Jeżeli można (co jest dopuszczalne, gdy alternatywy to zbiór niesprzeczny stanów jednego świadomego umysłu) akceptować redukcjonizm z deklaracją istnienia wyłącznie materii – atomów – która za wszystko odpowiada i jednocześnie zastanawiać się nad solipsyzmem, to znaczy, że wciąż mamy otwarte fundamentalne kwestie. Jeżeli, jak przekonuje autorka, mechanika kwantowa nie jest dziwna, to wciąż nas ‘policzkuje’ intelektualnymi dylematami. To nie za dobrze, choć część fizyków ignoruje pytania i postuluje ‘zamknij się i licz’. Sabine Hossenfelder zajmuje się popularyzacją nauki w sposób nieszablonowy. Widać to w jej książce „Czy Wszechświat myśli? I inne ważne pytania nauki”, która jest w pierwszej kolejności konsekwencją monologów wewnętrznych, które zapewne zderzały świat przeżyć subiektywnych z faktami naukowymi. Postanowiła podzielić się z innymi wypracowanymi na własny użytek wnioskami, które w zasadzie zadaje sobie każdy. Różnica polega na tym, że każdy funkcjonuje gdzieś na kontinuum zrozumienia ustaleń nauki, a i tak zestawy naszych solidnie umocowanych przekonań konfrontowanych z innymi często bywają niespójne. Upływ czasu, sztuczna inteligencja, realność, poznawalność świata, status matematyki w systemie konstrukcji dostępnych człowiekowi – to zaprząta fizyczkę tym razem. Publikacja jest ciekawa, momentami trudna, kontrowersyjna i otwarta na inność. Jest też szczera, solidnie oparta na fizykalizmie, krytyczna wobec pewnych światopoglądowych tropów, szczególnie budowanych nieuczciwie (jak stara się przekonać autorka) przez niektórych naukowców. To próba poszukania w ramach fizyki, takiej, jak ją rozumiemy, odpowiedzi na całą klasę granicznych problemów istnienia.
Dyskusja nad ważnymi problemami, jak pokazuje fizyczka, to nie tylko przedmiot akademickich seminariów dalekich od codzienności. Choć język, jakim opisuje te rudymenty jest z konieczności czasem formalny, to przecież są zagadki, które z banalności popularnego ‘przeczucia zdroworozsądkowego’ chętnie wydobywamy dzięki odwołaniu się do nauki. Chcemy mieć pewność. Za pojęciami ‘determinizm’, ‘emergencja’, ‘nieobliczalność’, ‘lokalność’, ‘odwracalność w czasie’, ‘opis efektywny’ – stoją wielkie pytania o świat i status człowieka, a w konsekwencji te codzienne mniejsze skrojone do wymiaru i kondycji jednostek. Pani Sabine dotyka więc tematów kulturowo mocno obecnych od zawsze: ‘duchowości’, ‘świadomości każdej materii’, ‘nieśmiertelności’, ‘ostateczności’, ‘obiektywnej poznawalności’, ale zawsze w ujęciu współcześnie nam znanych praw fizyki. Czy, a jeśli tak, to w jakim zakresie, akurat ta nauka ścisła dopuszcza lub wyklucza konstruowane ludzkie sądy o świecie? Na gruncie teorii fizycznych da się pewne przekonania odrzucić, niuansować czy potwierdzić. Choć wciąż sporo pozostaje na etapie nierozstrzygalnym.
Przy okazji przemyca Hossenfelder trochę metodologii. Po pierwsze definicja i jej rozumienie. Żeby zbudować konsensus, jego uczestnicy muszą mieć to samo na myśli. Przykład z determinizmem (na poziomie naszej codzienności, włącznie z chaosem kojarzonym na przykład z nieprzewidywalnością pogody) i wyjątkowym statusem mechaniki kwantowej, to powracający motyw i dobitna ilustracja jak bardzo trzeba pilnować semantyki. Wszelkie obserwacje naukowe powinny nas wyczulić, jak na każdej stronie książki sugeruje autorka, że sporo przekonań, choć miłych dla naszych uszu, nie jest poprawna. Świat nam dostępny zmysłami sugeruje wolną wolę, pełną poznawalność zjawisk. Jednak kwanty sugerują nieubłaganą losowość, a teoria względności degraduje wyjątkowość teraźniejszości pokazując, że każda chwila miniona, nawet najodleglejsza jest zarazem przyszłością w innym miejscu wystarczająco odległym. Jakoś może uspokajać fakt, że (str. 43):
„(…) przeszłość istnieje w taki sam sposób jak teraźniejszość. Choć nie jest to jeszcze do końca rozstrzygnięte, wiele przemawia za tym, że prawa przyrody zachowują całą informację, a to oznacza, że wszystkie szczegóły składające się na twoją osobę i historię życia twojej babci będą istniały wiecznie.”
