostu się płynie, ja wciągnęłam się już od pierwszych stron i nie było opcji, żebym ją odłożyła, póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Fabuła książki została w bardzo intrygujący sposób nakreślona i poprowadzona tak, że z każdą kolejną przeczytaną stroną czułam coraz większe napięcie, a moja ciekawość jak potoczą się losy bohaterów potęgowała się coraz bardziej. Historia ta przedstawiona jest z perspektywy Jaymerson, co pozwoliło mi dobrze ją poznać, dowiedzieć się co czuję, myśli, jakie emocje nią targają oraz lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. Zdecydowanie zabrało mi chociaż kilku rozdziałów z punktu widzenia Huntera, byłam szalenie ciekawa co dokładnie siedziało w głowie tego chłopaka. Jedno ich z pewnością łączy, oboje bardzo przeżywają śmierć Coltona, ponieważ go kochali, jednak każde z nich robi to na swój własny sposób. Kiedy coraz bardziej zagłębiłam się w tą historię, mogłam w końcu zacząć obserwować przemianę JayJay, z zamkniętej w sobie dziewczyny w bardziej odważną i otwartą, która zaczyna patrzeć zupełnie inaczej na siebie i otaczający ją świat. Do tej przemiany z pewnością popchnęła ją Stevie, która całkowicie skradła moje serce, ale również Hunter. W skutek tych traumatycznych wydarzeń główna bohaterka przekonała się w końcu komu może ufać i kto jest jej prawdziwym przyjacielem. Jeśli chodzi o Huntera, to ten chłopak od początku był dla mnie jedną wielką zagadką... Bardzo ciężko było go rozszyfrować, jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną odkrywałam poszczególne warstwy tego bohatera i mogłam w końcu ujrzeć jego prawdziwą twarz, taką której w zasadzie nikt się nie spodziewał.. Autorka w ten właśnie sposób udowodniła jak bardzo pozory mogą mylić, a to co wydaje wydaje się na pierwszy rzut oka dobrym bądź złym, wcale może takim nie być. To jak wszyscy traktowali Huntera do pewnego momentu łamało mi serce, nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić co czuł ten chłopak, chociaż sam zgodził się na takie jego postrzeganie. Cała książka dostarczyła mi wielu skrajnych emocji, które podczas czytania chłonęłam całą sobą, jednak to ostatnie rozdziały najbardziej mnie poturbowały i jednocześnie sprawiły, że uwierzyłam w tą historię! To poruszająca opowieść o młodych ludziach, którzy doświadczyli niewyobrażalnej straty, o poszukiwaniu siebie i swojego miejsca w życiu oraz miłości, takiej ponad wszystko. Jestem zachwycona i czekam już na kolejne tomy tego cyklu! Polecam! Moja ocena 10/10.