Książka autora z Angoli, wydana nakładem nowego wydawnictwa. Jeżeli wszystkie wydawane przez to wydawnictwo książki będą tak ciekawie napisane, jak ta, to nic, tylko się cieszyć!
Jak można wywnioskować z tytułu, główny bohater – Jaime Bunda – jest agentem tajnej policji. A dokładniej, agentem tajnej policji Luandy, miasta w Angoli. Policja ta wzbudza postrach w każdym z obywateli, nazywana jest Bunkrem (dlaczego dowiecie się czytając książkę ;p). Do pracy w Bunkrze zostały przyjęty ze względu na powiązania rodzinne z jednym z dyrektorów, czas mija mu głównie na obijaniu się. Do czasu jednak – nagle dostaje zadanie wytropienia gwałciciela i zabójcy nastolatki. Jaime zabiera się do pracy z wielkim zapałem – w końcu coś się dzieje, a na dodatek została mu powierzona niewielka władza, dostaje też do dyspozycji samochód oraz telefon komórkowy, jego sytuacja życiowa polepsza się. Nasz bohater korzysta z tego, jak może ;)
Zadziwiający jest fakt, że Jaime – wielbiciel amerykańskich kryminałów (z których czerpie swą wiedzę zawodową) oraz posiadacz olbrzymich pośladków (dzięki którym uzyskał swoje przezwisko „Bunda” – faktycznie zaczyna powoli rozwikływać powierzoną mu sprawę, wpada na różne dodatkowe, a na dodatek znajduje powiązania z wysoko postawionymi osobami. Zaczyna to komplikować całą sytuację, zaczynają się rozgrywki personalne. Co się stanie i czy uda mu się rozwiązać sprawę? A może wręcz odwrotnie – wyląduje na bruku?
Cała ta historia jest zgrabnie przepleciona z komentarzami dotyczącymi sytuacji w Angoli. Dzięki naszemu agentowi mamy okazję poznać bliżej dzieje tego kraju i problemy, z którymi się boryka. Możemy poznać problemy z korupcją, nepotyzmem, społeczną apatią, rozwarstwieniem społecznym, terrorem służb specjalnych.
Wbrew pozorom, nie jest to książka trudna i przygnębiająca. Autor ma naprawdę ciekawy styl pisania, a na dodatek humor (lekko absurdalny), którym okraszona jest ta książka, pozwala nam przejść przez lekturę bez przygnębienia, ale ciągle jednak z refleksją na temat sytuacji, jaką poznaliśmy.
Oprócz ciekawego humoru zaprezentowanego w tej książce, bardzo spodobał mi się sposób narracji – czterokrotnie zmieniany jest narrator, co pozwala na poznanie rozwoju sytuacji z różnych punktów widzenia. A na dodatek autor wprowadził pewną interakcję na linii autor – czytelnik, zagadując do nas od czasu, do czasu oraz wyjaśniając swoje decyzje. Zabieg ciekawy, w moim przypadku wzbudzał uśmiech oraz zaciekawienie dalszym rozwojem książki.
Niezmiernie mi się ta książka podobała i z wielką chęcią sięgnę po kolejne pozycje tego autora – o ile zostaną przetłumaczone na język polski. Ciekawa narracja, spora dawka dobrego humoru, sprytnie wpleciony wątek społeczno-polityczny oraz interesujący bohaterowie to kombinacja, która podbiła moje serce :)
[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu
www.ksiazkowo.wordpress.com]