Jednocześnie, kwantowe ustalenia czynią otwartymi problemy, na których ‘jednoznacznej stabilności faktograficznej’ zależy ludziom by czuć się komfortowo – nasza wyjątkowość, panowanie wyborami nad otoczeniem. Jednak nie ma tu raczej dobrych wiadomości dla zwolenników samozadowolenia Ziemian. Nie ma ucieczki przed redukcjonizmem (jednoznacznie zdefiniowanym, jako zasada, że całość jest sumą swoich części). Ten akurat kontrowersyjny temat (str. 114-130) autorka bardzo ciekawie przedyskutowała lawirując jak saper na polu minowym. Sprawnie uciekając przed zarzutami, rozróżnia fakty z których coś wynika, od założeń nienaukowych czy niepodlegających pod jej metodę (jak na razie). Dwa cytaty (str. 118-119):
„Faktem jest, że nigdy nie udało się nam zaobserwować obiektu złożonego z wielu cząstek, którego zachowanie stałoby w sprzeczności z redukcjonizmem, mimo iż taka sytuacja mogłaby już mieć miejsce niezliczoną ilość razy. (…) Nikomu też nie udało się wytworzyć materiału, którego właściwości kłóciłyby się z fizycznymi właściwościami cząstek elementarnych. Gdy ktoś mówi: ‘holizm’, ja słyszę ‘bzdury’.”
„Zupełnie nieuzasadnione byłoby też założenie, że układ złożony – mózg, społeczeństwo, Wszechświat jako całość – mogą przejawiać jakikolwiek rodzaj zachowania, które nie wynika z zachowania ich części składowych. Żadne dowody tego nie wymagają. Jest to tak niepotrzebne, jak hipoteza istnienia Boga. Takie założenie nie jest błędne, ale nienaukowe.”
Z jednej strony może komuś uwierać fizykalizm (dawniej etykietowany materializmem). Należy jednak w ocenie światopoglądu autorki dokonać ważnego rozgraniczenia przed pochopnymi wnioskami. Dość konsekwentnie ‘stoi obok fizyki’, gdy fakty ją wspierają. Gdy jednak ocenia niektóre istniejące narracje środowiskowe jako nieuprawnione (wykraczające poza fakty budowane metodą naukową), wciąż kieruje się tymi samymi regułami. W konsekwencji nie odrzuca duchowości, potrzeb religijnych, możliwości istnienia wieloświatów, a nawet nie wyklucza powrotu w modelach mikroświata do determinizmu (redukcję funkcji falowej podczas pomiaru kwantowego nazywa czymś nie fizycznym). Przypomina tu trochę Helge Kragha i jego zmaganie się z współczesnymi naukami ścisłymi (*). Nawet najpiękniejsze teorie i modele niepoparte empirycznymi dowodami, to tylko składniki wiary. Czasem to kwestia czasu, czasem niepewności trwale przypisanej ludzkim ograniczeniom.
„Czy Wszechświat myśli?” jest dość nierówna, jeśli chodzi o poziom zaawansowania treści. Na szczęście dostajemy krytycznie ważny słownik kilkunastu pojęć (zanim odrzucimy poglądy autorki na tematy światopoglądowo kontrowersyjne, należy przepracować sens używanych przez nią pojęć). Nie ustrzegła się Hossenfelder przed narracyjnymi uproszczeniami i hasłowym zbijaniem zdecydowanie bardziej subtelnych poglądów, z którymi się nie zgadza (np. str. 280 i ‘anty-teologiczne tezy’ S. Hawkinga czy V. Stengera). Jednocześnie potrafi argumentować obiektywnie, nawet gdy odrzuca prywatnie jakiś fenomen (np. wolną wolę). Trochę więc widać brak konsekwencji. Wielkie tematy, a tylko takie interesowały autorkę, ujęte zostały w telegraficznym skrócie, co może zniechęcać poszukujących wieloaspektowego filozofowania. Należy jednak pamiętać, że celem było sygnalizowanie problematyki z punktu widzenia fizyki, gdzie hermeneutyka nie powinna być uprawiana. Znalazło się za to miejsce na specyficzny wielogłos. Ciekawym zabiegiem było przywołanie czterech rozmów z naukowcami na tematy, w których słyną z nieortodoksyjnych poglądów (np. David Deutsch o redukcjonizmie i obliczalności, Roger Penrose o świadomości). Za odwagę i obronę realizmu i krytycyzmu w uprawianiu nauki plus. Za przypominanie, iż fizyka to nauka eksperymentalna, nawet jeśli zmatematyzowana – drugi. Za sygnalizowanie wagi zasady najmniejszego działania i kontrolowany dystans – kolejny plus (str. 207):
„Teraz myślę sobie, że specjalnie nie uczy się w szkole zasady najmniejszego działania, bo groziłoby to tym, że wszyscy pójdą na studia fizyczne. Wyjaśnijmy wiec, na czym polega ta zasada, ale ostrzegam lojalnie, że od tego się można uzależnić.”
Jedyny minus za pewne uproszczenia.
DOBRE – 7/10
=======
* „Wielkie spekulacje”, H. Kragh, Copernicus Center Press 2016