All I Want for Christmas. Świąteczna zamiana miejsc recenzja

Sięgnęłam po tę książkę z dwóch powodów: żeby zrelaksować się przy niezbyt wymagającej książce oraz żeby przeczytać chociaż jedną świąteczną książkę w tym roku.

Ogólnie nie jestem typem osoby, która uwielbia oglądać świąteczne filmy i czytać książki w tej tematyce... ale czasem mnie natchnie i tak też się stało, kiedy wybrałam tę książkę.

,,All I want for Christmas" wybrałam dlatego, żeby zobaczyć, jak autorka wplecie w święta wątek influencerskiego wyzwania oraz świąteczny romans. I muszę przyznać, że kapitalnie jej się to udało... chociaż na początku książka nie zachwyciła mnie tak, żebym przeczytała ją od razu z zapartym tchem. Łącznie powieść czytałam przez wszystkie dni adwentu i... w sumie się cieszę, bo skończyłam ją idealnie w Wigilię po kolacji z rodziną i prezentami.



Książka Beth Garrod sprawiła, że w tym roku poczułam nieco klimat świąt. A kiedy dodatkowo pojawił się za moimi oknami śnieg, to mogłam sobie wyobrazić, że wraz z Holly robię zadania z jej listy i zwiedzam świąteczny Nowy Rok lub że biegam z Elli po Londynie i robię wyzwania, aby wygrać konkurs Instagramowy. Normalnie bajka... w którą nieźle się wkręciłam i bawiłam!
W ogóle wiedzieliście, że w Anglii nie obchodzi się Wigilii, a święta zaczynają się 25 grudnia i dopiero wtedy otwierają prezenty? Zakręcona sprawa... i wiele takich ciekawostek można się dowiedzieć z książki.

Dodatkowo mamy tutaj nie jeden (jak się początkowo spodziewałam), a dwa romanse, kupę śmiesznych tekstów... sporo świątecznych sweterków i intrygę. Tak! Intrygę! Kompletnie się tego nie spodziewałam... ale niestety nie dostałam finalnej odpowiedzi na to, jak to się rozstrzygnęło. Wiem tylko tyle, kto za tym stał... ale czy poniósł jakieś konsekwencje z tego powodu, albo czy żałuje to niestety nie (smutałke).

Ale ogólnie muszę przyznać, że mimo początkowej nudy, jakiej zaznałam to gdy książka się "rozpędziła" to zyskała w moich oczach. Bo nie każda książka musi posiadać wartką akcję. Czasami warto jest zaczekać, aż historia rozwinie się w swoim tempie.

I tego życzę Holly i Elli, mimo że są wymyślone. Żeby ich dalsza historia rozgrywała się dalej w takim tempie, jaki był w tej powieści, którą oceniam na 7/10.